Sen

1K 48 12
                                    

Obudziłam się w swoim łóżku. Nie pamiętałam żebym tu zasypiała. Pamiętałam jak siedziałam na kanapie z... Chrisem. Może to był tylko sen? Zasmuciła mnie ta myśl. Wstałam i poszłam do łazienki odświeżyć się. Po 15 minutach zeszłam do kuchni. Usłyszałam jak dochodzą z niej jakieś odgłosy. Bucky leżał na kanapie więc to na pewno nie był on. Podeszłam to powoli. Ukazały mi się plecy blondyna. 

— Buu! — odwrócił się tak szybko, że gdybym się nie odsunęła, oberwała bym.

— Oszalałaś czy co?! — chwycił się za serce, po chwili jednak się zaśmiał. — robię jajecznicę, lubisz? — potaknęłam głową.

— Myślałam przez chwilę, że to był sen. To wczoraj. Jak znalazłam się w łóżku? — dźwignął jedną brew do góry.

— Nie pamiętasz? — zaprzeczyłam. — rzucilaś się na mnie, potem przespaliśmy się i zasnęłaś.

Co?! Jak mogłabym tego nie pamiętać. Byłam zszokowana a moja mina wskazywała na to najlepiej.

— Szkoda, że nie widziałaś swojej miny — zwijał się ze śmiechu — żartowałem, to było za to, że mnie wystraszyłaś. Właściwie to zasnęłaś na kanapie, więc zaniosłem cię do łóżka, a sam spałem na kanapie.

Odetchnęłam z ulgą i uderzyłam go lekko w ramię, kręcąc jednocześnie głową z niedowierzania.

Po kilku minutach śniadanie było gotowe. Muszę przyznać że było całkiem smaczne. Po śniadaniu Chris poszedł wziąć szybki prysznic. Ja w międzyczasie posprzątałam naczynia.

Siedziałam w salonie gdy usłyszałam pukanie do drzwi.

— Hej piękna — młodszy Evans pocałował mnie w policzek na powitanie, i jak gdyby nigdy nic wszedł do mojego mieszkania.

— Hej piękny, tak rozgość się, zapraszam — zaśmiałam się — co cię tu sprowadza?

— To co zwykle, chciałem posiedzieć z — wskazał na mnie, uśmiechnęłam się — nie mówię o tobie, mówię o twoim psie.
Po tych słowach wybuchnął śmiechem, a ja obróciłam się i zauważyłam, że rzeczywiście za mną stał Bucky. 

— Bardzo zabawne, naprawdę zabawne.

Zapomniałam o jednej rzeczy, a mianowicie o jednej osobie, która właśnie schodziła po schodach w samym ręczniku.

— Co do cholery?! — widziałam tylko zdziwioną minę Scott'a, zresztą Chris też był zaskoczony. 

— Mogę zapytać o to samo Scott. Co tu robisz? — ja tylko stałam z boku dusząc się ze śmiechu.

— Przyszedłem do Lisy, porozmawiać sobie. Myślałem, że jesteś w domu. — skoro mieszkają razem to jakim cudem o tym myślał. Po chwili odpowiedź sama mi się nasunęła, sam nie spędził nocy w domu.

— Scott, czy chciałeś mi o kimś powiedzieć? — podeszłam do niego i szepnęłamam mu to na ucho. Kiwnął tylko głową na znak zgody.

— Q teraz mi się tłumaczyć. Co robi mój brat, w domu mojej przyjaciółki, w samym ręczniku?! — gdy to mówił tak bardzo gestykulował, że prawie oberwałam.

— Więc tak jak mówiłeś, poszedłem do niej osobiście. Przeprosiłem ją, ona mi wybaczyła. Było już późno więc zostałem na noc — widziałam jak Scott porusza wymownie brwiami — Scott! Oglądaliśmy film, spałem na kanapie. Nie wyobrażaj sobie za dużo.
Słyszałam tylko cichy śmiech Scott'a. 

— Bardzo mnie to cieszy, że się pogodziliście. Będziecie prześliczną parą.

Po tych słowach Chris spojrzał w dół i się uśmiechnął. Ja natomiast byłam czerwona jak burak. Właściwie to nie wiedziałam w jakiej jesteśmy relacji. Stałam tylko i patrzałam na Chrisa czekając aż on coś powie. Ale on tylko spojrzał na brata i nic nie powiedział. 

— Dobra, dam wam czas dla siebie. Ja i tak muszę się zbierać i lecieć do pracy.

Po tych słowach pobiegł do góry i ubrał ciuchy które miał wczoraj na sobie. 

— Do zobaczenia w domu Scott —powiedział do swojego brata po czym podszedł do mnie. Moje serce gdyby mogło wyskoczyło by mi z piersi. Zbliżył się do mojego ucha, musnął mój policzek- do zobaczenia później Lisa.
Uśmiechnął się i wyszedł z mojego mieszkania.

— A teraz opowiadaj, co tu się wczoraj stało, tylko ze szczegółami. — usiedliśmy na kanapie, spojrzałam na Scott'a. Nie chciałam mu powiedzieć, że całowałam jego brata. Boże czy oni muszą być tymi braćmi?!

— Więc najpierw dostałam kwiaty i ciastka, poszłam oglądać telewizję. Po jakimś czasie przyszedł on, wyjaśnił mi całą sprawę i przeprosił. Ja mu wybaczyłam. Obejrzeliśmy film i to tyle. — patrzał na mnie z niedowierzaniem.

— Auć, czuje że nie mówisz mi prawdy. Lisico ja rozumiem, że on jest moim bratem. Ale szczerze mówiąc mam to gdzieś. — zaśmiał się — więc gadaj co się stało.

— Dobra więc powiedziałam mu, że nie musi mi się tłumaczyć bo nie jesteśmy parą. I to go chyba zraniło. W tedy mnie pocałował. Powiedział mi, że ma jakieś uczucia względem mnie i potem tak jak mówiłam. No i gdy mu powiedziałam że wybaczam to znowu się pocałowaliśmy — widziałam wielki rogal na twarzy blondyna.

- Boże mój drogi. Moja Lisa jest dziewczyną mojego brata. Ależ to słodkie.

— Właściwie to nie jesteśmy parą, właściwie to ja w ogóle nie wiem w jakiej jesteśmy relacji. W sumie to nie powiedział nic jak mówiłeś o tym że jesteśmy w związku. - zatrzymałam się na chwilę i spojrzałam na swoje ręce g
— ja w ogóle nie wiem jak mam to wszystko rozumieć.
Scott przysunął się do mnie objął.

— Na pewno wszystko ci się ułoży. Ale odpowiedz mi szczerze... Czy ty — wziął głęboki wdech — no wiesz, ale mi to ciężko powiedzieć, zakochałaś się w nim?

Momentalnie zrobiło mi się gorąco. Sama nie byłam tego w 100% pewna. Ale wszystko na to wskazywało.

— Umm, chyba tak — Scott zapiszczał jak mała dziewczynka. — spokojnie, bo mi tu jeszcze umrzesz. A teraz twoja kolej, gdzie byłeś?

— więc nie dawno poznałem kogoś. Ma na imię Andrew. I po prostu stwierdziliśmy że chcemy się lepiej poznać, więc zorganizowaliśmy sobie taką jakby noc filmową. To chyba tyle. — przytuliłam go, na co on cicho się zaśmiał — a teraz pytanie masz jeszcze ciastka? Głodny jestem.

Scott opuścił mnie około 16. Ja zabrałam się za posprzątanie mieszkania.

Gdy skończyłam zabrałam Bucky'ego na podwórko. Było już trochę ciemno. Szłam do parku gdzie zwykle. Lubiłam tam przychodzić. Było tam spokojnie. Jednocześnie było to pierwsze miejsce do którego przychodziłam po przeprowadzce. Z Polski wyjechałam od razu po zakończeniu liceum. Już w tedy śpiewałam w barach czy na innych imprezach, więc nie martwiłam się o pieniądze. Miałam 20 lat gdy poznałam mojego agenta, dzięki niemu osiągnęłam tak duży sukces.
Myśląc o tym siedziałam sobie na ławce gdy podszedł do mnie jakiś mężczyzna.

— Masz może zapalniczkę? — powiedział do mnie człowiek w kapturze.

— Przepraszam nie palę. — nawet na niego nie patrzałam.

— To dobrze, cieszę się że nie masz nałogów siostrzyczko...

Heej, mam nadzieję że wam się podoba. Gwiazdkujcie żebym wiedziała że opłaca się to konstytuować. Jak zwykle możecie też wyrazić swoją opinię. A tak btw jeśli to czytasz to mnie zaobserwuj żeby być na bieżąco.
Miłego dnia/nocy 🌸
~xixusa

Anonimowa// Chris EvansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz