Rozdział 29

7.1K 716 138
                                    

Rozdział krótki, lecz z perspektywy Waszego ruska. Miłej nocy!

****

~~Gorian~~

Wszedłem do pokoju, w którym torturowany był Ryan Hale. Zastałem go powieszonego za nadgarstki. Wyglądał tragicznie i cały jego ciężar przeniósł się na ręce. Nie mógł ustać, jego nogi były na wpół ugięte. Widok nie był dla mnie czymś nowym i obrzydliwym. Widywałem gorsze rzeczy. Ludzie, którzy go torturowali, mieli finezję. Nie zdziwiły mnie poprzecinane ścięgna, złamany nos, czy chociażby brak sutka. Te tortury nie zaliczały się do najbrutalniejszych, były zaledwie namiastką tego, co potrafili ludzie ,,u góry''. Mieli swoje sposoby i techniki manipulacji. Wszystko doprowadzone do perfekcji. Przeciwstawić się im, to jak skazać siebie na śmierć. Dlatego nie miałem wyboru, musiałem wypełnić ich rozkaz. Jednak dostałem więcej, niż zamierzałem. Jocelyn była największą nagrodą. Była tak czysta i doskonała, że sam nie mogłem w to uwierzyć. Nie miałem czasu na gówno w stylu ,,przeze mnie zostałaś porwana, nie możemy być razem dla twojego bezpieczeństwa''. Jo była dla mnie ważna i nie zamierzałem z niej rezygnować. Jak tylko pozbędę się śmieci z naszej drogi, będziemy mogli zacząć wszystko od nowa.

Podszedłem do lampki migającej w rogu tego obskurnego pomieszczenia i pokręciłem ją delikatnie. Mój zabieg sprawił, że dała większe, ostrzejsze światło. Ryan zajęczał i wymamrotał coś, czego nie byłem w stanie rozszyfrować. Zbliżyłem się do niego i odpiąłem go z kajdanek. Ciało upadło z łoskotem na podłogę, a pokój przeszył głośny okrzyk bólu. Kątem oka zauważyłem krzesło, więc przesunąłem je, jak najbliżej leżącego. Podniosłem Ryana i posadziłem na meblu. Odchylił głowę i zmrużył oczy przez światło. Po chwili zamrugał i skierował na mnie swój wzrok.

- Ty... - zacharczał i splunął krwią na podłogę, brudząc przy okazji swoje spodnie.

Pomimo tortur trzymał się zaskakująco dobrze.

- Nie mamy czasu na przejawy nienawiści – zacząłem konkretnie. – Twoja siostra została porwana przez tego sukinsyna Axela. Musisz mi pomóc ją odbić i tym samym przekonać Olivera do schwytania go. Nie mamy czasu, a każda pomoc się przyda.

W pomieszczeniu rozległ się głośny śmiech, a następnie kaszlenie.

- Myślisz, że ci uwierzę? Nawet jak Axel uciekł z Jocelyn, dostarczył ją do naszego ojca. Teraz jest bezpieczna, bo jest z dala od ciebie!

Napiąłem mięśnie. Musiałem trzymać nerwy na wodzy, ale nigdy wcześniej nie było to tak trudne. Kosztowało mnie to olbrzymie pokłady siły i cierpliwości. Miałem ogromną ochotę poobijać tę parszywą gębę, ale ten czyn, tylko oddaliłby mnie od celu. Gdybym wykonał telefon do starego Hale'a, to prawdopodobnie nikt by mi nie uwierzył, że jej nie przetrzymuję. Muszę dobrze to rozegrać. Czas to pieniądz i to on jest tutaj kluczowy. Axel jest niezrównoważony, nie chciał dopuścić do siebie myśli, że Jocelyn go nie chce.

- Po tym, jak rozstrzelaliście moje mieszkanie, co było kompletnym idiotyzmem, bo mogliście zranić Jo. Ty jako jej brat, powinieneś to wiedzieć. Ufała ci, a ty ją zawiodłeś. Bardzo to przeżyła – zamilkłem na chwilę, a następnie ponownie zacząłem mówić. – Axel zostawił cię na pastwę losu i uciekł z miejsca, z którego do nas strzelaliście. Postąpił jak tchórz. – Niemal wyplułem z siebie te słowa. – Nie wiem, co ci nagadał, ale Jocelyn nigdy nawet nie brała go pod uwagę, jako potencjalnego partnera.

Ryan prychnął głośno i zaśmiał się gardłowo.

- Może ty jesteś dla niej lepszy? Mówisz, że Axel ją porwał, a sam nie tak dawno zrobiłeś to samo. Jesteś hipokrytą i jeśli sądzisz, że ci pomogę, to jesteś w błędzie.

Russian KillerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz