> 164 <

555 54 52
                                    


Byliśmy już w środku, pośród ogromnego tłumu. Ludzie rozmawiali ze sobą, chociaż podejrzewałem, że większość się nie zna. Poznanie kogoś na koncercie swojego ulubionego artysty musi być ciekawym przeżyciem.

Wszystko było takie niesamowite.

Kolorowe światła oświetlały cały klub w którym byliśmy. Miałem na szyi specjalną plakietkę, która miała być przepustką na backstage, dlatego pilnowałem jej jak oczka w głowie. Jaehyun śmiał się, że dostałem paranoi przez to, że sprawdzałem cały czas czy jest na miejscu.

- Stresujesz się młody? - rzucił Johnny.

- Trochę.

- Wszystko będzie perfekcyjnie, gwarantuje Ci to.

Nagle wokół nas zapanowała cisza, a wszystkie światła skierowały się na scenę. Wewnętrznie pisnąłem z podekscytowania. Dłonie same zaciskały mi się w pięści, a uśmiech cisnął na usta.

To był moment.

Cały tłum dobrze się bawił, a ja wraz z nimi. Nie mogłem oderwać wzroku od Marka, który wydawał się być taki szczęśliwy. W końcu robił to co kochał i zapracował na to. Znałem tekst każdej piosenki, dlatego nie przestawałem śpiewać. Chociaż czasami łapałem zadyszkę, bo raperem jednak nie byłem.

Od dawna nie byłem na żadnym koncercie, a co dopiero na takim. Widziałem jak inni szeroko się uśmiechają i machają do Marka, który wesoło im odmachiwał. Korzystając z tego, że byliśmy od razu w drugim rzędzie, Ten cały czas wysyłał mu buziaki, a my śmialiśmy się z jego zachowania. Mark przystanął na chwilę i odesłał mu jednego, co wywołało jeszcze większy uśmiech na mojej twarzy.

- Vancouver, jak się macie? - zapytał, kiedy muzyka przycichła.

Otrzymał jednoznaczną odpowiedź od głośnego tłumu.

- Tęskniłem trochę za tym miejscem, wiecie? Nawet nie trochę, bardzo - westchnął - Cieszę się, że przyszliście.

Patrząc na Ten i Johnnego oraz Wendy i Jaehyuna poczułem się trochę jak samotny palec. Utkwiłem spojrzenie w Marku, który w pewien sposób odbierał to uczucie, chociaż nie wiem jak on się teraz czuł. Wiem, że mnie zauważył, nas wszystkich. Ciekawe co działo się w jego głowie.

- Lubicie "Fly Away with me"? Ta piosenka powstała przy pomocy bardzo ważnej osoby i nawet widzę, że tu jest.

Widziałem, jak ludzie zaczęli się rozglądać, tak jakby ktoś miał mieć napisane na czole "to ja jestem tą osobą".

- Hyuck, on teraz śpiewa dla ciebie, będę płakać - usłyszałem szept Wendy i cicho się zaśmiałem.

- Myślałem, że to ja jestem tym od płakania.

- Też czasami muszę - westchnęła teatralnie.

«««

Strasznie ociągałem się z pójściem na backstage, bo stres powoli mnie zjadał. Jaehyun pchnął mnie w odpowiednią stronę, rzucając, że będą czekać przed klubem. W ten sposób byłem już zmuszony iść dalej.

Udałem się do odpowiedniego pomieszczenia i po pokazaniu ochroniarzowi plakietki zostałem wpuszczony. Zauważyłem, że zaraz za mną zamyka drzwi, co musiało oznaczać, że jestem ostatni.

No tak, mogłem ociągać się dłużej.

Osób było kilkanaście, co znaczyło, że Wendy miała rację co do małej ilości biletów. Miała naprawdę dużo szczęścia, że go zdobyła.

Mark rozmawiał właśnie z jakimś chłopakiem, a ja nie mogłem napatrzeć się na jego uśmiech. Trzymałem w dłoniach białą kopertę, którą chciałem mu przekazać. Podejrzewałem, że w tym miejscu fani będę mogli dać mu jakieś upominki, więc nie chciałem wyjść na jakiegoś odmieńca.

Czas na rozmowę był ograniczony, chociaż te kilka minut i tak wydawało się wiecznością. Tak właściwie cieszyłem się, że jestem ostatni, bo wtedy nie będzie nikogo innego oprócz nas, menadżera i kilku ochroniarzy.

Widziałem, że nie stali tak blisko, przez co Mark miał trochę prywatności z każdym fanem, co mnie ucieszyło. Podeszła do niego ostatnia osoba przede mną, którą była dziewczyna z czerwonymi włosami.

- Następny! Och i ostatni - uśmiechnął się jeden z ochroniarzy.

Nogi mi się trzęsły, ale kiedy tylko podszedłem, zostałem zamknięty w mocnym uścisku.

Czekałem na to ponad dwa lata.

- Cześć Mark - wyszeptałem.

- Cześć Hyuckie. Jak się masz?

- Tęskniłem za tobą.

Kiedy osunąłem się kawałek, nie mogłem powstrzymać uśmiechu. Wyglądał pięknie. Z jednej strony tak samo jak kiedyś, z drugiej zdecydowanie wydoroślał. Jego oczy nadal były pełne gwiazd.

- Ja za tobą też.

- Och, mam to dla ciebie - podałem mu kopertę, a on cicho się zaśmiał - Nie chciałem być bez niczego.

- Rozumiem. Bardzo miło, że wszyscy przyszliście.

- To był obowiązek, nadal jesteś naszym najlepszym przyjacielem.

Staliśmy przez moment w ciszy, a ten sam ochroniarz powiadomił, że zostały nam ostatnie dwie minuty.

- Pięknie wyglądasz - powiedział.

- Ach, przestań...

- Mówię prawdę - zaśmiał się cicho - No to co, robimy zdjęcie?

- Oczywiście panie gwiazdo.

Po naprawdę szybkim wykonaniu zdjęcia objąłem go jeszcze raz, nie mogąc na cieszyć się sytuacją.

- Będę tutaj jeszcze trzy dni. Obiecuję, że się zobaczymy - powiedział.

- Będę czekał.

Czekałem tyle to poczekam też trochę więcej.

ㅁㅁㅁㅁ

mamy to 🤠 miłego dnia!

JUST HOLD ON| markhyuckOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz