Rozdział 27

8.7K 726 111
                                    

Indygo postaram się dodać jak najszybciej. Miłego dnia!

****

Otworzyłam oczy. Zamrugałam szybko kilka razy i zmusiłam mięśnie twarzy do grymasu. Byłam obolała, a w dodatku nie mogłam niczego zobaczyć, ponieważ wszystko wokół mnie spowijała ciemność. Przeszły mnie dreszcze na samą myśl, w jakim bagnie najprawdopodobniej się znajdowałam. Chciałam się podnieść, lecz moje ręce zostały skutecznie unieruchomione. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że znajdowałam się w jakimś samochodzie, gdyż podłoga ruszała się pode mną i czułam wstrząsy spowodowane najechaniem na dziury. Nie wiem, na czym siedziałam, ale chyba było tak samo przytwierdzone do ściany pojazdu, jak łańcuchy spowijające moje nadgarstki. Poruszyłam głową, ale poczułam ból.
Zamknęłam oczy. Jak na zawołanie wracały wspomnienia, które jako ostatnie wyryły się w mojej pamięci. Ostatnią osobą, którą zobaczyłam, był Axel, więc to on był sprawcą porwania. Co za ironia, że ten idiota był w stanie porwać mnie przy takiej obstawie, a w dodatku sprzed nosa Goriana. Wcale nie było mi do śmiechu. Lata znajomości z Axelem tylko utwierdziły mnie, że był człowiekiem niekoniecznie zrównoważonym psychicznie. Jak dotąd wszystko działało na moją niekorzyść. Nie mogłam ułożyć żadnego konkretnego planu ucieczki z powodów oczywistych. Byłam przywiązana do pojazdu, obolała po stłuczce, a także straciłam poczucie rzeczywistości. Nie wiedziałam, która jest godzina i gdzie jestem, dodatkowo w miejscu, w którym się znajdowałam, było ciemno, co jeszcze bardziej niweczyło moje i tak nikłe plany ucieczki.
Ostrożnie oparłam się o ścianę i odchyliłam głowę. Starałam się zrobić to powoli, lecz nagły podskok samochodu sprawił, że mocno się uderzyłam. Głośno przeklęłam, gdyż ból zaczął rozchodzić się po mojej głowie i szyi. Nigdy nie wymyślałam bólu, nawet jak chodziłam do szkoły, nie kłamałam o moim stanie zdrowia, ale w tym momencie w moich oczach pojawiły się łzy. Raczej nie do końca było ze mną dobrze. Mogłam mieć jakieś wstrząśnienie mózgu lub coś podobnego. Axel najwyraźniej miał mój stan tam, gdzie nie dociera światło. Nad moim życiem krążyło jakieś fatum. Bliskie mi osoby robiły ze mną, co chciały i nie obchodziły ich konsekwencje.
Pomimo coraz bardziej ponurych myśli, miałam nadzieję, że Gorian mnie odnajdzie. Głupio mi przyznać przed sobą, lecz zaczęłam oswajać się z myślą o zmianie miejsca zamieszkania, a nawet niestraszne mi było zostawienie sklepu z płytami i mojego dobytku daleko za sobą. Dziadek przede wszystkim chciał, żebym była szczęśliwa. Jeśli zaczynałam poniekąd dobrze się czuć w tym kraju, to najprawdopodobniej była to dobra decyzja. Gdybym była w innym położeniu, dobitnie dałabym znać mojej rodzince, co o tym wszystkim sądzę i nie dałabym im szans na zrobienie mi wody z mózgu, jak to często mieli w zwyczaju. Lubili mną manipulować, a ja głupia się dawałam. Gorian miał rację. Wystarczająco długo znosiłam ich wybryki. Powinnam zacząć żyć na własny rachunek. Z Isabel nic mnie nie łączy, oprócz więzów krwi. Postawiła pracę ponad mnie, a kochająca matka nigdy by czegoś takiego nie zrobiła. Ojciec się zrehabilitował, gdyż odwołał ślub. Żywiłam nadzieję, że uda mi się jakoś odbudować relację z braćmi, lecz raczej nie było szans. Jedną z kwestii było pojmanie Ryana, który zasłużył na swój los. Nadal bałam się o niego, gdyż był moim bratem, ale czułam do niego jakąś dziwną obojętność. Co do Colina, nie byłam pewna. Obaj za wszelką cenę chcieli mnie zmusić do związku z moim aktualnym porywaczem.
Powinnam zostawić przeszłość za sobą i rozpocząć nowe życie. W obecnej sytuacji będzie to nieco trudne, ale gdy tylko wyplączę się z tych kłopotów, czekają mnie poważne zmiany. Gorian to całkowicie odrębna sprawa. Zawdzięczam mu dużo dobrych, jak i złych chwil, a w tym nieziemski seks. Tak naprawdę, powinien mnie uwolnić ze swoich sideł i dopiero wtedy mogłabym zdecydować, czy chciałabym z nim stworzyć związek. Jednak gdzieś w głębi duszy, zdawałam sobie sprawę, że lubiłam towarzystwo tego mężczyzny. Być może zaczęłam żywić do niego cieplejsze uczucia, ale na razie nie potrafię przyznać się do tego przed samą sobą. Nasza sytuacja jest skomplikowana. Rosjanin był specyficzny i stanowił całkowite przeciwieństwo mężczyzn, z którymi łączyły mnie trochę głębsze relacje, niż tylko seks. Pożądanie między nami było autentyczne, czego dowiodła sytuacja spod prysznica, gdzie wcześniej go odrzuciłam. Czując jego dotyk na ciele, w jednej chwili potrafiłam zapłonąć żywym ogniem. Działał na mnie niczym narkotyk i łapałam się na tym, że wcale nie przeszkadzało mi bycie odurzoną.
Samochód stanął, więc gdyby nie przywiązane ręce, przeleciałabym przez pół pojazdu i uderzyła w ścianę. Gwałtowne hamowanie sprawiło, że moje już i tak obolałe ciało wręcz wyło z bólu. Nie byłam lekarzem, ale najprawdopodobniej naciągnęłam sobie parę rzeczy. Zamknęłam oczy, próbując w ten sposób uspokoić oddech i powstrzymać nerwy. Dopiero teraz zaczęła do mnie docierać powaga sytuacji.
Ktoś rozsunął drzwi. Do środka dostały się ostatnie promyki zachodzącego słońca, które i tak skutecznie zdołały mnie oślepić.
- Dobrze, że się obudziłaś. W sumie mnie to nie dziwi, przy tej drodze nawet zmarły wstałby z trumny.
Lekko rozchyliłam powieki. Chciałam ujrzeć jak najwięcej, bez potrzeby bólu oczu. Było tak, jak się spodziewałam, przede mną stał Axel we własnej osobie. Uśmiechał się łobuzersko, co tylko spowodowało we mnie chęć przyłożenia mu i obicia tej twarzy playboya.
- Nie patrz tak na mnie. To ty zmusiłaś mnie do uganiania się za tobą przez pół świata. To ja powinienem mieć pretensje, a tymczasem patrzysz na mnie z wyrzutem – wzruszył ramionami i puścił mi oczko.
Przeszedł mnie dreszcz.
- Dlaczego? – zadałam jedno proste pytanie.
- Powodów jest wiele. Jednym z nich była chęć pomocy twojej rodzinie...
- Ojciec jest w to wplątany? – Nie poczekałam, aż dokończy, lecz weszłam mu w słowo.
Axel spojrzał na mnie z politowaniem i odchylił się, pokazując komuś obok samochodu jakiś znak, którego nie rozszyfrowałam.
- Nie do końca. Sam chciał wyrwać cię z łap tego rosyjskiego kundla, ale ja go ubiegłem. Nic nie wie o naszej akcji. Powiedzmy, że... chcę mu zrobić niespodziankę. Jako dobry zięć, zwrócę mu córkę całą i zdrową.
Rozszerzyłam oczy. Facet ewidentnie miał jakieś urojenia, a do tego poważne zaburzenie psychiczne.
- Nie jestem twoją narzeczoną. Ojciec nie dopuści do ich ponownego zawarcia. Nie wiem, co ubzdurałeś sobie w tej pustej głowie, ale dobrze ci radzę... zostaw mnie w spokoju.
- Nie mogę – odpowiedział tonem, który wyrażał rozpacz. – Myśl, że mogłabyś być z innym mężczyzną, mnie dobija. – Ostatnie słowa wyrzucił z siebie z jadem. – Powinniśmy być razem. Nagadałaś Oliverowi bzdur i się wycofał z naszego układu. Na szczęście twoi bracia są po mojej stronie – posłał mi promienny uśmiech. – Przez ostatnich kilka lat przekonywałem ich do siebie, że jestem dla ciebie najlepszym wyborem. Ufają mi do tego stopnia, że pomimo twoich protestów nadal pomagają mi cię usidlić.
- To jest nienormalne! – wykrzyczałam. – Zrobiłeś im pranie mózgu. Co ty sobie wyobrażasz?!
Ze złości zaczęłam się szamotać i rzucać w jego stronę przekleństwami. On jak gdyby nigdy nic, oparł się o ścianę i podziwiał moją nieudolną próbę rozszarpania go.
Gdybym tylko nie miała tych łańcuchów, inaczej by śpiewał.
- Gdy się złościsz, jesteś jeszcze piękniejsza.
- Pierdol się! Przez ciebie mój brat będzie torturowany i prawdopodobnie skończy jako warzywo. Twoje chore zagrania sprawią, że zginie człowiek. – Przez walkę z łańcuchem, zaczęły mnie boleć nadgarstki, a ból w ciele dał o sobie znać.
- Ryan był tylko środkiem do celu. Colin został z Oliverem i Isabel. Razem opracowują plan twojego odbicia. Miał jak najbardziej odciągać twoich rodziców od zrealizowania planu. Mój sposób był prostszy i jestem pewien, że zagwarantuje mi wdzięczność Olivera. Wprawdzie twój ojciec nic o nim nie wie i twój brat mnie kryje, ale jak widać się udało. – Zamilkł na chwilę i odezwał się ponownie. – Został ci jeszcze drugi brat, więc nie masz co rozpaczać. W końcu cel uświęca środki – zaśmiał się.
Nie mogłam uwierzyć w to, co mówił. Miał życie mojego brata za nic. Pomimo tego, że jeszcze kilkanaście minut temu rozwodziłam się nad jego losem i stwierdziłam, że dostał nauczkę, tak naprawdę Ryan nie zasługiwał na taki los. Został oszukany w okrutny sposób. Człowiek, któremu ufał, niemal wystawił go na tacy.
- To podłe – wyszeptałam i odchyliłam głowę, tym samym opierając ją o ścianę. – Wmówiłeś mu bajeczki, a później wykorzystałeś.
- Hej, przynajmniej wiesz, że od początku zależało im na twoim dobru. Wiem, że były między wami sprzeczki o moją osobę, ale chcieli dla ciebie dobrze.
Miał rację i chyba to najbardziej mnie bolało. Padli ofiarą manipulacji. Moi bracia mieli trudne charaktery, a już na pewno nie daliby się zmanipulować zwykłemu człowiekowi. Axel musiał mieć coś z psychopaty. Takie osoby potrafiły kierować drugim człowiekiem w taki sposób, aby ten się nie zorientował.
Mężczyzna sprawdził godzinę i uśmiechnął się, gdy podjechał jakiś samochód. Z miejsca, w którym byłam, miałam na niego idealny widok. Zobaczyłam, że z samochodu wychodzą dwaj mężczyźni w średnim wieku, którzy zaczęli rozmawiać po rosyjsku. Doskonale wiedziałam, że raczej nie mam żadnych szans na ucieczkę, szczególnie z taką obstawą. Nie wiedziałam także, gdzie się znajduję, co tylko dodatkowo mnie demotywowało. Spekulacje nic mi nie pomogą. Dopóki mam uwięzione ręce, nie będę w stanie niż zrobić. I tak daleko bym nie uciekła. Warunki klimatyczne pozostawiały wiele do życzenia, a nie byłam przyzwyczajona do mroźnych zim.
Axel zbliżył się do mężczyzn i chwilę z nimi rozmawiał. Dołączył do nich nieznajomy, którego wcześniej nie widziałam. Trudno oszacować liczbę osób kręcących się wokół pojazdów.
- Prawie jesteśmy w domu księżniczko – usłyszałam wesołe słowa od Axela.
Zbliżył się do mnie i z uśmiechem nade mną pochylił. Wzięłam rozmach i z całej siły uderzyłam go głową. Kosztowało mnie to wiele wysiłku i bólu, gdyż moje ciało po wypadku nie doszło do siebie, jednak było warto. Mój niedoszły narzeczony był zdziwiony moim uderzeniem i agresywnością. W duchu triumfowałam.
- Ty suko! – wrzasnął i chwycił się za wargę, z której zaczęła lecieć stróżka krwi. – Nie będę się więcej z tobą cackał! – krzyknął zdenerwowany i wyciągnął coś z kieszeni.
Mój oddech przyspieszył, a klatka piersiowa zaczęła unosić się w nienaturalnym dla siebie tempie. Trzymał w dłoni strzykawkę z niewiadomą dla mnie substancją. Samo to, że trzymał coś takiego, wprawiło mnie w przerażanie, które podsycał fakt, że zbliżał się z owym przedmiotem do mnie. Nawet nie zdążyłam krzyknąć, gdyż bolesne ukłucie sprawiło, że zaczęły zamykać mi się oczy. Po kilku sekundach zapadła ciemność.
~~~~
Otworzyłam oczy i głośno wciągnęłam powietrze do płuc. Czułam, jakbym zbudziła się z kilkuletniego snu. Szybko omiotłam wzrokiem pomieszczenie i ze zgrozą uświadomiłam sobie, że znajdowałam się w samochodzie, a obok mnie siedział nie kto inny, jak Axel. Ruszyłam rękami, lecz okazały się związane, aby dodać temu dramaturgii, zostałam szczelnie owinięta pasem bezpieczeństwa. Było mi słabo i czułam mdłości. Odchyliłam głowę, lecz to tylko zwiększyło nudności.
- Czym mnie naćpałeś? – zadałam mu pytanie.
- To nie było nic, co mogłoby ci zaszkodzić. Nie chcę, aby coś ci się stało. Dbam o ciebie i twoje bezpieczeństwo – posłał mi uśmiech, który najprawdopodobniej miał mnie urzec, ale efekt był całkowicie odwrotny do zamierzonego.
- Im dłużej na ciebie patrzę, tym bardziej mi niedobrze. Jesteś obrzydliwy – wysyczałam i odwróciłam głowę w stronę okna.
Rozszerzyłam oczy ze zdziwienia i otworzyłam usta. Nie byłam tak naćpana, abym miała urojenia. Okolica, którą przemierzaliśmy samochodem, była mi bardzo znajoma. Byliśmy w Phoenix, moim rodzinnym mieście. Pomimo tego, mój dom był na drugim końcu miasta.
- Spałam tak długo? – Nie dowierzałam. – Gdzie ty mnie zabierasz? – spojrzałam na niego z wyrzutem.
Przez chwilę milczał i wpatrywał się we mnie intensywnie. Pod wpływem jego spojrzenia przeszły mnie dreszcze, a ciało oblał zimny pot. Jego twarz nigdy tak nie wyglądała. Nawet jak kilka godzin temu opowiadał o swoim planie. Przerażał mnie.
- Obserwowałem cię podczas snu. Jesteś taka piękna. – Zamilkł na chwilę. – Miałem oddać cię ojcu, lecz zrezygnowałem z tego pomysłu. Ryan i tak jest już martwy, a Colinowi powiem, że nie dałem rady wyciągnąć cię z łap tego kundla. Twój ojciec wyruszy po ciebie i go wykończy.
- Moja rodzina będzie mnie szukać, jeśli nie będzie mnie u Goriana – popatrzyłam na niego wściekle.
- Nie, jeśli upozoruję twoją śmierć.

Russian KillerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz