5.

56 4 0
                                    

Oczywiście, że Aitana musiała mieć rację, ale do zajęć zostało kilka minut, a ostatnią rzeczą, której teraz potrzebowałyśmy, było zamartwianie się jakimś nieśmiesznym dowcipem. Mimo to podeszłam do swojej szafki, a gdy ją otworzyłam, ze środka wypadła mała karteczka.

- Strzelam, że to nie od cichego adoratora - mruknęłam, niechętnie zabierając z podłogi skrawek papieru.

- Chyba mam trzecią część - powiedziała Juliet, łamiącym się głosem.

- W takim razie ja mam drugą – westchnęłam z niechęcią i zaczęłam czytać:

ale może kiedyś mi to wybaczcie. Dobrze by było, gdybyście mnie znalazły i

Zanim Juliet przeczytała swoją część wiadomości, rozejrzała się nerwowo po korytarzu, jakby prawdziwy morderca naprawdę mógł tu być.

oczyściły się z zarzutów. Ale ostrzegam. To nie będzie łatwe. Gra się rozpoczęła. Pozdrawiam, Nieoskarżony.

Niewiele myśląc, zabrałam od niej kartkę i podarłam na strzępy wszystkie trzy wiadomości.

- Głupi żart – odparłam, wyrzucając papier do kosza.

Byłam naprawdę wściekła, w przeciwieństwie do moich przyjaciółek, które wyglądały, jakby zobaczyły ducha. Ich przerażenie tylko bardziej mnie wzburzało. Nienawidziłam, gdy ktoś sobie ze mną pogrywał, ale gdy ktoś robił to z moimi przyjaciółkami... Wtedy stawałam się najgorszą wersją siebie. Dla mnie oczywistym było, że autora poszatkowanego już listu możemy szukać wśród klasowych błaznów, ale Aitana i Julie podchodziły do sprawy z dużo mniejszą rezerwą. Juliet, jakby na potwierdzenie tej myśli, posłała mi pełne niepewności spojrzenie.

- A jeśli nie? Jeśli to naprawdę...

- Julie... - starałam się przybrać uspokajający ton głosu. - Pomyśl. Prawdziwy morderca na pewno zaciera teraz ręce, ciesząc się, że to nie go podejrzewają. - Dziewczyna wzdrygnęła się na słowo "morderca". - Ten ktoś pewnie już pakuje się na Majorkę - kontynuowałam, choć nie byłam pewna, czy jest to pocieszająca myśl. - W każdym razie, na pewno nie siedzi w szkolnej toalecie i nie pisze nam liścików. Patrząc na to, że nie zostawił za sobą żadnych śladów, raczej nie jest aż takim idiotą.

- Masz rację. Tracimy zmysły przez to wszystko. - Aitana schowała twarz w dłoniach. - W nocy prawie nie zmrużyłam oka. Biedny Jasper musiał wisieć na komórce i wysłuchiwać mojego majaczenia.

Zacisnęłam usta, obiecując sobie w duchu, że znajdę tego żartownisia i dobitnie przekaże mu, co myślę o jego wiadomościach.

***

Do naszej ulubionej kawiarni, do której chodziłyśmy zdecydowanie za często, jak na wysokość naszego kieszonkowego, poszłam dziś sama. Aitana obiecała mamie, że wróci do domu zaraz po lekcjach, a Julie stwierdziła, że musi odpocząć... Postanowiłam więc, że będzie to dobry czas i miejsce na rozpoczęcie pracy nad moim opowiadaniem. Do La Galleta doszłam bardzo szybko, gdyż kawiarnię od liceum dzielił zaledwie kilkuminutowy spacer.

- Molly? - moich uszu dobiegł znajomy głos.

Nie mogłam pomylić go z żadnym innym, bo zwalał mnie z nóg już od dobrych dwóch lat. Rozejrzałam się w poszukiwaniu jego właściciela, aż wreszcie dostrzegłam Jaspera. Stał przy jednym z białych, okrągłych stolików ustawionych tuż przy oknie i wpatrywał się we mnie z szerokim uśmiechem. Choć nie wiem jakbym chciała, nie potrafiłam ukryć entuzjazmu wywołanego jego widokiem.

- Jasper! - zawołałam radośnie i podeszłam do chłopaka, resztkami silnej woli powstrzymując się od biegu.

Jasper zaśmiał się, rozkładając przy tym ramiona. Mocno go przytuliłam i pomyślałam, że od naszego ostatniego spotkania chyba nic się nie zmieniło - wciąż mogłabym trwać w jego objęciu w nieskończoność.

OskarżoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz