Z impetem wybiegłam z samochodu i praktycznie przeskoczyłam na drugi koniec ulicy. Podbiegłam do sklepu, jakbym bała się, że zaraz rozpłynie się w deszczu. A kamera razem z nim.
- Dzień dobry! - krzyknęłam do pana na drabinie, a ten z wrażenia lekko się zachwiał. - Wszystko w porządku?!
- Eh, tak. - Mężczyzna powoli zszedł na ziemię. - Chcą panienki coś kupić?
- Tak - odpowiedziałam bez większego namysłu.
Mężczyzna skinął głową i otworzył nam drzwi do sklepu.
- Co robił pan na drabinie podczas deszczu? - Aitana przejęła pałeczkę, przechodząc od razu do rzeczy.
Na nasze szczęście w sklepie nie było nikogo innego, więc miałyśmy szansę na pogawędkę ze sprzedawcą. Ten najwyraźniej nie miał dobrego humoru i miał ochotę się wyżalić. Tym lepiej dla nas.
- Szkoda gadać - burknął i machnął przy tym ręką. - Zamówiłem kamerę, bo mnóstwo rabusiów krąży po okolicy ostatnio. Niby mały, osiedlowy market, ale takie są często najłatwiejszym celem. Mój błąd, że pokusiła mnie niska cena. Jak tyko spadł deszcz, obraz zaczął się psuć. - Odruchowo wskazał ręką na ekran za ladą.
- Dawno ją pan zamawiał? Może nada się na reklamację.
- Zamontowałem ją dosłownie dziś rano! Tylko tę jedną, żeby mieć wgląd na wszystko, co dzieje się przed sklepem i o! – mruknął i znów machnął ręką. - Trzeba było zamontować ją w środku. Zwykłe badziewie.
Serce podskoczyło mi do gardła. Skoro zamontował ją rano, istniała szansa, że Nieoskarżony o niej nie wiedział. Może nie jakaś duża, ale wystarczająca, aby pobudzić do życia moją już obumarłą nadzieję.
Odruchowo spojrzałam na przyjaciółki. Aitana zaciskała dłonie w pięści, a Julie przestępowała z nogi na nogę.
- Myśli pan, że cały materiał z dziś przepadł? – spytała.
- W teorii nagrania powinny zapisywać się na komputerze co godzinę, więc raczej nie. Ale co to ma za znaczenie. - Znowu machnął ręką. - Skoro tu co chwilę pada, a kamera się wtedy do niczego nie nadaje.
- Myślę, że warto spróbować z reklamacją - odparłam. - Dobra, dziewczyny. Chodźmy wybrać coś na kolację. - Uśmiechnęłam się życzliwie do mężczyzny, po czym oddaliłam do sekcji z mrożonkami.
- Mamy to! - pisnęła Juliet, ale na szczęście na tyle cicho, że starszy pan nie mógł tego usłyszeć.
- To jest ten błąd, o którym mówiłam i w który ktoś nie wierzył. - Spojrzałam wymownie na przyjaciółkę, a ona w odpowiedzi wytknęła mi język. - Jeśli okaże się, że to nagranie tam jest, znajdziemy Nieoskarżonego szybciej, niż Julie zdąży wykonać wszystkie kroki swojej wieczornej pielęgnacji.
- Ej! - Dziewczyna szturchnęła mnie w ramię, udając urażoną.
- Mamy szansę zobaczyć nadawcę listu - powiedziała Aitana, udając, że czyta skład mrożonki. - Na pewno nigdy tego nie zjem. - Lub nie udając.
- Albo chociaż doręczyciela – sprostowałam. – Pamiętajcie, że kelnerka mówiła o starszej pani.
- Mamy plan? - spytała Juliet.
Sięgnęłam do torebki w celu znalezienia mojego pęku kluczy. Klucz od domu, klucz od szkolnej szafki, klucz do siedziby firmy rodziców i pendrive. Tata, jako urodzony biznesman, przypiął mi go kiedyś, mówiąc, że nigdy nie wiadomo, kiedy mi się przyda. Nie miał nawet pojęcia, jak bardzo się przyda.

CZYTASZ
Oskarżone
Teen FictionDo niedawna monotonność każdego mojego dnia zdawała się być uciążliwa, dlatego pragnęłam choć małej zmiany, lekkiego dreszczyku emocji. Jak to mówią, uważaj, czego sobie życzysz. Nagle moje aż nadto normalne życie zmieniło się w rozpędzony roller co...