14.

44 3 0
                                    

Mayson nic nie odpowiedział, zamiast tego wpatrywał się we mnie z niedowierzaniem, jakby przetwarzając w głowie moje słowa. Zapewne zaczynał rozumieć, że wcale nie próbował zlokalizować niegroźnego "żartownisia", a sprawa była dużo bardziej poważna. Nie miałam jednak czasu, aby skupiać teraz na tym swoją uwagę. Uspokojenie Maysona i sprawienie, że jego ciekawość i niepokój znikną, mogło poczekać.

- Jeśli ktoś faktycznie ukrył adres pod moim, będziesz w stanie dowiedzieć się, z jakiego urządzenia to zrobił?

- Wyjaśnijcie mi najpierw, o co chodzi – zaoponował.

- Same chciałybyśmy wiedzieć - skłamałam. Ostatnio przychodziło mi to coraz łatwiej.

Mayson przeniósł spojrzenie na Aitanę, szukając u niej odpowiedzi. Jednak ona tylko delikatnie wzruszyła ramionami. Chłopak westchnął.

- W teorii nie jest to niemożliwe, aby uzyskać takie informacje, ale w praktyce jest już trochę gorzej. Nie wydaje mi się, żeby ktoś, kto bawi się w takie rzeczy, nie użył zabezpieczeń, będących właściwie nie do złamania.

Zaklęłam w duchu. Opcje były dwie. Albo Nieoskarżony był bezbłędnym przestępcą również w sferze cyfrowej, albo włamał się do mojego domu i bez problemu skorzystał z mojego laptopa. Właściwie sama nie wiedziałam, która z tych wersji przyprawiała mnie o większe zawroty głowy. Myślałyśmy, że jesteśmy o krok przed nim, a to on był o dwa kroki przed nami. Albo i o całą milę. Wiedział, że wpadniemy na pomysł sprawdzenia lokalizacji i zadbał o to, abym zobaczyła na ekranie swój własny adres. Chciał pokazać, że ma nas w garści, a próbowanie go przechytrzyć nie ma żadnego sensu.

- Dzięki za pomoc, Mayson - powiedziałam zrezygnowana i wyszłam z jego pokoju.

- Zdzwonimy się później, dobrze? - Aitana i Juliet dołączyły do mnie.

- Ale... - Usłyszałyśmy głos chłopaka, jednak żadna z nas się nie odwróciła. Jeszcze chwilę musiał pobyć w niepewności, zanim zdołamy wymyślić coś, co zaspokoiłoby jego ciekawość i pozbawiło go podejrzeń.

Juliet zaparkowała swoje auto na podjeździe i już po chwili wszystkie byłyśmy w moim pokoju. Miałam do sprawdzenia kilka urządzeń, ale mój laptop wydawał się idealny na pierwszy ogień. Odczekałam, aż się uruchomi, przystępując nerwowo z nogi na nogę. W końcu usiadłam na krześle, odpaliłam wyszukiwarkę internetową i kliknęłam w jej historię. Mayson powiedział nam, że rezerwacja zrobiona została tydzień wcześniej. Kiedy zaczęłam przewijać ekran, poczułam na plecach nieprzyjemny chłód.

- Ten ktoś dobrze to wszystko rozegrał – głos Aitany przerwał głuchą ciszę.

- Skąd wiedział, że zmieścimy się ze wszystkim w czasie i rozwiążemy zagadki przed dniem rezerwacji. - Juliet wpatrywała się w przemijające hasła na ekranie.

- Pytanie brzmi raczej, co zamierzał zrobić, gdybyśmy się nie wyrobiły?

- Dziewczyny... - wtrąciłam się. - Mam ten dzień.

- Jest coś? - spytały niemal równocześnie.

- Jeszcze nie wiem... - Bałam się przewinąć w dół, ale wzięłam głęboki wdech i nacisnęłam dolną strzałkę na klawiaturze.

I wtedy to zobaczyłam. Logo i nazwę restauracji oraz informację, że strona została przeze mnie odwiedzona w dniu, w którym Nieoskarżony dokonał rezerwacji.

Litery na ekranie zdawały się parzyć mnie w oczy. Zamrugałam kilka razy, mając nadzieję, że informacja zniknie, ale nic takiego się nie stało. Gwałtownie odsunęłam się od laptopa, w wyniku czego zakręciło mi się w głowie. Nieoskarżony był tutaj, siedział na tym krześle i korzystał z tego laptopa. Wzdrygnęłam się i szybko podniosłam z miejsca. Spojrzałam na swoje łóżko. Może był tu, gdy spałam.

OskarżoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz