~Two~

778 50 30
                                    

----------------------------------------------------

Gregory siedział w swoim mieszkaniu na kanapie i oglądał telewizję. Sytuacja z przed 2 godzin cały czas była w jego głowie. Dlaczego to powiedział? Przecież to był John. Ale Mycroft powtarzał mu, że to tylko jednorazowa sytuacja, chwila słabości spowodowana nadmierną ilością alkoholu... Tak. Może dla nie go ale na pewno nie dla Grega. Dla niego było to coś więcej.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Greg siedział na ławce, był wieczór przez co było dosyć chłodno lecz nie przeszkadzało mu to. Rozmyślał o Johnie. Widział jak bardzo to przeżywa. W końcu, uratował go przed samobójstwem... Chciał zrobić coś więcej ale był bezsilny. Po chwili zaczął padać deszcz. Greg przeklął pod nosem i zaczął iść w stronę mieszkania. Taksówek o tej porze już nie było więc był skazany na powrót piechotą. Żałował, że nie wziął parasolki, w końcu jego mieszkanie było dosyć daleko. Na końcu ulicy zauważył czarny samochód. Greg skądś już go kojarzył lecz nie mógł przypomnieć sobie skąd. Zignorował myśli i ruszył dalej. Gdy był już blisko z auta wyszła wysoka postać a w ręce trzymała parasolkę. Mimo iż było ciemno inspektor od razu rozpoznał tajemniczą postać. Był to Mycroft Holmes. Ale co on od niego chciał? Greg zatrzymał się i spojrzał na starszego Holmesa.

-Witaj Gregory.- zaczął Mycroft. -Jest dosyć późno a do twojego mieszkania jest daleko. Moja rezydencja za to jest niedaleko. Zechciałbyś pojechać ze mną?-

Greg nie wiedział do odpowiedzieć. Stał i wpatrywał się w wyższego mężczyznę. Ale wiedział, że nie ma nic do gadania. -Em. Jasne, dlaczego nie.- mruknął cicho i wszedł do samochodu.

Jechali w zupełnej ciszy, Greg był spięty i poddenerwowany, czego nie można było powiedzieć o Mycrofcie, który był całkowicie spokojny.

Inspektor dostał suche ubrania i poszedł się umyć. Łazienka wydawała się być większa niż całe jego mieszkanie. Zdjął przemoczone ubrania i wszedł do wanny. Nie chciał siedzieć w niej zbyt długo więc już po kilkunastu minutach wyszedł z łazienki. Jeden z ludzi Mycrofta zaprowadził go do salonu, w którym już czekał na niego Brytyjski rząd. Usiadł naprzeciw mężczyzny i spojrzał na niego.

-Widzisz Gregory. Nie zaprosiłem cię tu tylko z życzliwości. Chcę porozmawiać o Johnie.- zaczął mężczyzna.

-Więc co chcesz wiedzieć.- odparł inspektor.

-Zanim Sherlock zmarł powiedział mi, że cokolwiek się stanie mam chronić Johna Watsona. Chcę zapytać jak on sobie z tym radzi. Mi nic nie powie, ale ty na pewno dużo wiesz. W końcu często go odwiedzasz.- Mycroft spojrzał pytającym wzrokiem na niższego mężczyznę.

-Skąd ty? Ah nie ważne.. John? On kompletnie zamknął się w sobie. Ciągle to przeżywa i jest mu ciężko. Nie dawno powstrzymałem go przed strzeleniem sobie w skroń. Na prawdę nie jest z nim dobrze. Ale nie dopuszcza do siebie nikogo. John nie chce rozmawiać o Sherlocku.- Greg był widocznie zmartwiony stanem przyjaciela. - z resztą pewnie to wszystko wiesz. Twoi ludzie na pewno go obserwują.- dodał.

-Owszem. Ale chciałem to usłyszeć od ciebie, jak wygląda to z twojej strony Gregory.- Holmes wstał z fotela i podszedł do barku. -Whiskey?-

-Czemu nie?- odpowiedział i już po chwili miał przed sobą szklankę napełnioną naprawdę drogim alkoholem.

Z każdym łykiem alkoholu rozmowa ciągnęła się lepiej. Greg był już mocno podpity, natomiast po Mycrofcie nie było widać, że cokolwiek pił. Rozmawiali o naprawdę wielu rzeczach, i sam Holmes mógł stwierdzić, że dobrze rozmawia mu się z Gregiem, mimo iż ten był pijany.

Nawet mocna głowa Brytyjskiego rządu uległa mocy alkoholu. Obaj siedzieli na kanapie obok siebie ciągle śmiejąc się ze wszystkiego i opowiadając historie ze swojego życia.

Rozmowa zeszła na temat miłości. Właściwie to tylko Greg opowiadał a Mycroft z zaciekawieniem słuchał historii inspektora.

-Miałem kiedyś narzeczoną. Mieliśmy wybraną datę ślubu i zaczęliśmy przygotowania. Jednego dnia źle się poczuła... Pojechaliśmy do szpitala na badania, okazało się, że ma nowotwór. Bardzo mocno rozwinięty. Lekarz nie dawał jej więcej niż miesiąca. Postanowiliśmy wziąć ślub w szpitalu, z którego nie mogła wychodzić.- Greg na chwile się zatrzymał. -Dzień przed ślubem Elizabeth zmarła..- dokończył, tym samym stwarzając ponurą atmosferę. -Było to 15 lat temu, można by rzec, że to za wcześnie na ślub ale byliśmy w sobie tak bardzo zakochani, że nie widzieliśmy świata bez siebie. Od tamtej pory nie szukałem nikogo. Nie chciałem związku, bałem się, że jak kogoś znajdę to znów go stracę.- nastała cisza.

W oczach inspektora Mycroft zobaczył żal, który szybko zniknął a zamiast niego pojawiła się pustka. Brytyjski rząd nie myśląc trzeźwo wpił się w usta Lestrada. Ten mimo szoku po chwili go odwzajemnił.

Ich pocałunki były niechlujne lecz pełne porządania, chwiejnym krokiem mężczyźni udali się do sypialni starszego Holmesa.

----------------------------------------------------

No i drugi rozdział :3

Generalnie mam w zapasie jeszcze 10 ale nie chcę wrzucać ich codziennie, ponieważ nie zawsze mam chęć pisać i no.

Więc postanowiłam, że będę wrzucać rozdziały wtedy gdy napisze kolejny. (Mam nadzieję, że rozumiecie.)

W takim razie miłego dzionka wszystkim!

~ElLokeron

~𝘔𝘰́𝘫 𝘯𝘢 𝘻𝘢𝘸𝘴𝘻𝘦~ 𝘑𝘰𝘩𝘯𝘭𝘰𝘤𝘬 & 𝘔𝘺𝘴𝘵𝘳𝘢𝘥𝘦Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz