Rozdział VII

219 16 5
                                    

     // Ot i kolejny rozdział :D Zachęcam do komentarzy :D 


     Wieczór zbliżał się nieubłaganie. Pracownicy powoli zbierali się do domów lub przytułków, w których pomieszkiwali. Madeleine kończyła układać księgi na półkach. Dzisiaj uporządkowała cztery regały, do tego zrobiła alfabet. Była z siebie dumna. Usiadła na chwilę za biurkiem czując zmęczenie, a jeszcze czekała ją praca przy sprzątaniu sceny. Do tego od rana odesłana została do uporządkowania wraz z dwoma sprzątaczkami sali bankietowej.
     - Praca jest potwornie męcząca...- westchnęła przecierając dłońmi zmęczone oczy.
     Zerknęła na otwartą księgę i zaskoczona zmrużyła oczy. Pomacała blat przed sobą w miejscu, gdzie zostawiła okulary, lecz nigdzie ich nie było. Zaskoczona wstała szukając okrągłych szkieł oprawionych w złoty drucik, lecz nigdzie ich nie było.
     - Jak to?- szepnęła sama do siebie.
     Ani w szufladzie, ani na blacie...
     W końcu wstała zmartwiona i obeszła biurko, a za ni zastała przerażający widok. Jej jedyne okulary do czytania leżały zmiażdżone tuż przy milczącym, drewnianym świadku zbrodni.
     - O nie...- jęknęła cicho kucając i łapiąc między szczupłe palce połamany drucik i popękane szkła. - Co ja teraz zrobię?
     Nie miała pieniędzy, by kupić nową parę. Koszta za okulary w tej chwili dla niej były niebagatelnym wydatkiem.
     Poczuła jak złość kiełkuje w jej drobnej piersi. Gdyby ojciec nie opuścił matki i nie zostawił dla młodej tancerki nie musiałaby teraz harować w operze!
     Gdyby okazał się prawdziwym mężczyzną nie musiała by widzieć jak jej matka umiera z tęsknoty i zgryzoty! Nie musiała by widzieć jak komornicy zabierają najcenniejsze pamiątki rodzinne: obrazy, dywany, kryształy, a zaraz po tym odbierają również i dom!
     Pociągnęła nosem kładąc okulary na stoliku i zasiadła ponownie na krześle. Skryła twarz w dłoniach i załkała cicho.
     Starała się. Starała się jak mogła. Nigdy nie pracowała, a teraz kiedy jej progi upadły aż na dno, ona starała się głowę mieć cały czas dumnie wyprostowaną. Choć nurzała się po pas w bagnie nieszczęść i smutku,choć nie była przyzwyczajona do takiego życia, choć teraz w milczeniu przyjmowała hańbę jaką okrył ją ojciec nie poddawała się.
     Choć...czuła, że jest coraz bliżej przegranej...
     Zmęczona i podłamana nie usłyszała jak ktoś ponownie cichutko opuszcza bibliotekę.
Wstała i pomimo niezbyt wyraźnego widoku ujrzała wyraziste, nieco krzywe, czerwone pismo w księdze wypożyczeń, którego na pewno tutaj wcześniej nie było.


* * *


     Wyszła z biblioteki zamykając ją na klucz. Pomimo późnej godziny musiała jeszcze pozamiatać i umyć scenę, także nie czekając poszła do siebie przebrać się w sukienkę jaką dostała od kobiety, która pilnuje porządku w operze.
     Nie był to materiał najwyższej jakości, do tego nieprzyjemnie gryzł delikatną skórę dziewczyny. Madeleine skrzywiła się poruszając barkami, by nieco wygodniej ułożyły się rękawy i ramiona. Szara sukienka nie była skrojona na nią, do tego paskudnie się w niej czuła. Madeleine zagryzła zęby, wzięła głęboki wdech i poszła na scenę.
     - Matko jedyna...- szepnęła widząc deski, na których widać było ślady ćwiczeń po tańcu.

     Tona piachu, jakieś papierki, a nawet zaginiony cukierek na gardło tenora.
Madeleine zaczęła powoli zamiatać. Na szczęście okulary potrzebowała do czytania, jednak teraz praca w bibliotece stanie się o wiele, wiele cięższa niż wcześniej. Klęknęła na deskach, zanurzyła szmatkę w gorącej wodzie i zaczęła szorować ślady po baletkach, które pozostawiały po sobie ślady po specjalnej paście. Na chwilę jej umysł spowiła myśl o czerwonym wpisie. Upiór Opery był nad wyraz bezczelny, ale i...zaczęła powoli obawiać się, że jej zmęczony umysł powoli zaczyna wierzyć w nadprzyrodzoną postać sunącą przez korytarze. Wzdrygnęła się na samą myśl i rozejrzała dookoła.
     Specjalnie dla niej scena została oświetlona, lecz widownia tonęła w mroku. Dopiero pierwsze rzędy wyłaniały się z ciemności ukazując krwistoczerwone obicia. Jedynie złote zdobienia błyskały w czerni mówiąc o tym, że dalej nadal jest opera, że dziewczyna nie znajduje się na krańcu świata i umysły. Że dalej nadal jest to samo pomieszczenie.

Upiór w operze - historia nieznanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz