Rozdział III

206 16 2
                                    

// rozdziały miały pojawiać się raz w miesiącu, ale z racji tak miłego komentarza, który otrzymałam poczułam przypływ weny i oto kolejny rozdział :D
Miłego czytania :)


     Minęły dwa dni od wypadku na scenie. Na całe szczęście nikomu nic się nie stało, gdyż wszystkie dziewczęta zeszły na kilkuminutową przerwę. Jedyne straty poniosła podłoga sceniczna. Choć stwierdzono fakt, iż lina pękła przez starcie nadal pozostaje plotka, jakoż iż winą tego niefortunnego zdarzenia był sam Upiór Opery.
      Madeleine stała przy scenie z kilkoma kartkami w ręku i przyglądała się ostatnim poprawkom po zreperowaniu desek. Duże szczęście miał także pracownik drzemiący pod sceną. Jeśli księżyc upadłby metr dalej, zmiażdżył by mu głowę.
     - Jak to się stało?- zapytała samą siebie. Pamiętała huk i wrzask całej grupy, lecz nie uzyskała więcej informacji poza tym, że był to tylko wypadek.
     - Nie słyszałaś? Danielle widziała Upiora, to na pewno była jego wina.- usłyszała za plecami.     Spojrzała za siebie. Stała za nią wysoka, szczupła kobieta o mocnej sylwetce tancerki. Miała piękną, łabędzią szyję, duże, niebieskie oczy i jasne kręcone włosy, teraz upięte w kok.
    - Upiora? - zapytała marszcząc brwi.
     Baletnica pokiwała głową.
    - Tak. Nigdy nie ukazuje się na dłużej niż mrugnięcie oka. Przechodzi przez ściany, a na twarzy nosi białą maskę, by ukryć swą szpetotę.- odpowiedziała.
    - Po co miałby to robić, skoro jest upiorem?- zapytała zdziwiona.
     Baletnica wzruszyła ramionami.
    - Nie mam pojęcia. Słyszałam, że jeśli spojrzysz w jego prawdziwe oblicze zostaniesz zesłana w objęcia śmierci.- po tych słowach wykonała dziwny gest, jakby chciała odpędzić od siebie złe moce.
    - A tak w ogóle, kim jesteś?- zapytała ponownie przenosząc oczy na dziewczynę.
    - Mam na imię Madeleine. Jestem waszą nową bibliotekarką.- odpowiedziała.
    - Oo, nie wiedziałam, że zatrudnili kogoś innego. Właściwie to całe szczęście. Stara pani Agathe nie była zbyt lubiana.
    - Nie mnie oceniać - Madeleine wzruszyła ramionami.- A ja z kim mam przyjemność?
    - Mam na imię Irene.- przedstawiła się.
    - Miło mi cię poznać - Madeleine uśmiechnęłą się lekko.- Wybacz, muszę wrócić do pracy.
    - Nie zatrzymuję.- odpowiedziała i przyglądała się jak dziewczyna oddala się w swoją stronę.

    Madeleine ruszyła przez korytarze z dokumentami w dłoniach. Była już u dyrektorów przekazując na ich dłoniach kopię na nowo stworzonej listy dzieł, która teraz była poprawnie wykonana. Do tego stworzyła własną z zadaniami, o których powinna pamiętać. Chwilę studiowała zapisaną kartkę, lecz zaraz między słowa wcisnęły się wspomnienia, a myśli szybko zmieniły swój tor. Dziewczyna posmutniała, a przez natłok fantomowych obrazów wpadła całym ciałem na przechodnia. Była tak zaskoczona, że nie wydała z siebie żadnego dźwięku. Uniosła zielone spojrzenie chcąc dowiedzieć się któż to był tym nieszczęśnikiem.
    - Nie umiesz chodzić dziewczyno!?- fuknął niski, grubawy mężczyzna. Miał rozwichrzoną, ciemną brodę, na czubku głowy lśnił łysawy placek. Korpus opinała czerwonawa koszula. Rękawy miała szerokie, zwężane mankietami na nadgarstkach, dodatkowo poplamionych winem.
    - Przepraszam, nie zauważyłam pana.- wymamrotała.
    Kiedy tylko spojrzała na mężczyznę poczuła, że powinna go unikać. Dosłownie jakby instynkt, a także wychowanie nie pozwalało jej rozmawiać z takim człowiekiem.
Mężczyzna już chciał coś dodać, lecz po krótkiej chwili machnął tylko dłonią i wyminął dziewczynę niespiesznym krokiem.
    - Cóż za brak manier...- wymamrotała oburzona.

    W końcu przecież przeprosiła go, prawda?

    - Uważaj na niego.- usłyszała cichy głos.

    Zdziwiona rozejrzała się dookoła. Zza filaru wyjrzała drobna sylwetka starszej baletnicy. Miała jasne blond włosy i duże, szaro - błękitne oczy.

Upiór w operze - historia nieznanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz