Rozdział XX

176 15 2
                                    


// Najmocniej was przepraszam, że czekaliście, lecz nadmiar prac, w które się zaangażowałam sprawił, że nie miałam zbytnio czasu na pisanie :(

Jestem także zmuszona wrócić do wstawiania rozdziału raz na miesiąc, chyba, że coś się ponownie zmieni.

Na razie życzę wam miłego czytania :) I oczywiście zachęcam do komentowania :)


   Dzień dłużył się i rozciągał między wskazówkami zegara. Skakał po sekundach, plątał się między minutami i zawijał w sprężynkę na godzinach. Robił to powoli i mozolnie, jakby właśnie naigrywał się z Madeleine. Ona zaś jedynie co mogła to fukać bezczynnie na powoli upływający czas.

    Martwiła się, a to wręcz wylewało się z jej drobnej postury.

   - Madeleine, wszystko w porządku? - zapytała Giri widząc złe samopoczucie bibliotekarki.

   - Tak...znaczy...nie do końca...znaczy, martwię się.

   - O co? - zapytała młoda baletnica widząc bruzdę między brwiami kobiety.

     Podeszła do niej i wzięła delikatnie za ręce.

    - Co się dzieje? Czy chodzi o...czy to przez...Upiora? Zrobił ci coś?

    - Tak, znaczy nie! Znaczy...chodzi o niego, ale nic mi nie zrobił. - odpowiedziała. 

     Może nie do końca mówiła prawdę, w końcu Erik mocno ugodził w jej uczucia, lecz to spadło na razie na dalszy plan. 

    - A co się dzieje? - dopytywała Giri.

    - Jest chory...

    - Upiór? Chory? - zapytała unosząc brew.

    - Tak. Martwię się, czy przypadkiem mu się nie pogorszy, ale proszę. Błagam nie mów nikomu. - spojrzała na nią zaniepokojona.

    - Kochana Madeleine, przecież wiesz, że nikomu nie powiem. Tak samo jak o naszych prywatnych lekcjach. - baletnica uśmiechnęła się delikatnie i pogładziła kciukiem dłoń Madeleine. 

     Dziewczyna uśmiechnęła się lekko.

     - Będziesz do niego iść? - zapytała puszczając smukłą, bladą dłoń bibliotekarki.

     - Nie wiem. Może... - odpowiedziała wzruszając ramionami. - zobaczymy. 

     - Och Madeleine...masz takie dobre serce... - westchnęła Giri unosząc kąciki ust.

     Madeleine zmarszczyła brwi. Nigdy jakoś tak o sobie nie myślała. Dla niej było to po prostu naturalne.

     - Powiedz, jak wam idą przygotowania do baletu? - zapytała chcąc zmienić temat.

     - O...nie najgorzej. Niedługo zaczynają się pierwsze przesłuchania. Podobno mam szansę w nim wystąpić! - uśmiechnęła się szeroko. 

     - Szkoda, że nie możesz też wziąć udziału. Mogła być zagrać nawet główną rolę!

     - Ja? - Madeleine zarumieniła się. - Nie...ja nie nadaję się do tak ważnych ról.

     - Ależ co ty pleciesz! Tańczysz bosko! Od tamtej pory jesteś coraz lepsza, szybko przypominasz sobie ruchy. Wiesz, co taka pamięć ciała. Wyrastasz na piękną łabędzicę!

     Madeleine poczuła, że jeszcze bardziej się rumieni. Spuściła wzrok na dokumenty.

     - Ktoś u was ukazuje się już jako faworyt? - zapytała zamykając niewielki tomik poezji.

Upiór w operze - historia nieznanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz