// Kochani. Z racji tego, że trochę mniej mam na głowie (w końcu...) jestem w stanie wrócić do dość częstego wstawiania rozdziałów :)
Miłego dnia oraz czytania :D
- Giri, czy jesteś pewna, bym musiała znać ten układ? - Madeleine stała oparta o drewniany drążek ustawiony wzdłuż lustra. Oddychała ciężko.
- Owszem. Myślę, że to dobrze kiedy ćwiczysz to co my. Poza tym szybko złapałaś podstawy, lepiej, abyś równała się z nami podczas treningów, będzie ci o wiele łatwiej.
Madeleine pokiwała głową. Miało to sens. Odkleiła omdlałe dłonie od drążka i podeszła do stoliczka, aby nalać sobie wody z karafki.
- Poza tym ruszasz się bajecznie, aż zaczynam ci zazdrościć. - dodała Giri.
- Przestań, proszę. - parsknęła wypijając połowę zawartości szklanki.
- Nie "przestań" tylko tak! Masz talent dziewczyno! Aż serce mi się kraje, gdy widzę jak się marnuje. - westchnęła baletnica poprawiając wiązanie baletek. - Według mnie powinnaś przyznać się i powiedzieć, że ćwiczysz z nami przez ostatni miesiąc. Miesiąc dziewczyno! Zobacz jak szybko wróciłaś do formy!
Madeleine westchnęła cicho. Już miała coś powiedzieć, kiedy zza kotary odezwał się głos.
- A potem będziemy obserwować jak dyrektorzy pokazują jej drzwi wyjściowe.
Madeleine uśmiechnęła się lekko w stronę kotary, zaś Giri krzyknęła wystraszona blednąc.
Choć już od jakiegoś czasu znała prawdę i osobiście poznali się nadal czuła przerażenie, kiedy Upiór pojawiła się niespodziewanie.
- Monsieur! Musisz tak straszyć? - zapytała.
- Owszem. Taka moja rola, prawda? Przy okazji. Drążek od waszej strony był poluzowany, przytwierdziłem go. Inaczej w końcu cały rząd baletnic w szybko by się zsynchronizował...
- Och, to miło z pana strony.
- Wiem.
Madeleine zdusiła chichot po tej krótkiej wymianie zdań.
- Ale tu zgodzę się też w połowie z panienką Giri. Masz talent Madeleine. - dodał splatając ręce i opierając się o ścianę.
Madeleine wzdrygnęła się, na policzkach pojawił się nieznaczny rumieniec.
- Jeśli dalej będziecie mnie tak komplementować skończę jako kapryśna Diva...
- Masz jednak wiele braków przy zmianie pozycji, czujesz się niepewnie, gdy masz wykonać skok i zbyt mocno napinasz mięśnie ramion utrzymując ciężar ciała na jednej nodze. - dodał Erik.
- Co? Aż tyle zauważyłeś? - zapytała Madeleine.
- Nie. Ale przekonałaś mnie co do wizji kapryśnej divy. Nie możemy do tego dopuścić.
Giri zakryła usta dłonią chichocząc pod nosem.
- Zabawne...- baknęła Madeleine, lecz również uniosła kąciki ust.
- Coś wiadomo o "egzaminach"? - zapytała zerkając na Giri.
- Cóż, wczoraj odpadły dwie dziewczyny. Została Ineet, Louise, Rose i ja. - westchnęła cicho.
- Gratuluję, mając taką konkurencję pewnie jest ci ciężko. Każda z was jest na podobnym poziomie. - odparła Madeleine.
- To prawda. Wątpię, by udało mi się przejść do ostatniego etapu, mimo to czuję dumę, że w ogóle dałam radę się utrzymać.
- Masz niską samoocenę jak na baletnicę z opery Garnier. - mruknął Erik.
Giri spłonęła rumieńcem słysząc jego słowa. Odwróciła się zażenowana własną postawą.
- Dobrze, koniec przerwy, mamy jeszcze godzinę nim będę musiała wracać. - powiedziała zbierając się w sobie.
Wyprostowała się i klasnęła dwa razy w dłonie. W tej chwili wyglądała jak młodsza kopia swojej matki.
- Dobrze pani profesor - zachichotała Madeleine, upiór zaś zniknął pozostawiając dziewczęta w spokoju.
***
- Madeleine... nie dostanę się na podium, uwierz mi. - westchnęła Giri siedząc przed biurkiem bibliotekarki.
- Czemu?
Giri spąsowiała jak to miała w zwyczaju nachylając się przy tym nad filiżanką.
- Widzisz... nie zawsze talent idzie w parze z wybiciem się...
- Nie rozumiem.
Giri westchnęła cicho i uśmiechnęła się delikatnie.
- Jestem tu dłużej niż ty i widziałam o wiele więcej. Układy i intrygi są częścią sztuki. - uśmiechnęła się smutno. - Jeśli nie jesteś gotowa na to, by poświęcić cząstkę duszy, nie dostaniesz się na szczyt. Ludzie dzierżący władzę nad sztuką często pobierają potworne opłaty.
Madeleine nie wiedziała jak się do tego odnieść. Głos uwiązł w jej gardle. Giri dopiła herbatę i wstała.
- Przepraszam, muszę wracać, zaraz kończy mi się przerwa.
- Oczywiście, powodzenia. - uśmiechnęła się blado i obserwowała jak dziewczyna opuszcza bibliotekę.
Została sam na sam z przemyśleniami, które rozbudziła w niej Giri. Tego się nie spodziewała. Sądziła, że jej matka idealnie odróżnia talent od cwaniactwa, ale...nie ona miała ostatnie zdanie. Czyżby...
- привет (priwjet) *. Czy można? - usłyszała i uniosła rozkojarzone spojrzenie. Danił stał przed drzwiami zamykając je cicho.
- Och, proszę wybaczyć, nie usłyszałam jak pan wchodzi.
- To nic. Tak zajęta osóbka ma prawo do popadania w zamyślenia. - odpowiedział przyjmując czarujący uśmiech.
- Co pana do mnie sprowadza? - zapytała starając się nie zwracać uwagi na urok jaki roztaczał dookoła.
- Mam trochę wolnego czasu nim dziewczęta będą gotowe do pierwszego występu, więc pomyślałem, że odwiedzę panienkę w celu odnalezienia ciekawej lektury. - zerknął na rękaw eleganckiej koszuli, by zaraz skryć dłonie za plecami prostując się. Madeleine nie umknął ten gest. Wydawało się, że zrobił to bardziej nerwowo. A może jej się wydawało?
- Oczywiście, woli pan któryś opis opery? A może baśnie i legendy, na których się opierają? Mamy piękny zbiór. - powiedziała wstając i wychodząc zza biurka.
- Brzmi intrygująco. Może mi panienka coś polecić? - zapytał nachylając się lekko w jej stronę.
Madeleine zdusiła w sobie narastające uczucie gdzieś w żołądku.
- Oczywiście, zapraszam. - kiwnęła głową i ruszyła przed siebie w stronę alejki, gdzie trzymała dane pozycje.
- Mogę zaproponować na przykład Hamleta Williama Shakespear'a. Lub może lepiej Sen nocy letniej. To...
- Komedia. - wszedł jej w słowo Danił. - Tak, znam ten utwór. - odparł z uśmiechem.
- Och... - Madeleine poczuła się głupio. To jasne, że jego utwory są znane. Powinna zaproponować coś, co może bardziej zaciekawić, coś co jest mniej spotykane...
- Jednak z chęcią ponownie po niego sięgnę. - dodał z uśmiechem wpatrując się w zmieszaną bibliotekarkę.
Madeleine kiwnęła głową i spróbowała sięgnąć po książkę, lecz okazało się, że była za wysoko. Stanęła na palcach, lecz opuszki palców lekko musnęły krawędź grzbietu.
- Mademoiselle pozwoli? - usłyszała i poczuła jak mężczyzna przybliża się unosząc dłoń, a materiał kamizelki w kolorze jego oczu muska jej ramię. Zdjął książkę i podał ją dziewczynie.
- Dziękuję. - powiedziała czując jak głos zniżył się prawie do szeptu. Złapała za książkę.
- Nie ma za co. - odpowiedział chwilę jeszcze trzymając ciemną oprawę przyglądając się twarzy dziewczyny, lecz zaraz puścił odsuwając się krok w tył.
Madeleine dopiero teraz zrozumiała, że wstrzymywała oddech. Gorąco ponownie uderzyło w nią ze zdwojoną siłą. Szybkim krokiem, może nazbyt nerwowym podeszła do biurka, wpisała tytuł w księgę i podstawiła mężczyźnie podając mu pióro.
- Proszę podpisać się tu. - wskazała drugą dłonią.
Rosjanin chwycił pióro muskając palcami dłoń dziewczyny i szybko skreślił cyrylicą** swe miano. Pismo było ładne i pochyłe. Pewne.
- Cпасибо*** (spasiba) - skłonił się lekko i życząc dobrego dnia opuścił bibliotekę.
Madeleine popadła w jeszcze większe zamyślenie, a jej umysł niechcianie nadal odtwarzał jego dotyk.
***
Niespiesznie kierowała się w stronę swego pokoju, kiedy w oddali usłyszała głosy dochodzące ze sceny. Zaciekawiona ruszyła w ich stronę. Opatuliła się szczelniej ręcznie dzierganą narzutką, którą dostała od bileterki. O tej porze w operze bywało chłodno jeśli nie biegało się w różnych sprawunkach.
W końcu dotarła do wyjścia przy scenie i odgarnęła jedną z ciężkich, bordowych zasłon. Ujrzała grupę baletnic, które z wręcz nieziemską precyzją wykonywały ćwiczenia. Odsunęła się szybko, kiedy jej oczom ukazał się Danił. Z jednej strony nie miała ochoty na konfrontację z nim, z drugiej pragnęła ujrzeć jak one tańczą. Zerknęła w bok na loże i już wiedziała gdzie się udać.
Loża numer pięć miała najlepszy widok na calutką scenę. Była idealnie usytuowana, tak więc kryjąc się w mroku dziewczyna usiadła na fotelu i obserwowała uważnie każdy ruch baletnic. Chciała dowiedzieć się w jaki sposób ćwiczą, czy ich treningi czymś się różnią?
Kiedy jedna z kobiet wykonała piruet Danił wstał i nabrał powietrza, by dosłownie dać reprymendę, lecz ku niezadowoleniu Madeleine wszystko omawiał w rodzimym języku. Niestety nic z tego nie wywnioskuje, może jedynie domyślać się z postawy baletnicy, co musiała poprawić.
- Co tu robisz o tej porze? - usłyszała za sobą i wzdrygnęła się.
Upiór ponownie ją zaskoczył.
- Chciałam odrobinę się douczyć. - szepnęła przejętym głosem.
Erik przeniósł lśniące spojrzenie z jej twarzy na scenę. Milczał dłuższą chwilę.
- A ty co tu robisz? - zapytała.
- Straszę.
- Miałeś coś w planach? - zapytała marszcząc brwi.
- Może miałem, może nie miałem. Teraz to już nieważne. - odparł, lecz tym razem nie odszedł.
Często po takim stwierdzeniu znikał, lecz teraz pozostał w miejscu. Jakby zamyślił się mocno nad czymś.
- Chcesz się dosiąść? - zapytała.
- Nie, dziękuję. - odpowiedział wybudzony z transu. - Ja nie przepadam za wpatrywaniem się w rosyjskich tancerzy.
Madelien zmarszczyła zabawnie brwi.
- Tancerki też są. - mruknęła kąśliwie.
Erik skrzywił się.
- Mimo to podziękuję. - fuknął i obrócił się.
Nim jednak odszedł zdjął z ramion pelerynę i okrył nią dziewczynę.
- Zimno tu jest, lepiej się przykryj. - mruknął i zniknął w ciemności.
- Co się z nim dzieje. - westchnęła cicho zaciskając dłonie na czarnym jeszcze ciepłym materiale i nagle coś ją olśniło.
Spojrzała ponownie z góry na mężczyznę o niebieskich oczach. Jego twarz pomimo wykrzywienia z powodu zdenerwowania na jedną z baletnic nadal pozostawała piękna. Nadal była obiektem, który zwracał na siebie uwagę chyba każdej kobiety, nawet jej. Nikt nigdy się nie będzie bać takiej twarzy...
Madeleine przygryzła dolną wargę czując rodzący się w sercu żal.
-----------------------------------------------------------------
* привет - cześć/dzień dobry
** Cyrylica - rosyjski alfabet
***спасибо - dziękuję
![](https://img.wattpad.com/cover/241858424-288-k740629.jpg)
CZYTASZ
Upiór w operze - historia nieznana
FanfikceTa historia zainspirowana została piękną, gotycką powieścią grozy napisaną w 1909 roku, a także musicalem pod tym samym tytułem "Upiór opery". Jest to niesamowita i wciągająca książka autorstwa Gastona Leroux. Polecam ją z całego serca każdemu...