Rozdział 39

7.5K 620 116
                                    


Premiera Russian Devil zbliża się wielkimi krokami, a mi zniknęła bez powodu strona autorska na FB. Wątpię, że ją odzyskam, a włożyłam w nią wiele pracy i to jedna z rzeczy, która mnie ostatnio pochłonęła. Nie zostało mi nic innego, jak założyć nową. Trzymajcie kciuki, żeby jej również mi nie odebrano. Miłej nocy!

****

Nie spodziewałam się, że trafię do jakiegoś domu na obrzeżach miasta. Wiedziałam, że ścieżka życiowa mojej rodziny nie była do końca legalna, ale podsiadanie zwykłego domu jako siedziby tortur to już szczyt. Może w innych okolicznościach zaczęłabym się śmiać, lecz obecnie tylko zdziwienie malowało się na mojej twarzy. Budynek był obłożony drewnianym obiciem, do złudzenia przypominał te stare rozwalające się domy. Gdybym nie poznała znaczenia tego obiektu, pomyślałabym, że został już dawno opuszczony. W jednym oknie paliło się słabe światło. Raczej nikt przy zdrowych zmysłach, nie chciałby przebywać tu z własnej nieprzymuszonej woli. Teren wokół porastały krzewy i drzewa różnej wielkości. Szare niebo, zmierzające do ciemności, nie ułatwiało zadania. Wszystko wyglądało przerażająco niczym z horroru. Sama nigdy nie odważyłabym się do wejścia na ten teren. Bałabym się, że zaraz wyskoczy na mnie mężczyzna z siekierą, lub piłą mechaniczną i zamorduje z zimną krwią. Tak działo się w klasycznych dreszczowcach.

- Nie powinnaś się bać budynku siostrzyczko, a tego, co zastaniesz w środku – szepnął mi na ucho Colin, na co się wzdrygnęłam

- Nie strasz jej – zwrócił mu uwagę ojciec. – Chodźmy, czas nas nagli, a nie chcemy, żeby personel szpitala skończył w kilku kawałkach. Spojrzałam na ojca zdumiona. – No co? Jak Gorian zauważy, że cię nie ma, od razu zacznie obławę na tych biedaków, a nie chcemy mieć przecież nikogo na sumieniu.

Pokiwałam głową w zrozumieniu, a w myślach dodałam:

Jakbyście wy nie mieli krwi na rękach.

Weszliśmy do środka. Pierwszy szedł Oliver, ja zaraz za nim, a Colin na końcu. Niemal na plecach czułam jego oddech, co studziło tylko mój zapał. Głośno przełknęłam ślinę i skupiłam się na krokach. W środku domu było ciemno, lecz lampka w którymś z pomieszczeń pozwalała na stawianie pewniejszych kroków. Z pokoju, z którego dobiegało światło, wyłonił się mężczyzna. Jego postura i twarz w półmroku nie wyglądały zachęcająco. Wyglądał jak typowy zbir, którego każdy unika na ulicy. Mężczyźni uścisnęli sobie dłonie i na tym skończyła się ich interakcja. Po kolei mijaliśmy kolejne pomieszczenia, a ja nie mogłam się nadziwić, jak dużo ich było. Mały rozmiar domu mnie zmylił. W końcu doszliśmy do betonowych schodów, nad którymi rozbłysło światło. W rogu sufitu dostrzegłam mrugające na czerwono światło. Kamera.

- Uważaj, żeby się nie potknąć. Schody są dość strome – usłyszałam za sobą.

- Jakbym nie zauważyła – prychnęłam, a mimo to zaczęłam ostrożniej stawiać stopy.

Drzwi do piwnicy były wykonane z jakiegoś porządnego surowca, gdyż nigdy nie widziałam solidniejszych. Oliver stanął przed nimi i przyłożył rękę do jakiegoś urządzenia z boku, które dopiero teraz zauważyłam. Czytnik odczytał jego linie papilarne i weszliśmy do środka. Spodziewałam się zastać jakieś betonowe ściany, ale pomieszczenie przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Na ścianach przymocowanych było pełno ekranów pokazujących obrazy z kamer. Niektóre były z zewnątrz domu, inne z wewnątrz, a jeszcze inne ukazywały ulice Phoenix. Poniżej znajdowały się rzędy guzików i przełączników, a przed całym tym sprzętem siedziała trójka osób. Dwoje z nich spojrzało na nas i kiwnęło głowami. Nie odezwałam się. Byłam w zbyt wielkim szoku.

- Jak się miewa nasz jeniec? – zapytał najstarszy Hale. W tym momencie ostatni z mężczyzn spojrzał na nas i przez dłuższą chwilę lustrował mnie wzrokiem.

Russian KillerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz