Rozdział XVII

167 14 1
                                    


// Hej, wybaczcie, że tak długo zajęło mi wrzucenie kolejnego rozdziału, ale niestety brak czasu robi swoje :/ 



     - Dziewczęta! Proszę szybko się ustawić! No już! - baletmistrzyni klasnęła dwa razy w dłonie, a młode tancerki błyskawicznie zajęły swoje miejsca. Między nimi była także Giri i Irene.

- Zaczynamy od przygotowania, proszę bardzo!

     Madeleine ustawiła się przed lustrem. Obserwując ruchy ćwiczących powtarzała je z wielkim skupieniem, oraz dokładnością. Skłon po skłonie, figura po figurze. 

    - Dobrze, proszę przyjąć pierwszą postawę! - kobieta chodziła wyprostowana między rzędami baletnic uważnie obserwując każdy, najmniejszy ruch.

    - Emma! Proste plecy! - skarciła jedną z dziewcząt. - Doskonale, a teraz...

     Pracę przerwała jej nagła wizyta jednego z dyrektorów. Moncharmin zapukał głośno i wszedł po chwili. Madeleine odruchowo wzdrygnęła się, jakby miał ją zaraz nakryć.

     - Dzień dobry pani, witam dziewczęta. - skinął wszystkim głową. 

     - Panie dyrektorze, przeszkadza pan w nauce. - odpowiedziała twardym głosem kobieta zwężając oczy w niezadowoleniu.

     - Tak, zdaję sobie z tego sprawę. - Moncharmin podszedł do lustra i przyjrzał się sobie, zaś Madeleine wpatrywała się prosto w jego oczy zaciekawiona, co ma do przekazania.

     - Chciałem obwieścić, że niedługo zjawi się u nas grupa baletowa z Rosji. Wystawimy "Dziadka do orzechów". Z racji tego, że wystawione będzie u nas, jednocześnie dowiadując się o naszej szkole baletowej zaproponowali, by jedna z dziewcząt zagrała główną rolę Klary. Dziadkiem do orzechów będzie ich tancerz. W ten sposób pragną nawiązać z nami współpracę. 

     Dziewczęta wzniosły szepty, które rozbrzmiewały po sali niczym liście poruszane przez wiatr. Każda poczuła podniecenie na myśl o możliwości zagrania głównej roli. Madeleine westchnęła cicho. Ile by dała, by móc także wykazać się, wystąpić, spróbować, lecz musiała by wtedy odkryć jakim cudem to potrafi, a to wiąże się z ujawnieniem swego rodzaju oszustwa. 

    - Dziewczęta, proszę zachować ciszę! - kobieta spojrzała za siebie, a pod ostrym wzrokiem każda z nich umilkła jak zaklęta.- Kiedy ma odbyć się przesłuchanie? - zapytała spoglądając na dyrektora.

    - Za tydzień. Każda panna może wziąć udział, jeśli zechce. - powiedział.- Dziękuję za informacje, w takim razie bierzemy się do pracy. - podziękowała i odprawiła dyrektora, by móc wrócić do zajęć. Madeleine ponownie ustawiła się przy drążku. Zerknęła na dziewczęta i coś przykuło jej uwagę. Mianowicie wzrok Irene. Poznała ją zaraz kiedy zaczęła tu pracować, zamieniła co jakiś czas dwa słowa, lecz nigdy nie zauważyła u niej czegoś takiego. Takiej drapieżności, skupienia...mordu. Jakby stała się nagle drapieżnikiem, który pragnie rozerwać na strzępy każdą ofiarę. 

     Nagle spojrzała w lustro, prosto w jej oliwkowe oczy. Madeleine przełknęła ślinę, ponieważ miała wrażenie, że ją widzi, a spojrzenie mówiło "ty również trzymaj się na baczności."

 ***

     - Przysłali nam kilka nowych tomów do zbioru w bibliotece. Do tego trzeba zrobić inwentaryzację, więc wszyscy muszą zwrócić książki do końca miesiąca. Musimy zdążyć przed grudniem, bo wtedy nie będzie już na to czasu. Dodatkowo... - Pears zerknął na Madeleine, która siedziała przy biurku opierając brodę na dłoni. - Madeleine, słuchasz mnie?

Upiór w operze - historia nieznanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz