---------------------------------------------------------
Greg siedział po pracy w swoim mieszkaniu powtarzając sobie w głowie słowa Mycrofta, nie mogąc pogodzić się z tym, że to był koniec. Dzień w pracy niemiłosiernie się dłużył i jeszcze bardziej przytłaczał Lestrada. Z zamyślenia wyrwało go pukanie do drzwi, domyślał się, że to John przyszedł go odwiedzić i zapytać jak się trzyma, w skrócie, nie trzyma się w ogóle. Niechętnie wstał, podszedł do drzwi i je otworzył, gdy zobaczył w nich Mycrofta jego serce przyspieszyło a wszystkie emocje uderzyły go z podwójną siłą. -W czym mogę pomóc?- spytał głosem bez jakichkolwiek emocji.
Gdy Holmes ponownie usłyszał ten zachrypnięty głos i zobaczył te oczy, odjęło mu mowę. Nie potrafił się wysłowić, cała odwaga uciekła i został sam nagi, stał przed nim odkrywając prawdziwego siebie. -Ja.. Chciałem ci tylko powiedzieć...- to jedyne co udało mu się powiedzieć.
-Słucham, proszę mówić.- założył ręce na piersi spoglądając na wyższego mężczyznę.
-Ja chciałem... Ja.-
-Z tego co mi wiadomo to umiesz mówić.- zakpił inspektor, kładąc dłoń na klamce. -Masz pięć sekund potem zamykam drzwi.-
-Wiesz... Wybacz nie potrzebnie zawracam ci głowę, i tak nie zrozumiesz.- spuścił głowę i odwrócił się z zamiarem odejścia.
-No tak, przecież jestem idiotą. Prawda?- spytał spoglądając z rozdrażnieniem na mężczyznę.
-Nie jesteś Gregory..
-Ah tak? Wczoraj powiedziałeś coś innego.
Wtedy Mycroft uświadomił sobie jak bardzo jest słaby. Pod maską bez uczuciowego chłodnego polityka, kryje się słaby człowiek. Człowiek który potrzebuję bliskości lecz boi się do kogokolwiek zbliżyć, boi się miłości.
-Widzisz.- zaczął niepewnie spoglądając niższemu w oczy. -Wszystko co wczoraj powiedziałem nie było prawdą. Szczerze? Nie chcę być sam, nigdy tego nie chciałem, po prostu odrzucałem od siebie myśli, że ktokolwiek mógłby pokochać takiego człowieka jak ja. Teraz pojawiłeś się ty a ja spanikowałem, tym samym wszystko niszcząc. Nigdy nie zaznałem bliskości, bałem się jej, bałem się jakiegokolwiek zbliżenia. Jedyne co sprawiało mi jakąkolwiek przyjemność była praca nic poza nią. Dlatego tak często pracowałem do późnych pór. Wiedziałem, że i tak nikt na mnie nie czeka. Nie ma nikogo kto chciałby mnie wysłuchać, przytulić i powiedzieć, że wszystko będzie dobrze, nikogo kto wysłuchał by mnie i wspierał. Przez całe życie byłem samotny więc dlatego gdy pojawiła się szansa spanikowałem i zniszczyłem wszystko. Wybacz mi Gregory.- Po jego policzku spłynęła jedna samotna łza, którą od razu wytarł.
Po kilku sekundach, które dla Holmesa trwały jak wieczność, Lestrade podszedł bliżej i przytulił bruneta dając mu tym samym to czego od zawsze pragnął. Uczucie bycia kochanym.
Trwali w nim przez kolejne kilka minut pozwalając opaść wszystkim emocjom. W końcu po tym czasie odsunęli się od siebie nie pewnie spoglądając sobie w oczy. -Wybaczam ci. Nie potrafiłbym się na ciebie gniewać.- uśmiechnął się delikatnie i złapał dłoń bruneta. -Jestem i będę tak długo na ile mi pozwolisz.-
Może nie było tego po nim widać, ale Mycroft był teraz najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. W końcu miał u swego boku kogoś, kogo darzył wyjątkowym uczuciem i ze wzajemnością.

CZYTASZ
~𝘔𝘰́𝘫 𝘯𝘢 𝘻𝘢𝘸𝘴𝘻𝘦~ 𝘑𝘰𝘩𝘯𝘭𝘰𝘤𝘬 & 𝘔𝘺𝘴𝘵𝘳𝘢𝘥𝘦
FanfictionJohn nie potrafi pogodzić się ze śmiercią najlepszego przyjaciela i próbuje wrócić do normalnego życia. Ścieżki Grega oraz Mycrofta łączą się a oni odkrywają nowe uczucia. Jak potoczą się ich dalsze losy?