> 167 <

635 53 58
                                    


– Hyuck, zostaw te jedzenie i chodź za mną.

Spojrzałem na Bonnie, której głowa wystawała zza drzwi.

– Po co?

– Jako właściciel chyba musisz przywitać gwiazdę.

Na mojej twarzy wykwitł uśmiech na myśl, kto mógł przyjść. Szybko umyłem ręce i zdjąłem fartuch, idąc za nią. Oczy wszystkich klientów były skupione na jego osobie, a on stał, opierając się o ladę.

– Mark.

– Cześć Hyuck. Czy to tutaj dostanę mój ulubiony kimbap?

Zaśmiałem się cicho i przytaknąłem. Byłem naprawdę szczęśliwy. Lekko zmęczony po koncercie, ale jednak szczęśliwy. Miałem ochotę mocno go przytulić, ale musiałem zachować jakiś profesjonalizm przed ludźmi.

– Pięknie tu jest. Jestem z ciebie dumny – powiedział – A nazwa? Fullsun do ciebie pasuje.

– Skorzystałem z twojego pomysłu.

– W takim razie jestem zaszczycony.

Chcąc nie chcąc musiałem wrócić do kuchni, bo w końcu byłem w pracy. Widziałem jak Mark usiadł przy wolnym stoliku i rozglądał się.

– I jak? Humor od razu lepszy, jak widzę.

Parsknąłem cicho na słowa mojej mamy, który znów postanowiła się ze mnie ponabijać.

– Tęskniłem za nim.

– Wiem słońce, zauważyłam. Idź do niego.

– Co?

– Porozmawiaj z nim trochę – machnęła ręką – Dam sobie radę sama.

Przytuliłem ją mocno i zaraz po tym prawie wyleciałem z kuchni. Stanąłem zaraz obok Josha, który jak zwykle okupował kasę i uśmiechnąłem się szeroko.

– Co jest szefie? – rzucił.

– Myślisz, że będzie okej jak się do niego dosiądę?

– Znacie się, więc tak.

– A reszta klientów? Nie chcę żeby wyszły z tego jakieś niedomówienia – westchnąłem.

– Od kiedy się tym przejmujesz? Jako właściciel masz przywilej do porozmawiania z nim – parsknął cicho.

Ostatecznie usiadłem przy stoliku, zaczynając krótką rozmowę w którą naprawdę się wciągnęliśmy. W międzyczasie Mark cały czas mamrotał, jak brakowało mu tego konkretnego kimbapu. Było mi miło, gdy mówił jak podoba mu się wygląd Fullsun, bo włożyłem w to całe serce.

– Hyuck, idę później do rodziców i będę tam do jutra. Przyjdziesz?

– Naprawdę?

– Chcę spędzić z tobą trochę czasu sam na sam, nie jak ludzie się na nas gapią – parsknął.

– Jasne, przyjdę – przytaknąłem.

Rozmawialiśmy jeszcze kilka minut, zanim Mark wyszedł. Tuż przed wyjściem widziałem jak wpisuje coś do książki.

Kiedy zniknął z mojego pola widzenia podszedłem do niej, chcąc z ciekawości zobaczyć co wpisał. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to autograf, a tu pod nim wpis.

“Fullsun jest piękne i pełne radości. Było jednym z najcieplejszych miejsc w jakim mogłem być. Dziękuję Bonnie, Joshowi, Donghyuckowi i jego mamie za najlepszy kimbap na świecie.”

JUST HOLD ON| markhyuckOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz