Mayson nic nie odpowiedział, zamiast tego wpatrywał się we mnie z niedowierzaniem, jakby przetwarzając w głowie moje słowa. Zapewne zaczynał rozumieć, że wcale nie próbował zlokalizować niegroźnego "żartownisia", a sprawa była dużo bardziej poważna. Nie miałam jednak czasu, aby skupiać teraz na tym swoją uwagę. Uspokojenie Maysona i sprawienie, że jego ciekawość i niepokój znikną, mogło poczekać.
- Jeśli ktoś faktycznie ukrył adres pod moim, będziesz w stanie dowiedzieć się, z jakiego urządzenia to zrobił?
- Wyjaśnijcie mi najpierw, o co chodzi – zaoponował.
- Same chciałybyśmy wiedzieć - skłamałam. Ostatnio przychodziło mi to coraz łatwiej.
Mayson przeniósł spojrzenie na Aitanę, szukając u niej odpowiedzi. Jednak ona tylko delikatnie wzruszyła ramionami. Chłopak westchnął.
- W teorii nie jest to niemożliwe, aby uzyskać takie informacje, ale w praktyce jest już trochę gorzej. Nie wydaje mi się, żeby ktoś, kto bawi się w takie rzeczy, nie użył zabezpieczeń, będących właściwie nie do złamania.
Zaklęłam w duchu. Opcje były dwie. Albo Nieoskarżony był bezbłędnym przestępcą również w sferze cyfrowej, albo włamał się do mojego domu i bez problemu skorzystał z mojego laptopa. Właściwie sama nie wiedziałam, która z tych wersji przyprawiała mnie o większe zawroty głowy. Myślałyśmy, że jesteśmy o krok przed nim, a to on był o dwa kroki przed nami. Albo i o całą milę. Wiedział, że wpadniemy na pomysł sprawdzenia lokalizacji i zadbał o to, abym zobaczyła na ekranie swój własny adres. Chciał pokazać, że ma nas w garści, a próbowanie go przechytrzyć nie ma żadnego sensu.
- Dzięki za pomoc, Mayson - powiedziałam zrezygnowana i wyszłam z jego pokoju.
- Zdzwonimy się później, dobrze? - Aitana i Juliet dołączyły do mnie.
- Ale... - Usłyszałyśmy głos chłopaka, jednak żadna z nas się nie odwróciła. Jeszcze chwilę musiał pobyć w niepewności, zanim zdołamy wymyślić coś, co zaspokoiłoby jego ciekawość i pozbawiło go podejrzeń.
Juliet zaparkowała swoje auto na podjeździe i już po chwili wszystkie byłyśmy w moim pokoju. Miałam do sprawdzenia kilka urządzeń, ale mój laptop wydawał się idealny na pierwszy ogień. Odczekałam, aż się uruchomi, przystępując nerwowo z nogi na nogę. W końcu usiadłam na krześle, odpaliłam wyszukiwarkę internetową i kliknęłam w jej historię. Mayson powiedział nam, że rezerwacja zrobiona została tydzień wcześniej. Kiedy zaczęłam przewijać ekran, poczułam na plecach nieprzyjemny chłód.
- Ten ktoś dobrze to wszystko rozegrał – głos Aitany przerwał głuchą ciszę.
- Skąd wiedział, że zmieścimy się ze wszystkim w czasie i rozwiążemy zagadki przed dniem rezerwacji. - Juliet wpatrywała się w przemijające hasła na ekranie.
- Pytanie brzmi raczej, co zamierzał zrobić, gdybyśmy się nie wyrobiły?
- Dziewczyny... - wtrąciłam się. - Mam ten dzień.
- Jest coś? - spytały niemal równocześnie.
- Jeszcze nie wiem... - Bałam się przewinąć w dół, ale wzięłam głęboki wdech i nacisnęłam dolną strzałkę na klawiaturze.
I wtedy to zobaczyłam. Logo i nazwę restauracji oraz informację, że strona została przeze mnie odwiedzona w dniu, w którym Nieoskarżony dokonał rezerwacji.
Litery na ekranie zdawały się parzyć mnie w oczy. Zamrugałam kilka razy, mając nadzieję, że informacja zniknie, ale nic takiego się nie stało. Gwałtownie odsunęłam się od laptopa, w wyniku czego zakręciło mi się w głowie. Nieoskarżony był tutaj, siedział na tym krześle i korzystał z tego laptopa. Wzdrygnęłam się i szybko podniosłam z miejsca. Spojrzałam na swoje łóżko. Może był tu, gdy spałam.

CZYTASZ
Oskarżone
Teen FictionDo niedawna monotonność każdego mojego dnia zdawała się być uciążliwa, dlatego pragnęłam choć małej zmiany, lekkiego dreszczyku emocji. Jak to mówią, uważaj, czego sobie życzysz. Nagle moje aż nadto normalne życie zmieniło się w rozpędzony roller co...