> 88 <

604 56 23
                                    


Po tygodniu spędzonym w Racine pojachaliśmy do Madison, zgodnie z planem. Każde z tych miejsc miało w sobie coś wyjątkowego i naprawdę mi się podobało. Tutaj nie byliśmy blisko plaży, nawet nie wiedzieliśmy dobrze czy takowa tu jest. Znaleźliśmy jednak miejsce na naszą przyczepę, z której mieliśmy niedaleko do ciekawych miejsc.

– Hyuck, trzymaj.

Zdezorientowany spojrzałem na Jaehyuna i dopiero zauważyłem, że podaje mi loda, który zaczął się powoli roztapiać. Wymamrotałem podziękowanie i zabrałem się za jedzienie. Mimo że bardzo lubiłem lody, musiałem jeść je powoli, bo moje zęby nie za dobrze reagowały.

– Co ty taki oderwany od rzeczywistości? – zapytał.

Westchnąłem cicho, spoglądając raz na niego, a raz na Wendy. Byliśmy tylko w trójkę, bo tamta dwójka wyciągnęła mnie, porozmawiać o czymś ważnym. Wiedziałem, że chodziło o mnie i Marka, dlatego strasznie się stresowałem.

– Więc... nie masz zamiaru mnie posłuchać, prawda? – odezwała się, kiedy ruszyliśmy spacerem spowrotem do kampera.

– Chciałbym, ale się boję.

– Czego się boisz? Opowiedz nam.

– Wielu rzeczy. Boję się, że zepsuję wam wakację, że zepsuję naszą przyjaźń, że zostanę odrzucony, że Mark przestanie mnie lubić, że-

– Spokojnie, spokojnie – przerwała mi – Nie ma szans, że Mark przestanie cię lubić. Przecież on cię uwielbia.

– Ale tylko jak przyjaciela – wzruszyłem ramieniem.

– Czasami nie mogę uwierzyć, że latacie tak wokoło siebie, ale boicie sobie powiedzieć prawdę – powiedział Jaehyun.

– Odczep się, nie latam wokół niego – bąknąłem – Poza tym, przecież nie wiem czy on czuje coś do mnie.

– Jestem pewny na dziewięćdziesiąt dziewięć procent, ale nie przekonasz się jeśli się nie odważysz.

– Próbuję, ja naprawdę próbuję... ale za każdym razem panikuje i zmieniam temat.

– Może nie powinniśmy cię tak stresować  – westchnęła Wendy.

– Wiem, że chcecie dobrze.

– Tak, ale z każdym dniem moja moc dobrej swatki maleje – parsknęła.

– Skoro jesteś dobrą swatką, czemu nie znajdziesz nikogo dla Jaehyuna? – spojrzałem na nią, a starszy tylko parsknął cicho.

– Nie mam zamiaru szukać dla niego nikogo – wywróciła oczami.

– Mhm – mruknąłem – Jesteś zazdrosna – szepnąłem jej do ucha.

– Chyba w moich nietrzeźwych snach – burknęła.

Zaśmiałem się cicho, odpuszając jakiekolwiek kłótnie z Son. Zazwyczaj po prostu je przegrywałem. Po chwili byliśmy już na miejscu, ale po wejściu do środka czekała na nas cisza.

– Coś się stało? – zapytałem.

– Możecie nam powiedzieć o co chodzi? – odezwał się Mark.

Spojrzeliśmy na niego zdezorientowani. Widziałem, że Mark od jakiegoś czasu jest rozdrażniony i spogląda na każdego spod byka. Dużo czasu spędzanego razem było fajne, ale czasami każdy zaczynał mieć dość.

– O co chodzi? – zapytałem.

– Cały czas chodzicie tylko w trójkę albo odchodzicie na bok i o czymś rozmawiacie.

JUST HOLD ON| markhyuckOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz