Wycieczka

793 42 6
                                    

Zdania kursywą w późniejszej części rozdziału oznaczają język angielski.

Dlaczego płakałaś? spojrzałam na niego zdziwiona.

— Chris, nie wiem o czym mówisz. Po prostu drzemałam — chłopak podszedł do mnie bliżej i chwycił moje ręce.

— Lisa. Szczerość, pamiętasz? Wiem, że płakałaś. Nie jestem głupi. Proszę powiedz mi dlaczego. — spojrzałam na nasze złączone ręce. I tak musiałbym mu kiedyś to powiedzieć. Pociągnęłam go za sobą na kanapę.

— Więc... Moja mama prawdopodobnie ma raka piersi — wiedziałam, że jest zdziwiony i nie za bardzo wie jak się zachować — spotkałam Denisa, mojego brata. On mi o tym powiedział, ale nie wiem czy za bardzo mogę mu ufać. Chciałam do niej zadzwonić i zapytać, ale nie miałam odwagi. Ja nie chcę jej stracić, Chris. — wtuliłam się w bok chłopaka i znowu poczułam łzy na policzkach. Nie chciałam męczyć tym problemem też jego. On tylko docisnął mnie bliżej do siebie i zaczął głaskać moje plecy.

— Lisa, oboje wiemy jaki jest twój brat. Nawet jeśli mówi prawdę, to twoja mama sobie poradzi. Dobrze też wiemy, że nie będziesz spokojna dopóki z nią nie porozmawiasz. Rozumiem, że cię to przeraża. Ale wiedz, że będę tu z tobą — starłam łzy i uśmiechnęłam się do niego. Zapomniałam już jaki potrafi być kochany. Spojrzałam na komórkę leżącą na stole. Wzięłam głęboki wdech i sięgnęłam po nią. — dasz radę.

Po chwili słyszałam już sygnał nawiązywanego połączenia. Byłam bardzo zestresowana.

Cześć Lisa — usłyszałam głos Wiktora, mojego ojczyma — zawołam Anię więc zaczekaj chwilę. — kilka sekund później mogłam usłyszeć głos mojej mamy.

Cześć skarbie. Wszystko dobrze? — jej troskliwy ton głosu działał na mnie uspokajająco. Rozmowa była przeprowadzana w języku polskim, przez co Chris patrzył tylko na moją twarz próbując się czegoś dowiedzieć.

— Tak mamo. Właściwie to nie. Spotkałam Denisa. I powiedział mi coś, mianowicie coś takiego, że jesteś chora — szybko nabrałam powietrza do płuc — i chciałam się dowiedzieć czy to prawda. Więc? — odpowiedziała mi cisza w telefonie. Zrozumiałam, że nie kłamał.

Chciałam ci powiedzieć. Czekałam aż przyjedziesz. Nie chciałam ci tego mówić przez telefon. — moja mina z poważnej stała się smutna, przez co poczułam na swoim ramieniu rękę chłopaka. — ale lekarz powiedział, że nie mamy się martwić. Udało się wcześnie zdiagnozować. Kilka chemioterapii i będzie po wszystkim.

— Mogłaś mi powiedzieć, nawet Denis wiedział — nie chciałam się na nią gniewać. — postaram się was w najbliższym czasie odwiedzić. Wtedy o tym porozmawiamy. 

Dobrze, przepraszam, że ci nie powiedziałam. Ale nie chciałam cię martwić. — przetarłam twarz ręką.

— Rozumiem, pa. — rodzicielka odpowiedziała mi poczym się rozłączyła.

Przytuliłam się do Chrisa, już po chwili gładził moje włosy próbując mnie uspokoić.

— Chris? — zapytałam po chwili.

— Mhm? 

— Co powiesz na wycieczkę do Polski? — chłopak odsunął mnie na odległość ramion, i spojrzał na mnie.

— Ty tak serio? — przytaknęłam. — bardzo chętnie. Wreszcie poznam twoich rodziców. Tylko musimy zaczekać aż dokończę zdjęcia. — uśmiechnęłam się.

— Czyli przyszły miesiąc — pocałowałam ukochanego, i poszłam pod prysznic.

*25 maja

Anonimowa// Chris EvansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz