Rozdział 18

10.1K 765 155
                                    

Rozdział później, niż zamierzałam, ale to dlatego, że cały czas coś mi nie pasowało. Powyższa piosenka idealnie pasuje do rozdziału. Zapraszam do czytania i miłej nocy!

PS Niektórzy byli bardzo blisko, a Wasze teorie za każdym razem mnie zaskakują i jestem pełna podziwu dla Waszych pomysłów 😊

****

Od telefonu do Olivera minęło zaledwie kilka minut, a ja miałam wrażenie jakby to były godziny. Czekając na ojca z nerwów, obgryzłam paznokcie i skórki, a wokół nich zaczęła zbierać się krew. Kręciłam się w kółko po mieszkaniu, a zdenerwowanie wręcz ze mnie wypływało.
- Popatrz, co sobie zrobiłaś – zwrócił się do mnie George z czułością w głosie i ucałował moje palce.
Dopiero teraz zrozumiałam, co zrobiłam. Zadzwoniłam po ojca, gdy G był w środku. Nie było szans, aby go przeszmuglować.
- Zamknij sklep, ja zajmę się tatą – powiedziałam drżącym głosem. – On nie może cię zobaczyć. Wiesz, co mogłoby się stać.
George wiedział o powiązaniach mojej rodziny. Wiele się domyślił, część rzeczy mu powiedziałam. Dużo wyszło przy okazji spotkania z Isabel.
- Jesteś pewna? Mogę zostać i wreszcie poznać twojego ojca – rzekł pewnym tonem.
- Nie, to nie jest dobry pomysł. Wprawdzie wiele sobie wyjaśniliśmy, ale nie będę ryzykowała twoim życiem. Tata mógłby nie przyjąć tego dobrze – westchnęłam i otworzyłam drzwi. – Mógłbyś zostać w sklepie? Przyjdę po ciebie, jak będzie bezpiecznie. Wybacz, trochę nie pomyślałam. Spanikowałam i dlatego do niego zadzwoniłam. Niecodziennie dostaję zdjęcia koleżanki zadźganej nożem – wysiliłam się na odrobinę humoru.
George popatrzył na mnie przez chwilę i przeczesał dłonią przydługie włosy. Podszedł do mnie, objął w talii i pocałował w usta. Jego język pochłonął mnie i zaczęliśmy się poruszać we wspólnym tańcu. Nasz pocałunek trwał dłuższą chwilę. Gdzieś z tyłu głowy przebiegła mi myśl o przerwaniu, lecz byłam zbyt zajęta ustami mężczyzny. Na szczęście on okazał się bardziej trzeźwo myślący niż ja. Przerwał pocałunek i przejechał opuszkami palców po moim rozgrzanym policzku. Momentalnie przeszły mnie dreszcze, a oddech przyspieszył. Byłam podniecona.
Nie dobrze.
- Nawet nie wiem, kiedy stałaś się dla mnie taka ważna. Przez ciebie zaczynam wątpić... - nie dokończył, gdyż usłyszeliśmy dźwięk klaksonu. – Lepiej już pójdę.
Kiwnęłam głową i wypuściłam go drzwiami prowadzącymi do sklepu.
Nie minęło dużo czasu, a Oliver zamaszyście otworzył główne drzwi mieszkania. Omiótł swoim orlim wzrokiem całe lokum i zmarszczył brwi na mój widok. Na szczęście mój oddech się unormował, a z policzków znikł ślad rumieńca.
- Jocelyn – wyszeptał i natychmiast znalazł się przy mnie i przytulił do swego ciała.
Gdyby jakiś czas temu ktoś mi powiedział, że praktycznie w jednym dniu, w kilkunastogodzinnych odstępach, będę przytulała się do swojego ojca, wyśmiałabym go. Teraz to wręcz naturalne. Ciepło ojcowskiego uścisku spowodowało moje rozluźnienie.
- Co się stało? Byłaś roztrzęsiona.
Niechętnie wyswobodziłam się z ramiona ojca i podeszłam do stolika. Wzięłam z niego zdjęcia Elizabeth i wetknęłam mu do ręki. Mężczyzna wziął fotografie i zmarszczył gniewnie brwi. Z każdą chwilą jego wyraz twarzy się zmieniał. Wracał stary Oliver. Nie było śladu po miłym tatusiu sprzed paru chwil.
- Dostałam to wczoraj. Koperta leżała pod drzwiami. Otworzyłam ją dopiero dzisiaj, wcześniej wypadło mi to z głowy – wytłumaczyłam.
- To dziwne zważywszy na fakt, że ten idiota Morrison też został sprzątnięty. Doniesiono mi, że wypadek samochodowy, w którym zginął, został ukartowany. Najpierw on, teraz Elizabeth. – Chwycił się za brodę i zacisnął mocno szczękę. – Nie przepadałem za nimi, ale wygląda na to, że ktoś likwiduje osoby z twojego otoczenia.
- To brzmi jak kłopoty – wyszeptałam drżącym głosem. – Byłam pokłócona z Benjaminem i Betty. Gdy jechałam do Isabel, ona mnie zauważyła.
- Dlaczego?
- Samochód, który po mnie przyjechał, był drogi, a wiesz, że jest..., była pazerna na kasę. Zaczęła się wykłócać i prosić mnie, abym ją wzięła ze sobą. Nie zgodziłam się. Widziało to mnóstwo osób, może któraś z nich ją zabiła.
Logicznym był fakt, że słowem nie wspomniałam o Georgu. Wolałam na razie zostawić to w spokoju. Za jakiś czas powiem ojcu o mojej sympatii, ale na razie to nie czas i miejsce na takie wyznania.
Ciężko było mi wracać do wspomnień z tamtego wieczora. Wprawdzie zdecydowałam, że zerwę z nią wszelkie kontakty, ale nie zasługiwała na śmierć. Benjamin też nie. Mogłam wyglądać na obojętną wobec nich, tym bardziej że przyjaźniłam się z Betty. Znajomość z nią była toksyczna, szkoda, że dosyć późno się o tym przekonałam. Być może nadal by żyła.
- Nie wydaje mi się. Nikt o zdrowych zmysłach nie zabijałby twoich znajomych. Jesteś Jocelyn Hale, jesteś moją córką, a to powinno innych odstraszać. Zajmę się tą sprawą – ucałował mnie w czoło. – Niemniej jednak proponuję, abyś przeniosła się na ten czas do mnie.
- Nie ma mowy. Wiesz, że jestem pokłócona z Colinem i Ryanem. Oni mnie tam nie chcą...
- Oni nie mają nic do gadania – uciął Oliver.
W tym momencie usłyszeliśmy, jak klamka w drzwiach cicho się porusza. Mój ojciec się nastroszył, sięgnął po broń i wycelował w drzwi. Bezszelestnie zaczął iść w ich stronę, gdy nagle prawie wyleciały z zawiasów. Wydałam z siebie okrzyk i pisk jednocześnie. W drzwiach stała Isabel, a za nią dwóch mężczyzn ubranych na czarno. Cała trójka celowała do nas z broni. Moi rodzice patrzyli na siebie uważnie i żadne z nich nie chciało opuścić spluwy.
Uniosłam ręce i stanęłam między nimi. To nie było najmądrzejsze posunięcie z mojej strony, ale nie mogłam pozwolić, aby się pozabijali.
Isabel kiwnęła głową na osiłków obok, a oni przeszli obok niej i zaczęli przeczesywać moje mieszkanie. Patrzyłam w szoku, jak sprawdzają każdy kąt i podchodzą ostrożnie do okien.
- Hej! Co wy robicie?! – krzyknęłam i przeniosłam wzrok z obcych na rodziców, którzy nadal do siebie mierzyli.
- Isabel, możesz mi powiedzieć, dlaczego wtargnęłaś do mieszkania mojej córki i je przeszukujesz? – zapytał mój tata podminowanym głosem.
- Naszej córki – poprawiła go. – Zanim odpowiem na to pytanie, zadam własne. Dlaczego pozwoliłeś, aby rosyjski zabójca i najemnik rządu, nocował u naszej córki? – warknęła, a ja zaniemówiłam.
Oliver spojrzał na mnie, a później wrócił wzrokiem do dawnej kochanki.
- O czym ty mówisz? – był zbity z tropu.
- Możecie przestać do siebie mierzyć z broni? – zapytałam, próbując grać na zwłokę.
W głowie cały czas szumiały mi słowa matki „rosyjski zabójca i najemnik rządu". Nie rozumiałam, co mogła mieć na myśli. George był nieszkodliwy. Wyglądał groźnie, ale nie mógłby nikogo skrzywdzić.
- Jakiś czas temu Jocelyn odwiedziła moje miejsce pracy, wytłumaczyła, że chce się dowiedzieć o dawnym życiu kogoś, kto się u niej zatrzymał. Podała wszystkie informacje włącznie z datą jego pojawienia się w jej życiu, a ja poszperałam i popytałam tu i tam.
- Chryste – mój ojciec przeczesał włosy, tym samym opuszczając broń. Isabel uczyniła to samo, idąc za jego przykładem.
- Co ty sobie myślałaś, wpuszczając zabójcę do swojego mieszkania i życia?!
- Na pewno da się to wszystko wytłumaczyć! – wykrzyczałam wściekła.
- Jak chcesz to zrobić? – zakpiła. – To cud, że cię nie zabił!
- Jest na dole i pilnuje mojego sklepu. On stracił pamięć – wyszeptałam.
- Na dół! Może nie jest za późno! – kobiety wykrzyczała do swoich towarzyszy, a oni jak na komendę zaczęli schodzić po schodach prowadzących bezpośrednio do sklepu.
Nie chciało mi się wierzyć, że mój George, człowiek, z którym nie tak dawno uprawiałam seks, był zabójcą. To nie trzymało się kupy. Wierzyłam, że stracił pamięć. Chciałam mu pomóc odnaleźć rodzinę. Kontakty Isabel są rozległe, więc bez trudu mogłaby dowiedzieć się czegoś o dawnym życiu Georga.
Sięgając pamięcią do ostatnich chwil, zachowywał się dziwnie. Zupełnie jakby czegoś żałował. Pytałam, czy przypomniał sobie cokolwiek, a on twierdził, że nie. Wierzyłam mu, natomiast teraz zaczęły pojawiać się wątpliwości.
- On cię wykorzystał, aby dostać się do mnie – wyszeptała kobieta. Nawet nie zorientowałam się, kiedy pojawiła się obok. – Wszystko ukartował. Wasze spotkanie nie było przypadkowe.
- Kłamiesz!
- Ukradł ściśle tajne dokumenty, które były powiązane z rosyjskim rządem. Od tych dokumentów zależały losy wielu państw. Teraz są w rękach Rosjan, co może doprowadzić do katastrofy.
- Skąd wiesz, że to on?
Serce miło mi nierówno. Miałam wszystkiego dosyć. Chciałam, aby to był tylko koszmar, z którego będę mogła się obudzić.
- Jest Rosjaninem i działa na zlecenie rządu. Jakiś czas temu dostałam cynk, że ktoś na ich rozkazach pojawi się po dokumenty. Dodatkowo pojawił się praktycznie w momencie mojego awansu. Mój awans powodował, że mogłam się z tobą spotkać. Wcześniej pracowałam jako tajniak w Rosji. Jakimś cudem dowiedzieli się o tobie. Musieli mu zlecić, dostanie się do ciebie, a tym samym przeanalizowanie położenia naszej bazy.
- Nawet jeśli faktycznie pochodzi z tego kraju, nie możesz go oskarżać.
Oliver, który dotychczas siedział cicho, teraz wręcz kipiał z wściekłości.
- Gdzie jest ten skurwiel?!
Jak na zawołanie na schodach pojawili się ludzi Isabel. Oboje mieli nietęgie miny.
- Zniknął, ale wiemy, że tam był. Zostawił to – w ręku trzymał białą kopertę, na której było napisane moje imię. Mężczyzna nie dał mi do ręki listu, lecz dostarczył mojej matce, która prawie go rozerwała.
- To moje – zawarczałam i prawie na nią skoczyłam.
- Pokaż – Oliver wyrwał list z rąk kobiety i zaczął czytać. Im dłużej to trwało, tym bardziej robił się purpurowy.
- Nie macie prawa! List jest mój.
- Wpuściłaś nieznajomego do swojego domu i zakochałaś się w nim?! Czy ty do reszty postradałaś rozum?!
- Stracił pamięć!
- Gówno prawda, z listu wynika inaczej.
- Co tam jest napisane? – zapytała Richardson.
- Pieprzony morderca wszystko ukartował. Przyznał się, że ją wykorzystał – wskazał na mnie palcem. – W dodatku śmie przepraszać!
Zagryzłam wargę do krwi i zacisnęłam szczękę. Na chwilę zamknęłam oczy, po czym otworzyłam je ponownie.
Nie rozpłacz się.
Nie rozpłacz się.
Nie rozpłacz się.
Gówno! Moje oczy zrobiły się szklące. Miałam wszystkiego serdecznie dosyć. Moje życie rozsypało się w niecały tydzień, a to za sprawą Isabel i Georga, któremu ufałam. Nie mogłam uwierzyć, że cały czas udawał utratę pamięci, aby dostać się do mojej matki, a tym samym ukraść jakiś świstek.
- Koniec z samodzielnym mieszkaniem. Pakuj się. Co, jeśli będzie chciał dokończyć dzieła i jednak cię zabije?
- Nie zabije – odpowiedziałam ze złością. – Jestem dla niego ważna, nie zrobiłby mi krzywdy.
Wypowiadając ostatnie zdanie, sama wątpiłam we własne słowa.
- Oliver ma rację. Jesteś niewygodnym świadkiem. Nie cofniemy czasu. Muszę odzyskać skradzione dokumenty, zanim trafią do niepowołanych rąk – Isabel podeszła do mnie i mocno przytuliła. – Kocham cię i pragnę twojego szczęścia, ale tego człowiek ci go nie da. Oliver zapewni ci bezpieczeństwo do czasu, aż załatwię tę sprawę.
- Cały czas zapewniam jej ochronę – zawarczał w jej stronę.
- Widocznie niedostatecznie. Sam widzisz, do czego twoja rzekoma ochrona doprowadziła. Jocelyn mieszkała z mordercą, a nawet o tym nie wiedziałeś – odgryzła się.
- Stop! Nie chcę tego słuchać!
Spojrzałam na nich ze łzami w oczach, wyszarpałam list z rąk ojca i wybiegłam z mieszkania. Słyszałam za sobą krzyki, lecz nie zwracałam na nie uwagi. Miałam za dużo informacji do przetworzenia. Musiałam zostać sama i poukładać wszystko w głowie.
Dobiegłam do parku nieopodal warsztatu Dextera. Usiadłam na ławce i zakryłam dłońmi oczy. Głośno odetchnęłam i przetarłam kciukami powieki.
- Proszę proszę, ktoś bardzo się ucieszy, jak cię zobaczy – z myśli wybił mnie skrzeczący męski głos. Nie zdążyłam zobaczyć twarzy osobnika, gdyż zostałam ogłuszona, a głowę wypełniła pustka.

Russian KillerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz