> 124 <

564 57 25
                                    


– Jeju, nie wierzę! Tak dużo się u ciebie działo – rudowłosa westchnęła rozmarzona.

– A co działo się u ciebie?

– Flaki z olejem – westchnęła, zabawnie marszcząc nos – Ale dużo jeździłam rowerem i robiłam ćwiczenia na tyłek. Widać efekty?

Bonnie podniosła się z ławki i odwróciła w moją stronę, a ja wybuchnąłem śmiechem. Jej poczucie humoru było trochę dziwne, ale była bardzo pozytywna, co w niej lubiłem. Do rozpoczęcia roku szkolnego został dokładnie tydzień, ale ona jako pierwsza zadzwoniła z propozycją spotkania.

– Nie widać? – złapała się teatralnie za serce.

– Widać, jasne – pokiwałem głową.

– Niech Ci będzie – machnęła ręką – Nadal nie mogę uwierzyć w to co mi powiedziałeś. Las Vegas? Pocałunek z widokiem na miasto? Woah.

– Taa... Ale teraz nie wiem co z nami jest i za dużo o tym myślę – westchnąłem.

– Jesteście naprawdę skomplikowani. Przez was zastanawiam się, czy nie zacząć umawiać się z dziewczynami.

– Poważnie? – parsknąłem.

– Nie, bo się z kimś poznałam – uśmiechnęła się.

– Z kim?

– Tajemnica.

– No nie bądź taka – szturchnąłem jej ramię – Jeszcze niedawno ja Ci się podobałem!

– Luty to już bardzo dawno! Poza tym, już mi minęło – wytknęła na mnie język, więc ja zrobiłem to samo.

– Bardzo szy-

Poczułem wibracje w mojej kieszeni, więc wyciągnąłem telefon i odebrałem, nie patrząc kto do mnie dzwoni.

– Halo?

– Hyuck? Gdzie jesteś? – usłyszałem Tena.

– Jestem w parku z Bonnie. Coś się stało?

– Och... Niby tak, niby nie – westchnął.

– To znaczy?

– Wszyscy idziemy do Jaehyuna, spędzić z nim trochę czasu zanim wyjedzie.

– Wyjedzie!?

Bonnie złapała się za serce i spojrzała na mnie zaskoczona.

– Chcesz iść z nami? – zapytał.

– Ale jak to wyjeżdża!? Gdzie? Czemu nic nie wiedziałem?

– Nie pytaj mnie Hyuckie.

– Idę z wami!

Od razu rozłączyłem się, nie czekając na jego odpowiedziedź. Podniosłem się z ławki, spoglądając na rudowłosą.

– Jeśli coś się stało to idź – powiedziała.

– Dziękuję i przepraszam, że tak wyszło – odetchnąłem.

– W porządku. W takim razie zbieram się do domu. Powodzenia!

Przytuliłem ją na pożegnanie, rzucając, że na pewno zobaczymy się jeszcze w tym tygodniu. Do domu Jaehyuna na szczęście było dość blisko, a na pewno bliżej niż z mojego domu. Wysłałem Tenowi krótką wiadomość, że za chwilę do nich dołączę.

Droga wyglądała tak samo. Drzewa co kilka metrów, różne sklepy, piekarnia i kwiaciarnia. Wszystko było takie same, ale nigdy nie szedłem do domu Junga tak zestresowany.

Nie chciałem czekać na windę, więc biegłem po schodach, skacząc co drugi schodek. Mimo że nie było to dużo, moje serce waliło jak oszalałe, a ja czułem się jak po maratonie.

Nienawidzę biegać.

Wszedłem bez pukania i po szybkim ściągnięciu butów od razu znalazłem się w salonie.

– Jung Jaehyun! – wrzasnąłem.

– A było tak cicho – usłyszałem.

Zgromiłem Johnnego wzrokiem i usiadłem na kanapie między Wendy a Markiem.

– Co się dzieje? Ten mówił, że wyjeżdżasz – zwróciłem się do niego.

– Nie musisz się martwić, wrócę do ciebie w październiku – odparł.

– Co?

– Jadę na kurs z uczelni, do Toronto. Trwa dwa miesiące, także zanim się obejrzysz będę znowu tutaj – uśmiechnął się.

– Wystraszyłem się – odetchnąłem głośno – Ten wprowadził mnie w błąd.

– Chciałem wprowadzić trochę dramaturgi – wzruszył ramieniem.

– Jesteś okropny.

– Sam jesteś okropny.

– Mam nadzieję, że kto nasika Ci na łóżko.

– Okej, może skończmy tą ciekawą dyskusję – wtrącił się Suh.

– Właśnie. Poza tym ja i Jaehyun... mamy wam coś do powiedzenia – odezwała się Son.

– Co takiego? – zapytała.

– Postanowiliśmy zerwać.

Wszyscy wydawali się być w szoku i tylko ja musiałem udawać zaskoczenie. Przecież wiedziałem, że kiedyś będą chcieli skończyć udawany związek, który wyszedł zupełnie przypadkiem. Mimo to zrobiło mi się trochę przykro, bo wydawało się, jakby naprawdę dogadywali się jako para.

– Dlaczego!? – rzucił Ten.

– Po prostu... to nie to. Chyba nie jesteśmy dla siebie odpowiedni.

– Ale nic to nie zmieni, tak? – zapytał Mark.

– Nie, nadal będziemy się kumplować. Przecież jesteśmy dorośli – machnęła dłonią.

Spoglądałem raz na nią, a raz na Jaehyuna i nie potrafiłem określić, czy oni tylko dobrze udają czy zrobiło im się smutno.

– Hyuck, pogadamy później?

Spojrzałem na Taja, który mierzył mnie uważnym wzrokiem. Przypomniały mi się nasze wiadomości i to, że miałem porozmawiać z nim twarzą w twarz.

– Tak, jasne.

Teraz będzie widziała kolejna osoba. Ale nie mogę przecież cały czas od tego uciekać.

ㅁㅁㅁㅁ

JUST HOLD ON| markhyuckOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz