Oczywiście, że Aitana musiała mieć rację, ale do zajęć zostało kilka minut, a ostatnią rzeczą, której teraz potrzebowałyśmy, było zamartwianie się jakimś nieśmiesznym dowcipem. Mimo to podeszłam do swojej szafki, a gdy ją otworzyłam, ze środka wypadła mała karteczka.
- Strzelam, że to nie od cichego adoratora - mruknęłam, niechętnie zabierając z podłogi skrawek papieru.
- Chyba mam trzecią część - powiedziała Juliet, łamiącym się głosem.
- W takim razie ja mam drugą – westchnęłam z niechęcią i zaczęłam czytać:
ale może kiedyś mi to wybaczcie. Dobrze by było, gdybyście mnie znalazły i
Zanim Juliet przeczytała swoją część wiadomości, rozejrzała się nerwowo po korytarzu, jakby prawdziwy morderca naprawdę mógł tu być.
oczyściły się z zarzutów. Ale ostrzegam. To nie będzie łatwe. Gra się rozpoczęła. Pozdrawiam, Nieoskarżony.
Niewiele myśląc, zabrałam od niej kartkę i podarłam na strzępy wszystkie trzy wiadomości.
- Głupi żart – odparłam, wyrzucając papier do kosza.
Byłam naprawdę wściekła, w przeciwieństwie do moich przyjaciółek, które wyglądały, jakby zobaczyły ducha. Ich przerażenie tylko bardziej mnie wzburzało. Nienawidziłam, gdy ktoś sobie ze mną pogrywał, ale gdy ktoś robił to z moimi przyjaciółkami... Wtedy stawałam się najgorszą wersją siebie. Dla mnie oczywistym było, że autora poszatkowanego już listu możemy szukać wśród klasowych błaznów, ale Aitana i Julie podchodziły do sprawy z dużo mniejszą rezerwą. Juliet, jakby na potwierdzenie tej myśli, posłała mi pełne niepewności spojrzenie.
- A jeśli nie? Jeśli to naprawdę...
- Julie... - starałam się przybrać uspokajający ton głosu. - Pomyśl. Prawdziwy morderca na pewno zaciera teraz ręce, ciesząc się, że to nie go podejrzewają. - Dziewczyna wzdrygnęła się na słowo "morderca". - Ten ktoś pewnie już pakuje się na Majorkę - kontynuowałam, choć nie byłam pewna, czy jest to pocieszająca myśl. - W każdym razie, na pewno nie siedzi w szkolnej toalecie i nie pisze nam liścików. Patrząc na to, że nie zostawił za sobą żadnych śladów, raczej nie jest aż takim idiotą.
- Masz rację. Tracimy zmysły przez to wszystko. - Aitana schowała twarz w dłoniach. - W nocy prawie nie zmrużyłam oka. Biedny Jasper musiał wisieć na komórce i wysłuchiwać mojego majaczenia.
Zacisnęłam usta, obiecując sobie w duchu, że znajdę tego żartownisia i dobitnie przekaże mu, co myślę o jego wiadomościach.
***
Do naszej ulubionej kawiarni, do której chodziłyśmy zdecydowanie za często, jak na wysokość naszego kieszonkowego, poszłam dziś sama. Aitana obiecała mamie, że wróci do domu zaraz po lekcjach, a Julie stwierdziła, że musi odpocząć... Postanowiłam więc, że będzie to dobry czas i miejsce na rozpoczęcie pracy nad moim opowiadaniem. Do La Galleta doszłam bardzo szybko, gdyż kawiarnię od liceum dzielił zaledwie kilkuminutowy spacer.
- Molly? - moich uszu dobiegł znajomy głos.
Nie mogłam pomylić go z żadnym innym, bo zwalał mnie z nóg już od dobrych dwóch lat. Rozejrzałam się w poszukiwaniu jego właściciela, aż wreszcie dostrzegłam Jaspera. Stał przy jednym z białych, okrągłych stolików ustawionych tuż przy oknie i wpatrywał się we mnie z szerokim uśmiechem. Choć nie wiem jakbym chciała, nie potrafiłam ukryć entuzjazmu wywołanego jego widokiem.
- Jasper! - zawołałam radośnie i podeszłam do chłopaka, resztkami silnej woli powstrzymując się od biegu.
Jasper zaśmiał się, rozkładając przy tym ramiona. Mocno go przytuliłam i pomyślałam, że od naszego ostatniego spotkania chyba nic się nie zmieniło - wciąż mogłabym trwać w jego objęciu w nieskończoność.

CZYTASZ
Oskarżone
Teen FictionDo niedawna monotonność każdego mojego dnia zdawała się być uciążliwa, dlatego pragnęłam choć małej zmiany, lekkiego dreszczyku emocji. Jak to mówią, uważaj, czego sobie życzysz. Nagle moje aż nadto normalne życie zmieniło się w rozpędzony roller co...