> 159 <

554 55 40
                                    


Zakluczyłem za sobą drzwi i rzuciłem kurtkę na wieszak, nie martwiąc się nawet czy spadnie. Byłem w domu sam, bo rodzice gdzieś wyszli, przez co nie martwiłem się hałasowaniem.

Dochodził wieczór, a ja byłem naprawdę zmęczony. Dziś w pracy było ogromne zamieszanie i chyba nigdy nie widziałem na oczy takiej ilości klientów. Do zamknięcia została ze mną Wendy, po którą przyjechał Jaehyun i przy okazji zabrał też mnie.

Co do relacji Jaehyuna i Wendy – była dziwna. Zachowywali się jak para, chodzili na randki i każdy z nas się już do tego przyzwyczaił. Jednak nadal żadne z nich nie powiedziało, czy faktycznie w związku są. Zastanawiałem się nad tym od dłuższego czasu.

Złapałem za paczkę krakersów i położyłem się na kanapie w salonie. Wyciągnąłem telefon, bo przez zabiegany dzień nie miałem nawet czasu nic sprawdzić.

Przeglądałem posty, śmiejąc się co jakiś czas z przypadkowych memów. Telefon wysiadł z siebie charakterystyczny dźwięk, informujący o powiadomieniu, dlatego szybko jest sprawdziłem.

Mark rozpoczął live.

Mój palec szybko kliknął w ikonkę i po chwili mogłem zobaczyć chłopaka  uśmiechającego się do kamery. Sam uśmiechnąłem się widząc go. Musiałem przyznać, że brakowało mi tego.

– Cześć! Trochę za wami tęskniłem, więc postanowiłem zrobić live. Piszcie co u was.

Położyłem się wygodnie, tak żebym mógł spokojnie oglądać to co się dzieje. Mark z uśmiechem odpowiadał na każde pytanie i opowiadał też co robił w ciągu dnia.

– Nie mogę doczekać się twojej trasy – przeczytał – Ja też! To ekscytujące. Pojawił się już plan trasy, prawda?

Gdy tylko fani potwierdzili jego słowa, pokazał kciuk w górę i wrócił do mówienia.

– Otwieramy w Seulu, później będę w kilku miastach w Stanach, Kanadzie i Europie. Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się zrobić dużą trasę, na której zobaczę was wszystkich.

Miałem ochotę coś napisać, dać mu znak, że jestem jednym z oglądających. Odpuściłem jednak, nie wiedząc co wystukać.

– Dużo z was chce żebym coś zaśpiewał. Mam wybrać czy wy to zrobicie?

W komentarzach zaczęło pojawiać się miliony propozycji i sam nie nadążałem nad czytaniem ich wszystkich.

– Ach, wiem! Znacie "just hold on" Steve'a Aokiego? To bardzo ważna dla mnie piosenka.

Uśmiechnąłem się szeroko, słysząc ten konkretny tytuł. To była nasza piosenka. Ta, która towarzyszyła naszej przyjaźni od kilku lat.

Słuchałem jego spokojnego głosu, sam śpiewając niektóre partie, tak jak robiliśmy to razem.

Zastanawiałem się o czym myśli teraz Mark. Czy jest taki sam jak kiedyś? Może okres bycia trainee go zmienił. Być może to bycie idolem go zmieniło. W głębi duszy czułem, że pozostał takim samym chłopakiem, jakiego poznałem po przeprowadzce.

Był jedną z pierwszych osób, które poznałem w Vancouver, głównie z uwagi tego, że mieszkaliśmy niedaleko. Potem widziałem go w tej samej szkole. Któregoś dnia po prostu się do mnie odezwał, a ja zestresowałam się tak, że zapomniałem jak w ogóle mówi się po angielsku. Mark wydawał się tym nie przejąć i powtórzył pytanie po koreańsku. Tak zaczęła się nasza rozmowa i cała przyjaźń.

Lee skończył śpiewać i znów uśmiechnął się do ekranu. Był skupiony, więc pewnie czytał wszystko co zostało napisane.

– Będę musiał zaraz kończyć, bo czeka mnie dziś jeszcze trochę pracy – powiedział – Ach, zanim pójdę. Wiecie, jak kiedyś będziecie w Vancouver lub jeśli tam mieszkacie, musicie iść do Fullsun. Słyszałem, że mają tam najlepszy kimbap na świecie.

Miałem wrażenie, jakbym się przesłyszał. Spoglądałem w ekran, uśmiechającą się jak idiota.

Wiedział.

W pewnym momencie miałem ochotę się rozpłakać, uświadamiając sobie to wszystko. Co jeśli nie uda mi się go zobaczyć? Co jeśli to co było już nie wróci?

Póki live jeszcze się nie skończył napisałem szybko:

Vancouver za tobą tęskni.

– Ja też tęsknię za Vancouver. Miło, że tu jesteście.

ㅁㅁㅁㅁ

oto właśnie od tego rozdziału powstał pomysł na fabułę całego fika 🤠

JUST HOLD ON| markhyuckOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz