> 107 <

561 53 18
                                    


– Mark.

– Hm? –  obróciłem głowę w stronę Jaehyuna.

– Zaraz wylejesz tą kawę, a Johnny cię udusi.

Poprawiłem kubek w uchwycie i znów skupiłem się na jezdni. Byliśmy w drodze do Las Vegas, którego Donghyuck tak bardzo nie mógł się doczekać. Droga była długa, bo trwała całe dwadzieścia cztery godziny. Pierwsze kilka godzin prowadził Johnny, ale potem zmienił się z Jungiem i od razu zasnął. Też chciałem iść spać, ale coś sprawiało, że w ogóle nie mogłem zmrużyć oczu. Takim sposobem siedziałem na miejscu pasażera, a reszta spała.

Z radia przygrywała cicha muzyka, a po szybach spływały krople deszczu. Przez ulewę nikt oprócz Jaehyuna nie chciał kierować. On najwyraźniej nie miał z tym problemu, ale wydawało mi się, że on nigdy z niczym nie miał problemów.

– Mało dziś mówisz – odezwał się – Zawsze jadaczka ci się nie zamyka.

Parsknąłem pod nosem i przekręciłem się lekko w jego stronę.

– Jak układa się tobie i Wendy? – zapytałem.

– W porządku.

– Tylko tyle?

– Mhm. Wiem, że wszędzie związki opisywane są jako motylki w brzuchu, fajerwerki i słodkie słówka, ale nie zawsze to tak wygląda. Nie mówię, że nie może tak być, ale ludzie często są zawiedzeni – westchnął.

– Mądre – przytaknąłem.

– Nadal myślisz o swojej tajemniczej walentynce?

– Szczerze, zdążyłem o tym zapomnieć.

Walentynka zupełnie wyleciała mi z głowy, przez to, że zajmowałem się zupełnie innymi rzeczami. Nadal byłem ciekawy kto jest jej autorem, ale z każdym dniem chęć szukania go opadała. Przecież mógł być nim dosłownie każdy, nawet ktoś kto chodził ze mną do klasy i już skończył szkołę. Możliwe, że już nigdy więcej nie spotkam tej osoby.

– Serio? Ten fragment był naprawdę ładny.

– Był, racja. Może kiedyś go wykorzystam. Czy ta osoba się nie obrazi? – westchnąłem cicho.

– Chyba nie, skoro ci to dała – wzruszył ramieniem – Och, to chyba wasza piosenka.

Zanim zdążyłem zapytać o co chodzi, Jung podgłosił radio. Uśmiechnąłem się, słysząc "just hold on", którego nie słuchałem naprawdę długo.

– Od razu masz lepszy humor. Jest taka wyjątkowa? – zaśmiał się cicho.

– Jest. Ja i Hyuck mamy z nią dobre wspomnienia, zawsze jak ją słyszę to mi go przypomina.

– Słodko. Czy ja i Wendy też powinniśmy mieć swoją piosenkę? – parsknął.

– Jasne! To fajne.

Kiwałem głową w rytm piosenki, a moje myśli same odtwarzały różne momenty. Sylwester sprzed dwóch lat, każde urodziny spędzone wspólnie, imprezy czy noce pod namiotem w moim ogródku.

– Mam wrażenie, że coś się psuje – odezwałem się w końcu.

– Co takiego?

– Hyuck chyba mi nie ufa, a ja... nawet nie wiem dlaczego. Zrobiłem coś nie tak?

– Czemu tak uważasz? – zmarszczył brwi – Jest twoim przyjacielem, na pewno Ci ufa.

– Widzę, że często coś go trapi, ale nie chce nic powiedzieć. Zawsze mówiliśmy sobie wszystko. Wiem, że nie mamy już po czternaście lat, ale... Martwię się.

– Może przyszedł czas na poważną rozmowę jak dwójka dorosłych ludzi? Jak będziemy na miejscu to znajdź dobre miejsce i zapytaj.

– Myślisz? Nie chcę też na niego naskakiwać. A co jeśli nie chce się już ze mną przyjaźnić?

Miałem dużo problemów, do których zaliczało się przesłuchanie, fakt czy w ogóle się dostanę, co będę robić w życiu. Jednak chyba najbardziej bałem się, że już na zawsze stracę Donghyucka i gdy podwinie mi się noga, nie będę miał do kogo wrócić. Bo jego już nie będzie.

– Mark, nie mów tak nawet – zgromił mnie wzrokiem, a później znów skupił go na drodze – Jesteś dla niego bardzo ważny.

– Wiesz coś, prawda? Wiesz coś o czym ja powinienem wiedzieć, ale on prosił cię o milczenie – rzuciłem w końcu.

Jaehyun nie odezwał się, a to tylko utwierdziło mnie w moim przekonaniu. Nie widziałem, o co mogło chodzić, ale źle się z tym czułem. Zawsze o wszystkim wiedziałem pierwszy, a teraz chciał coś przede mną ukrywać.

– Zgadza się. Nie będę cię okłamywać, wiem o czymś ważnym. Ale... jestem gotowy Ci powiedzieć.

– C-co? Naprawdę? Co jeśli Donghyuck dowie się, że mi powiedziałeś?

– Obiecaj, że zachowasz się dorośle i nie będziecie bawić się w jakieś głupie gry. Chcę powiedzieć Ci, tylko dlatego, że to może pomóc. Nie mogę patrzeć jak ten dzieciak dusi się w tym wszystkim.

– O co chodzi? Czy mu coś się dzieje? – moja warga zadrżała, a ja zacząłem odczuwać pewnego rodzaju strach.

– Pamiętasz jak w dzień twoich urodzin powiedziałeś, że nie pamiętasz nic z poprzedniej nocy?

– Tak... To dlatego wydawał się taki smutny? Zrobiłem mu coś?

– Całowaliście się. No i... zapytałeś się go, czy zostanie twoim chłopakiem.

Rozchyliłem usta w zaskoczeniu, wpatrując się tępo przed siebie. Wstyd było mi przyznać, że naprawdę nic nie pamiętałem. Odruchowo przyłożyłem palce do ust, próbując przypomnieć sobie tą sytuację. W głowie miałem zupełną pustkę, ale czułem ciepło rozchodzące się w moim brzuchu.

– Pocałowałem go? – wyszeptałem – Chciał tego? Czy... jak odpowiedział na moje pytanie? Zgodził się?

– Myślę, że o tym powinien powiedzieć ci sam.

ㅁㅁㅁㅁ

3/6

JUST HOLD ON| markhyuckOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz