~Fifteen~

642 45 40
                                    

Było dosyć późno więc John siedział w łóżku i czytał książkę czekając na Sherlocka. Po chwili usłyszał dźwięk sms'a, zdziwił się bo kto pisze o tak późnej porze. Usłyszał cichy mamrot i krzyk detektywa, potem tylko trzask drzwiami. Watson zerwał się z łóżka i pobiegł na dół. Był pewien, że napisał do niego morderca, wybrał numer do Grega i zadzwonił. Pierwszy raz, drugi raz, trzeci, czwarty i piąty. Zdenerwowany wybiegł z mieszkania i złapał taksówkę

***

Holmes dostał wiadomość, spodziewał się, że dostanie ją tego wieczoru.
"Miejsce życia i śmierci, bardzo dobrze ci znane.
Tutaj umarłeś i tu powstałeś z grobu.
Przyjedź sam, bez policji i bez Johna."
Brunet dobrze wiedział o jakie miejsce chodziło.
Dach szpitala z którego skoczył.

Jechał teraz pod wskazany adres myśląc w głowie kim będzie morderca, co prawda wiedział o niej wiele, lecz nadal zastanawiała go tożsamość i powód dlaczego to wszystko zrobiła. Wysiadł z taksówki i od razu wszedł do budynku udając się na samą górę.

John był na skraju wytrzymałości, chciał płakać, krzyczeć a najlepiej to coś rozwalić. Wszedł wściekły do mieszkania inspektora, nawet nie zwracając uwagi co robi w nim Mycroft, z resztą było mu to teraz na rękę.

Gdy Sherlock wszedł na dach zobaczył niską i dosyć szczupłą postać, nie widział twarzy, ponieważ kobieta stała w cieniu. Podszedł bliżej cały czas bacznie obserwując morderce.

-Zapewne wiesz już o mnie wiele, zastanawia cię jednak dlaczego to zrobiłam. Otóż odpowiedź jest banalnie prosta Sherlocku.- Kobieta wyszła ukazując swoją twarz, którą detektyw od razu rozpoznał.

-Mary Morstan.- był lekko zdezorientowany, lecz gdy dłużej to przemyślał wszystko zaczynało mieć sens. -Jak mogłem na to nie wpaść.-

Kobieta się zaśmiała. -Byłeś pewny, że pozbyłeś się wszystkich ludzi Moriarty'ego, ale jak widzisz zapomniałeś o jednym. No ale do rzeczy, nie mamy dużo czasu, John nie jest głupi więc zapewne zaraz pojawi się tu dużo policji.- na jej twarzy pojawił się lekko przerażający uśmiech. Wyjęła z kieszeni broń i wycelowała w Holmesa, ten nie będąc jej dłużny również w nią wycelował. -Oj Sherlocku. I ja i ty wiemy, że tego nie zrobisz.-

-Skąd ta pewność?

-Twój sentyment, twój John Watson. Chyba nie chcesz aby stała mu się krzywda.- W oczach bruneta można było dostrzec strach i niepokój. Sherlock bezuczuciowy Holmes bał się, bał się o jego doktorka.

-Rzuć broń do mnie to nic mu się nie stanie, na razie.

-Zabij mnie, nie jego.

-Już raz popełniliśmy ten błąd i wróciłeś. Najpierw zabiję ciebie a potem wszystkich, których kochasz. Z przyjemnością spełnie ostatnią wolę Moriarty'ego.- w tym momencie obok nich podleciał Helikopter, w którym znajdowali się John, Mycroft i jego człowiek, który celował snajperką w Morstan.

Blondynka uśmiechnęła się i pociągnęła za spust trafiając Sherlocka w brzuch, od razu po tym sama została postrzelona.

Holmes wiedział, że musi wybrać, musi wybrać w w którą stronę spadnie. Stał przy krawędzi, więc opadnięcje w tył skończy się śmiercią. Musiał upaść w przód, uważając na głowę. Wziął wdech i delikatnie pochylił się do przodu opadając na brzuch. Usłyszał swoje imie, które krzyczał przerażony John, później była ciemność.

Doktor podbiegł do nieprzytomnego bruneta, kucając przy nim. Ułożył go w bezpiecznej pozycji i zdjął z siebie szalik i przycisnął do rany tamując krew. Wiedział, że musi zachować spokój, lecz nie było to łatwe w momencie gdy jego Sherlock został postrzelony. Po chwili na dach wbiegli lekarze i detektyw został przeniesiony do środka, po czym od razu zabrali go na sale operacyjną.

~𝘔𝘰́𝘫 𝘯𝘢 𝘻𝘢𝘸𝘴𝘻𝘦~ 𝘑𝘰𝘩𝘯𝘭𝘰𝘤𝘬 & 𝘔𝘺𝘴𝘵𝘳𝘢𝘥𝘦Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz