— Chris ja... — nie wiem co mam powiedzieć, miałam w głowie tysiąc myśli. — ja uważam że możemy spróbować. — chłopak się uśmiechnął, zbliżył się i namiętnie pocałował.
— Już się bałem, że odmówisz — podał mi kłódkę z kluczykiem — chcesz czynić honory?
— Z wielką przyjemnością. — wzięłam kłódkę od niego i przypięłam ją do barierek. Podziwiałam rzekę gdy poczułam jak Chris się do mnie przytula — które z nas powie Scottowi? Będzie szczęśliwy jak dziecko.
— Mam pomysł. A co jeśli mu nie powiemy? Powiedzmy coś w stylu że się pokłóciliśmy. Zaproś go do siebie żeby cię pocieszył. Ja przyjdę i wtedy mu powiesz że chcesz mu kogoś przedstawić. — zabawny sposób. Możliwe że Scott mnie potem zabije, ale muszę mu się odpłacić za wszystkie żarty — co sądzisz?
— Wchodzę w to. Jutro?
— Tak. Co do godziny to zobaczymy o której skończę pracę. — spojrzał w niebo — a teraz wracajmy bo inaczej zmokniemy. Złączył nasze dłonie i zaczęliśmy drogę powrotną.
W samochodzie jak zwykle śpiewaliśmy i śmialiśmy się.
— Wstąpisz do domu? — przez chwilę się zastanawiał.
— W sumie czemu nie. Chętnie posiedzę z twoim psem — wybuchnął śmiechem.
— Mam wrażenie że ty i Scott siedzicie ze mną tylko dla Buckiego — zaczęłam udawać obrażoną, założyłam ręce na wysokości klatki piersiowej. A po chwili bez słowa wysiadłam z samochodu. Swoje kroki skierowałam w stronę mojego domu.
— No Lisa! Nie obrażaj się. Zaczekaj! — ja śmiałam się pod nosem i nie miałam zamiaru czekać. Weszłam do sieni zostawiając drzwi otwarte. Po chwili Chris mnie dogonił. — no weź, jesteś lepsza niż Bucky.
— Dzień dobry — powiedziałam do mojej sąsiadki wyglądającej przez drzwi — miała pani rację, mężczyźni są do bani. On — wskazałam na Chrisa — powiedział mi właśnie że woli towarzystwo mojego psa. — moja sąsiadka wybuchnęła śmiechem.
— Oj chłopcze, teraz to ty masz przechlapane. Życzę powodzenia. I błagam Lisa nie zabij go jak tego poprzedniego — słyszałam jak Chris przełyka ślinę, I zaczyna głośniej oddychać — ale jakby co to pamiętam ze znam kogoś kto to sprzątnie. — na twarzy blondyna malowało się przerażenie.
— Ale pani żartuje prawda? — wybuchnęła ona śmiechem — ja tu prawie na zawał zszedłem. — moja sąsiadka pożegnała się z nami. Weszliśmy do mieszkania.
— Naprawdę myślałeś, że jestem jakiś mordercą?
— Wiesz, wszystko jest możliwe. Nie wykluczam żadnej opcji — rzuciłam w niego kapciem. — a to za co?
— Za jajco — umyłam ręce i zabrałam ze sobą do salonu chrupki kukurydziane. — co robimy? Przypomnę ci, że nasz serial skończyliśmy. — odpaliłam telewizor i włączyłam jakiś losowy program. Chris usiadł obok mnie i mnie objął.
— To znajdźmy nowy serial — wziął ode mnie pilota i włączył The Simpsons — to będzie dobre.
Obejrzeliśmy jakieś 10 odcinków aż w końcu zasnęłam.
Obudziłam się w swoim łóżku, obok mnie leżała kartka. "Musiałem iść do pracy, do zobaczenia później. Pamiętaj żeby do niego zadzwonić." Uśmiechnęłam się i chwyciłam ochoczo za telefon. Scott odebrał praktycznie od razu.
— Hej Scott — udawałam smutną. — mógłbyś do mnie przyjść?
— Hej Lisa, wszystko ok? Nie jesteś z Chrisem? Nie wrócił na noc więc myślałem, że jest u ciebie. — o tym nie pomyślałam, totalnie nie wiedziałam co mu odpowiedzieć.
CZYTASZ
Anonimowa// Chris Evans
FanficKażdy czasem o czymś marzy. Lisa marzyła o tym by nie być oceniana ze względu na jej stan konta. Gdy dopada cię sława wszystko staje się trudniejsze, jednak da się temu zaradzić z pomocą rodziny, przyjaciół. Mimo wszystko ona chciała od życia czegoś...