~Twentytwo~

559 31 27
                                    

---------------------------------------------------------

Odkąd Greg wprowadził się do Holmesa minął tydzień. Sprawa, którą się zajęli na szczęście nie stworzyła żadnych komplikacji, złapali porywacza, gdy ten czekał na swojego kuzyna. Ich córka cała i zdrowa wróciła do domu a Arthur Merh czeka na sprawę w sądzie.

Cóż wszystko było jak dawniej, niestety. Holmes pracował po nocach, a Lestrade w ciągu dnia. Przez to nie spędzali nawet razem czasu poza wspólnym spaniem. Co też już się nie zdarzało, ponieważ budzik Inspektora irytował polityka. Takim sposobem z każdym dniem się od siebie oddalali. Czego Holmes nawet nie zauważył, cóż czego się dziwić? Nie przywykł do życia z kimś oprócz samego siebie. Greg natomiast coraz gorzej się z tym czuł, wieczory spędzał samemu na balkonie rozmyślając o wszystkim i niczym. Właściwie to robił wszystko, aby nie przejmować się tym co się dzieje. Bo wprawdzie miał już prawie 40 lat, lecz bolało go to jak oddala się od Mycrofta. I nic nie może z tym tak naprawdę zrobić. Coraz bardziej przytłacza go to wszystko, po prostu chce odpocząć obok niego. Cokolwiek tylko żeby w końcu żyli choć trochę jak w normalnym związku. Cóż nazywanie związku z socjopatycznym brytyjskim rządem "normalnym" jest co najmniej abstrakcyjne i zabawne. Natomiast siwowłosy po prostu potrzebował mieć Holmesa obok siebie tu i teraz.

Jak co wieczór Greg po prysznicu ruszył w stronę swojej sypialni. Zanim jednak do niej dotarł postanowił porozmawiać z brunetem. Wszedł do jego biura zastając go przy stercie papierów. Podszedł bliżej uśmiechając się smutno. -Może skończysz dziś wcześniej? Pójdziemy spać razem. Porozmawiamy? -

-Nie teraz Gregory jestem zajęty. Idź spać. - Czego się spodziewał? Że brunet rzuci mu się w ramiona?

-Jak zawsze. - westchnął smutno Lestrade i wyszedł z biura. Leżąc na łóżku zdał sobie sprawę, że gdy razem nie mieszkali, polityk miał dla niego więcej czasu. Zawinął się w kołdrę czując bezsilność, chciał coś z tym zrobić, lecz nie umiał. Czuł niewyobrażalną pustkę, Holmes był tak blisko a jednak tak daleko, tęsknił za przytulaniem się do niego, za jego ciepłymi wargami na jego czole, za jego głosem, który kurwa tak rzadko słyszał. Dlaczego, mimo że mieszkał z nim w jednym domu, byli od siebie tak oddaleni? To pytanie zadawał sobie kilka razy dziennie. Zastanawiał się nawet nad wyprowadzką, obawiał się jednak, że to wszystko pogorszy, bo Holmes tym bardziej o nim zapomni.

Na szczęście był to koniec tygodnia, w końcu weekend. Lestrade miał nadzieję, że choć przez te dni uda im się z brunetem spędzić razem trochę czasu. Myślał o jakimś spacerze? Wyjściu do restauracji? Cokolwiek, aby choć na chwile uciec od monotonnego życia. Miał również cichą nadzieję, że uda im się spędzić czas bardziej intymnie. Ostatnim razem gry to robili... Cóż byli pod wpływem alkoholu i niewiele pamiętał z tego co się działo.

Była już 3 w nocy a Inspektor dalej nie spał. Wiedząc, że zapewne szybko się to nie zmieni, wstał z łóżka i wyszedł z pokoju. Zwrócił uwagę, iż w biurze Holmesa dalej świeci się światło. Wszedł do środka spoglądając na wyczerpanego Mycrofta. Widok ten go bolał, miał mu pomóc wyciągając go z pracoholizmu a tak naprawdę cały czas zarywał noce w pracy. Podszedł do niego i zabrał mu długopis. -Chodź spać My. - wyszeptał spokojnie.

-Muszę dokończyć. - Holmes spojrzał na niego zdezorientowany.

-Jest 3 w nocy. Nie możesz się tak przemęczać. - złapał go za rękę podnosząc z fotela. -Nie zamierzam słuchać twoich wymówek. -

~𝘔𝘰́𝘫 𝘯𝘢 𝘻𝘢𝘸𝘴𝘻𝘦~ 𝘑𝘰𝘩𝘯𝘭𝘰𝘤𝘬 & 𝘔𝘺𝘴𝘵𝘳𝘢𝘥𝘦Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz