Utopiony w rzece

766 43 8
                                    

– Lisa... Możemy porozmawiać?

Powoli się odwróciłam. Jednak dalej nie mogłam uwierzyć w to co, a raczej kogo, widzę. Chciałam się obudzić z tego snu. Odwróciłam się znowu i spojrzałam na Toma

– po co? Po co mnie tu przyprowadziłeś? – tęskniłam za Chrisem. Ale wciąż nie byłam gotowa na spotkanie z nim. Bałam się że nie wytrzymam i się popłacze.

– Lisku musicie porozmawiać. Tylko z nim porozmawiaj i go wysłuchaj. Tylko tyle – miałam wrażenie, że to aż tyle. Byłam wkurzona na niego i Scott'a, że takie coś zorganizowali. – teraz ja sobie pójdę, a ty spróbuj go nie utopić w tej rzece. – uśmiechnął się, przytulił mnie i odszedł. Znowu się obróciłam i spojrzałam na Chrisa. Nie wyglądał za dobrze. Wyglądał jakby od kilku dobrych dni nie spał.

– po co przyszedłeś? Tylko się streszczaj – nie byłam gotowa na tą rozmowę. Jednocześnie wiedziałam, że musi ona nadejść. 

– ślicznie wyglądasz. Podoba mi się ten kolor – nie chciałam mu pokazać, że się zarumieniłam więc schyliłam głowę – wiesz, że nadal cię kocham, prawda? To już chyba będzie stałe uczucie. Jednak rozumiem jeśli ty już  nie. – podszedł bliżej, zrobiłam krok w tył, spojrzałam na niego – nie wiem dlaczego to zrobiłem. Ale było to głupie. Nie wiem co mną kierowało. Gdy dowiedziałem się że wyjechałaś, załamałem się. Zdałem sobie sprawę że nie umiem bez ciebie żyć. Stałaś się częścią mojego życia, i nie chce z tego zrezygnować. Wiedz, że jeśli potrzebujesz czasu to będę czekał, tylko błagam nie rezygnuj z nas – czułam jak cieknie mi łza więc szybko ją starłam.

– szkoda że zdałeś sobie z tego sprawę tak późno. To jest ciężkie dla mnie. Jak niby miałabym przestać cię kochać? Nie da się tego zrobić od tak. A uwierz mi, że byłoby to dla mnie mniej bolesne niż brnąć w to dalej. Bardziej niż ciebie, nienawidzę siebie za to, że cię kocham. Wierzyłam, że jesteś kimś kto mnie nie zrani, nie okłamie jednak myliłam się. Nie wiem dlaczego to zrobiłeś, szczerze, nie interesuje mnie to. Ważny jest tylko fakt, że to zrobiłeś – widziałam jak tym razem to on ściera łzę, spojrzałam na kłódki na moście. Przypominały mi one o nim. Pamiętam jak pierwszy raz zaprosił mnie na randkę, pamiętam też jak pierwszy raz mnie zranił. Nie byłam pewna czy nie zrobi tego ponownie – nie wiem czy chce znowu cierpieć. Wiem, że nie skrzywdziłbyś mnie celowo, ale... Mimo to chyba nie jestem jeszcze gotowa.

– dam ci tyle czasu ile potrzebujesz. Nie będę naciskał. Tylko błagam nie skreślaj nas. Przemyśl to na spokojnie, przetraw to. Po prostu wiedz, że ja będę czekał – uśmiechnął się słabo. Było mu smutno. Z resztą mi też. Mówienie mu o tym nie przychodziło mi łatwo.

– a tak właściwie dlaczego przyjechałeś? 

– głównie żeby się spotkać, pobocznie trasa promocyjna. – chciał mnie dotknąć ale gdy zobaczył, że się cofam zrezygnował. – strasznie tęskniłem, wiesz? Chciałem już wcześniej porozmawiać, dzień po tym jak wyjechałaś, jechałem do ciebie. Jednak Scott mi powiedział, że ciebie nie ma. I wiem, że pewnie tego nie chcesz ale – wyciągnął coś z kieszeni i wyciągnął z tym rękę. – wszystkiego najlepszego – uśmiechnęłam się i wzięłam to pudełeczko. Schowałam je do kieszeni, stwierdziłam że otworze je w domu.

– to życzę miłej podróży, mam nadzieję że cię nie zamęczą – lekko go przytuliłam i odeszłam. Jednak zanim to zrobiłam zatrzymałam się jeszcze i spojrzałam przez ramię – do zobaczenia Chris.

Pov. Chris
– do zobaczenia – mówiąc to miałem nadzieję, że to już nie długo. Nie tak to sobie wyobrażałem. Jednak gdzieś z tyłu głowy wiedziałem, że tak się to potoczy. Udałem się w drogę powrotną do hotelu.

Anonimowa// Chris EvansOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz