12.

39 4 2
                                    

Aitana sprawiała wrażenie, jakby moje słowa do niej nie dotarły. Przez dłuższą chwilę siedziała w bezruchu, wpatrując się we mnie swoimi dużymi, brązowymi oczami.

- Chyba sobie żartujesz - wypaliła w końcu.

Choć od razu wiedziałam, że przekonanie przyjaciółki do mojego pomysłu nie będzie łatwe, miałam minimalną nadzieję, że się zgodzi. Ton jej głosu sugerował jednak, że szybciej przyjęłaby propozycję rzucenie szkoły, przekucia nosa i samotnego wyjazdu do Puszczy Amazońskiej.

Westchnęłam, choć nie mogłam się na nią gniewać. Przecież sama nie chciałabym, aby mężczyzna, na którym mi zależy, był wplątany w tę chorą grę. Doskonale pamiętałam uczucie paraliżu, które owładnęło mną, gdy tylko spojrzałam na rejestrację Jaspera.

Mimo to wiedziałam, że Mayson jest mógł być naszym jedynym ratunkiem.

- Aitana... - spróbowałam jeszcze raz.

- Nie, Molly – odparła ostro. - Nie ma mowy. Nie wciągnę w to żadnego człowieka z własnej, nieprzymuszonej woli.

A już na pewno nie Maysona - na pewno o tym pomyślała.

- A jeśli wola jest moja, a przymusza Nieoskarżony?

- Jakoś nie widzę od niego wiadomości na ten temat. – Zacisnęła palce na stole tak mocno, że te aż pobladły. - Poza tym zobacz, w jakim świetle nas to stawia. Jesteśmy oskarżone o morderstwo i prosimy kogoś o włamanie się na serwery restauracji? To nie wygląda za dobrze - nie ustępowała.

- Przecież nikt się nie dowie - wtrąciłam, zanim Aitana zdążyłaby powiedzieć coś jeszcze. - Mayson za tobą szaleje. Nawet przez chwilę nie pomyśli, że to ma jakikolwiek związek z oskarżeniem. - Mówiąc to, spojrzałam przez ramię, aby upewnić się, że nikt nas nie podsłuchuje.

Czułam się, jakbym planowała jakieś przestępstwo. De facto właśnie tak było.

- Nie szaleje - mruknęła pod nosem, a jej policzki zrobiły się czerwone. Nie wiedziałam czy przez złość, czy zawstydzenie.

- Zdecydowanie szaleje – zaczęła Juliet, jakby to właśnie ta sprawa wymagała jej natychmiastowej interwencji. – On za tobą, a ty za nim, widzą to absolutnie wszyscy. Poza wami samymi, rzecz jasna. Wy od lat wzajemnie ładujecie się we friendzone.

Aitana zmroziła przyjaciółkę wzrokiem, ale nic nie powiedziała. Wyczułam w tym swoją szansę.

- Powiesz, że ktoś zaprosił nas na randkę w ciemno. Nas wszystkie - podsunęłam. - Odkąd nas podejrzewają, wszyscy szepczą za naszymi plecami. Maysona nie zdziwi fakt, że ktoś tak z nas zażartował. Zdenerwuje się i będzie chciał pomóc. Rękę daję, że na to pójdzie.

Dziewczyna wciąż się nie odzywała. Wpatrywała się to we mnie, to w Juliet i zdawała się być coraz bardziej rozgniewana.

- Aitana... - wtrąciła Julie. - Myślę, że to może się udać.

- Nie.

- Spójrz tylko. Mamy szansę dowiedzieć się, kiedy została złożona rezerwacja i kto wprowadził ją do systemu, a co za tym idzie, kto rozmawiał z Nieoskarżonym - zaczęłam wyliczać. - Ewentualnie z jakiego komputera dokonano rezerwacji online. To naprawdę może nam pomóc, Aitana. Musimy wziąć sprawy w swoje ręce, nie wiemy, kiedy ta pieprzona gra się skończy. Czas ustalić swoje zasady.

- A mogłybyśmy je ustalać, bez wciągania w to wszystko niewinnych ludzi?

Jęknęłam niezadowolona.

- Co, jeśli się tak nie da?

- Trudno. - Jakby na znak, że skończyła dyskusję, zabrała ze stolika swoją kawę mrożoną i zaczęła ją sączyć przez słomkę.

OskarżoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz