Jak obiecałam, tak jest 😊 Wesołych Świąt Wielkanocnych! Miłego dnia!
****
W pokoju panowała cisza przenikająca mnie do głębi. Osoby naprzeciwko mnie spoglądały raz na mnie, raz na siebie. Może byłam gotowa usłyszeć prawdę, ale obawy przyćmiewały zdrowy rozsądek. Wszystko wokół mnie krzyczało, żebym uciekała. Prawda mogła okazać się bolesna. Dotychczas uważałam Emmę za dwoją mamę. Ostatnie informacje dowiodły, że oboje z ojcem zataili to przede mną. Ryan i Colin nadal pozostają moimi braćmi, mieliśmy w końcu wspólnego ojca. Miałam cichą nadzieję, że nie zmienią w stosunku do mnie swojego zachowania. Owszem, byli nadopiekuńczy, szczególnie Ryan, ale to wciąż moi braci, których mimo wszystko kocham. To moja rodzina, a rodziny się nie wybiera. Gdy dowiem się prawdy, będę musiała porozmawiać z nimi o tym wszystkim. Wygląda na to, że czekała mnie jedna poważna rozmowa za drugą.
Isabel wciągnęła powietrze, a następnie głośno je wypuściła. Mój dziadek okazywał opanowanie, którego brakowało mojej matce. Minuty mijały, a ja stawałam się coraz bardziej znużona obecnym stanem rzeczy. Im dłużej to przeciągali, tym niechęć na mojej twarzy była bardziej dostrzegalna. W końcu Isabel przemówiła rzeczowym tonem:
- Gdy poznałam Olivera, dopiero co zostałam wcielona. Nie mogę powiedzieć o co dokładnie chodzi, ale w dużym skrócie, to co widzisz wokół, jest siedzibą tajnych służb. Zbieramy ściśle tajne informacje. Jako, że awansowałam moi szefowie pozwolili mi cię odzyskać. Teraz sama jestem jedną z osób ,,na górze''. – Wskazała rękę na sufit. – Wiem, że ciężko będzie ci to wszystko zrozumieć, lecz gdybym mogła zdradzić więcej, to nie zawahałabym się. Gdyby pewne informacje wyciekły, mielibyśmy problem na arenie międzynarodowej, o ile nie globalnej. Musiałam przysiąc, że nie dopuszczę do wycieku informacji. Gdyby do tego doszło, mogliby mnie oskarżyć o zdradę stanu.
Kręcę głową. To wszystko wydaje się być mocno naciągane.
- Czyli, że co? Dostałaś się do czegoś w stylu DIA? Następnie oni, dopiero po ponad dwudziestu latach pozwolili ci zobaczyć się z córką? – zakpiłam.
Isabel widziała, że jej nie wierzę. Nie trudno było zgadnąć, co o tym wszystkim myślałam.
- Jesteśmy bardziej... zaawansowani, niż DIA. Zdobywamy informacje, mogące zmienić losy świata. Wiem, że to wszystko nieprawdopodobne, ale to prawda. Nie mogę powiedzieć więcej. Już i tak zdradziłam za dużo.
Odchyliłam się na krześle i zaplotłam ręce na klatce piersiowej.
-A ty? – słowa skierowałam do Edwarda. – Kiedy się dowiedziałeś, że masz wnuczkę? Dlaczego nie kontaktowałeś się ze mną wcześniej? – zmarszczyłam czoło.
- Jakieś pięć lat temu, góra stwierdziła, że okaże się przydatny. To wtedy dowiedział się o tobie, ale jemu również związali ręce. Nawet sobie nie wyobrażasz, jaki koszmar przeżywałam codziennie, wiedząc że musiałam cię opuścić – skierowała wzrok w coś poza mną. – Byłam sama w obcym kraju, nie miałam tam nikogo, musiałam być zdana na siebie. Działałam pod przykrywką, ponieważ dokumenty, które miałam zdobyć były ściśle tajne. Zrobiłam to specjalnie dla ciebie, ponieważ powiedzieli mi, że dzięki temu, będę mogła się z tobą zobaczyć – jej oczy powędrowały w moim kierunku. Spoglądała na mnie z nadzieją i chęcią zrozumienia. Pragnienie, abym była wyrozumiała i ją zaakceptowała pozostawało widoczne. Mogłabym z niej czytać, niczym z otwartej księgi. To dziwne zważywszy na fakt, że była tajniakiem. Opanowanie i ukrywanie emocji było priorytetem w tym zawodzie. Chyba zrobiła to specjalnie. Ukazała uczucia, abym zobaczyła w niej... no właśnie, kogo? Człowieka? Matkę?
- Powiedzmy, że ci wierzę. Dlaczego nie rzuciłaś tej pracy?
- Nie miałam wyjścia. Szantażowaliby mnie. Trudno ci w to wszystko uwierzyć, ale moi szefowie potrafią bardzo utrudnić życie. To naprawdę potężni ludzi, którzy nie cofną się przed niczym, aby osiągnąć zamierzony cel.
CZYTASZ
Russian Killer
RomancePowiązania z mafią nigdy nie wychodzą na dobre, nawet jeśli jest twoją rodziną. Jocelyn prowadzi sklep z płytami. Nie jest to najbardziej dochodowy interes, ale samodzielność to jej drugie imię. Spotykając na swojej drodze nieznajomego nie wie, że...