> 66 <

611 61 17
                                    


W piątkę staliśmy pod drzwiami domu Donghyucka, czekając aż ktoś nam otworzy. Było przyjemnie ciepło, w końcu był już czerwiec.

– Mark, zadzwoń do niego, nie będziemy tu stać i czekać – odezwał się Jaehyun.

– Czemu ja? Każdy z was ma telefon – odparłem.

– Od ciebie odbierze najszybciej i-

Jego wypowiedź przerwało przekręcanie klucza, a po chwili drzwi otworzyły się szeroko, ukazując Donghyucka w piżamie. Lub czymś co miało ją przypominać.

– Hej – odezwał się, a na jego twarzy pojawił się mały uśmiech.

– Jesteś w piżamie!? Jest południe! Poza tym, wiesz czemu tu jesteśmy – Wendy klasnęła w dłonie.

– Nie, błagam, wejdźcie do środka – stęknął – Nie róbcie mi tego.

Mimo jego protestów zaczęliśmy głośno śpiewać 'sto lat', stojąc w progu drzwi. Jego mina wyrażała coś pomiędzy zażenowaniem i  rozbawieniem. W trakcie usłyszałem dołączający do nas głos, a okazał się nim mały chłopiec na chodniku, przechodzący z - chyba - jego tatą.

Kiedy skończyliśmy Donghycuk wybuchnął śmiechem, ale szybko przestał, gdy Son rzuciła się na niego i mocno objęła.

– Dziękujemy za pomoc! – pomachałem do chłopca, który zadowolony odmachał mi i poszedł dalej.

Gdy drzwi się za nami zamknęły, Johnny odstawił na stół tort, a solenizant zniknął żeby się przebrać.

– Myślicie, że tort mu się spodoba? – zapytał Ten.

– Jasne, Hyuck zje wszystko co ma truskawki – machnęła dłonią szatynka.

Lee wrócił, więc wcisnęliśmy mu w dłonie tort, odpaliliśmy świeczki i ponownie zaśpiewaliśmy. Wendy siłą nałożyła mu też urodzinową czapeczkę, przez co stał naburmuszony.

Naszą małą tradycją na każde urodziny było to, że nie dajemy sobie prezentów, a po prostu składamy się na tort i coś drobnego. Tym razem wybraliśmy dla niego niewielkiego porcelanowego słonika. Jego kolekcja takich słoni był naprawdę spora, a półka na której stały była dla nas nietykalna.

– Dziękuję, jest piękny – uśmiechnął się, trzymając go delikatnie.

– Mark podjął ostateczną decyzję – Suh poklepał moje plecy – Jednak czasami jest przydatny.

– Hej! Odczep się ode mnie!

– Jest naprawdę ładny, odstawie go na półkę.

Hyuck ponownie zniknął, więc sami się rozgościliśmy i po wyciągnięciu noża i talerzyków zasiedliśmy w salonie. Kiedy wrócił usiadł na środku kanapy i ściągnął czapeczkę, rzucając ją w kąt.

– Ty kroisz – podałem mu nóż.

– Jesteście tego pewni? – spojrzał na każdego z nas.

«««

– Co będziemy robić? – zapytałem, kiedy wszyscy zniknęli za drzwiami.

Właściwe kilkanaście minut temu dowiedziałem się, że mój brat wróci do domu następnego dnia, a rodzice o wiele później niż zapowiadali. Nie miałem kluczy, tym samem zostałem zmuszony przesiedzieć u Hyucka trochę dłużej, ale nie żeby mi to przeszkadzało. Lubiłem jego towarzystwo.

– Na pewno nie powtarzam z tobą tej domowej imprezy, bo zasnąłeś na mnie, a później nie mogłem cię dobudzić – pokręcił głową.

Parsknąłem śmiechem, ale przytaknąłem. Zabrałem z kuchni niewielkie pudełko, które wcześniej tam zostawiłem i podałem je mu.

– Otwórz.

– Co to? – zmarszczył brwi.

– Zajrzyj do środka, to prezent.

– Przecież miało być bez prezentów.

– Mam taki sam – uśmiechnąłem się.

Hyuck wyciągnął z pudełka biały kubek i obrócił go w dłoniach.

– Jest uroczy – uśmiechnął się – To chyba ja powinienem ci kupić kubek.

– Zapomnij o tamtym – wzruszyłem ramieniem, mając w pamięci mój ulubiony kubek, który został przez niego zbity – Jeśli wlejesz tam coś ciepłego, w środku pojawi się napis.

– Och, naprawdę? Przetestujmy!

Od razu zostałem pociągnięty do kuchni, w której Donghyuck skakał z niecierpliwości, czekając aż czajnik wyda charakterystyczny dźwięk. Gdy w końcu tak się stało, sięgnął po niego energicznie, a ja musiałem uważać żeby tylko się nie poparzył.

– Nic się nie dzieje – westchnął.

– Poczekaj moment – szturchnąłem jego ramię – Dlaczego jesteś taki niecierpliwy?

– Mam wiele więcej cierpliwości niż ci się wydaje.

– Tak? W czym?

– Lepiej nie mówić – wymamrotał – Coś się dzieje!

Kiedy on obserwował pojawiający się napis, ja spoglądałem na niego. Lubiłem kiedy się uśmiechał i był szczęśliwy, więc dawanie mu takich głupot było okazją do oglądania jego zadowolenia.

– Urocze – uśmiechnął się.

– Szukałem z napisem kocham cię, ale nigdzie takich nie było.

– Och... Z kocham cię?

– Jasne, jesteś moim najlepszym przyjacielem – dodałem szybko.

– Tak, najlepsi przyjaciele...

ㅁㅁㅁㅁ

miłej niedzieli!!

mam nadzieję, że każdy kto czekał na opisówkę jest usatysfakcjonowany ✨

JUST HOLD ON| markhyuckOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz