4.

51 4 0
                                    

Nasze trzecie podejście do pierwszego dnia szkoły w nowym semestrze było tak samo złe jak dwa poprzednie. Już przy samym wejściu do budynku wszyscy obrzucili nas potajemnymi - jak im się chyba wydawało - spojrzeniami. Z każdym stawianym krokiem rosła we mnie świadomość, że ktoś, a uściślając każdy, nas obserwuje. Czułam się jak w jakimś serialu. W dodatku bardzo kiepskim.

- Nie do wiary, jak szybko rozchodzą się tu plotki - mruknęłam pod nosem, choć na tyle głośno, by usłyszały mnie moje przyjaciółki.

- W ogóle mi się to nie podoba. - Aitana mocniej przycisnęła do piersi niesione podręczniki.

- Wy przynajmniej macie razem pierwsze zajęcia - zauważyła Juliet. - Ja będę pożerana wzrokiem zupełnie sama.

- Tylko przez pierwszą godzinę. - Poklepałam ją po ramieniu, a ta w odwecie spojrzała na mnie spod byka.

Aitana wzięła głęboki wdech i podeszła do swojej szafki, udając, że nie słyszy tych wszystkich szeptów, dochodzących zza jej pleców. Ja nie miałam zamiaru udawać. Odwróciłam się i zmroziłam wzrokiem grupę pierwszoklasistek. Trzy nastolatki lekko się wzdrygnęły i szybko weszły do sali.

- Myślicie, że się speszyły czy po prostu się nas boją?

W tym momencie naszych uszu dobiegł dźwięk dzwonka. Juliet westchnęła ciężko.

- Mam nadzieję, że to pierwsze - powiedziała, po czym udała się w stronę sali, w której miała swoje zajęcia.

***

- Dzień dobry, moi drodzy. - Przywitała nas pani Miller. - Zanim przejdziemy do tematu dzisiejszych zajęć, mam wam coś do powiedzenia. – Kobieta uśmiechnęła się szeroko i z ekscytacją wymalowaną na twarzy spojrzała po klasie.

Miałam dziwne wrażenie, że kiedy jej wzrok spoczął na mnie, bardzo szybko przeniosła go na kogoś innego.

- Nasza szkoła przystąpiła do ogólnokrajowego konkursu literackiego imienia Liama Williamsa.

Wokół zapanowała cisza, jakby każdy wstrzymał oddech, jednak już po chwili po sali rozniosły się entuzjastyczne okrzyki i oklaski.

Odruchowo spojrzałam na Aitanę, a ona uśmiechnęła się do mnie porozumiewawczo. Konkurs, o którym mówiła Miller, był prestiżowym konkursem dla uczniów szkół średnich. Laureaci otwierali sobie drzwi do literackiego świata właściwie przez sam fakt tego, że zostali laureatami, nie wspominając o tym, że główną nagrodą było podpisanie umowy z naprawdę dobrym wydawnictwem z Nowego Yorku. Wiedziałam to wszystko, bo Meghan marzyła o tym, aby wziąć kiedyś udział w tym konkursie. Mnie namawiała do tego samego, co rok wierząc, że nasza szkoła wreszcie zdecyduje się do niego przystąpić.

- Po reakcjach śmiem sądzić, że wielu z was słyszało już o nim co nieco. - Miller ponownie się uśmiechnęła. - Jak to dobrze mieć z rana zajęcia z grupą zaawansowaną - zaśmiała się i klasnęła w dłonie. - Ale dobrze, przejdźmy do rzeczy.

Kobieta podeszła do tablicy i napisała na niej "Stłumiony krzyk".

- To temat przewodni tegorocznego konkursu - wyjaśniła. - Problemy młodych ludzi, te bardziej i mniej oczywiste, zrozumienie i niezrozumienie ze strony otoczenia, to, jak młody, wchodzący w dorosłość człowiek sobie z nimi radzi lub nie radzi. Wasze możliwości w poprowadzeniu tej historii nie mają w zasadzie granic. Pierwszy etap konkursu jest na poziomie szkolnym. Waszym zadaniem jest napisanie krótkiego opowiadania, odnoszącego się do tematu głównego. Wyłoniony zwycięzca przystępuje do reprezentowania szkoły na poziomie stanowym. Wtedy musicie już bardziej rozbudować swoją historię, wprowadzić dodatkowe postacie, zarysować fabułę i w zasadzie zmienić opowiadanie w książkę. Zadaniem jednego z was będzie stworzenie dziesięciu pierwszych rozdziałów, które moglibyście pokazać wydawnictwu. Trzeci etap to etap krajowy. Na tym poziomie każdy reprezentant Stanu dostaje już swojego mentora, który pomoże mu udoskonalić dzieło, podkreślić znaczące wątki i zrobić zachęcający opis książki. Ten etap to tak naprawdę ostatnie, końcowe poprawki przed faktycznym oddaniem waszej pracy do wydawnictwa. Zwycięzca, jak się pewnie domyślacie, wydaje książkę. Nierzadko staje się ona bestsellerem, więc zdecydowanie jest o co walczyć. – Kobieta mrugnęła do nas, kończąc swój monolog.

- Musisz wziąć udział - szepnęła Aitana, jakby czytając mi w myślach. - Ten temat jest jak...

- Stworzony pod nas? - przerwałam jej.

Pokręciła twierdząco głową.

Przez całe zajęcia nie myślałam już o niczym innym, tylko o pomyśle na opowiadanie, który właśnie zrodził się w mojej głowie.

- Chciałabym przystąpić do konkursu - powiedziałam, kiedy wszyscy zdążyli już opuścić salę.

Na twarzy Miller spodziewałam się zobaczyć ekscytację. W końcu od lat namawiała mnie do przystąpienia do kółka literackiego, twierdząc, że „do pisania nadaję się jak nikt inny", a jednak zamiast radości zobaczyłam jakby zmartwienie. Na potwierdzenie moich przypuszczeń, kobieta westchnęła ciężko.

- Molly... Wiem, że masz ogromny talent i cieszę się, że wreszcie chcesz zrobić z niego pożytek...

- Ale? - Zmarszczyłam czoło, uważnie przyglądając się kobiecie.

- Ale nie wiem, czy to dla ciebie dobry moment.

Zamilkłam, dając sobie chwilę na przetworzenie jej słów.

- Posłuchaj... - kontynuowała. - To, co się teraz u ciebie dzieje... To chyba za dużo i...

- Czy tematem przewodnim nie są problemy młodych ludzi? – znów jej przerwałam.

Czułam, jak serce mocniej mi bije i jak zalewa mnie fala irytacji. Nauczycielka znowu westchnęła i spojrzała na mnie.

- Nie zabronię ci przystąpienia do konkursu - powiedziała smętnie. - Ale powinnaś przemyśleć, czy to na pewno odpowiedni moment, czy nie powinnaś teraz skupić się na...

- Proszę tylko o formularz zgłoszeniowy, nie o dość zbędne rady - burknęłam.

- Proszę. - Wyciągnęła z teczki trzy dokumenty i mi je podała. – Dostarcz je proszę do końca tygodnia.

- Nie ma sprawy. - Odebrałam od niej kartki i udałam się do wyjścia. - Proszę też spodziewać się mnie jutro na kółku literackim. Myślę, że to dla mnie IDEALNY moment na poćwiczenie kreatywnego pisania. - Specjalnie podkreśliłam słowo "idealny", po czym posłałam kobiecie niezbyt szczery uśmiech i opuściłam salę.

Co ona sobie myślała?

Nie mogłam się doczekać, kiedy zobaczę swoje przyjaciółki i opowiem im, co się właśnie wydarzyło. Przepełniała mnie złość i miałam ochotę kopnąć we wszystko, co tylko znajdzie się na mojej drodze.

- Nie uwierzycie, co się stało - odparowałam, kiedy znalazłam Julie i Aitanę, stojące przy naszych szafkach.

Dziewczyny jednak nie zareagowały. Aitana, blada jak ściana, opierała się o metalowe drzwiczki swojej szafki, a Juliet wpatrywała się w skrawek trzymanego w dłoni papieru.

- Co jest? - powiedziałam lekko zaniepokojona.

W reakcji Juliet podała mi urwany kawałek kartki, przełykając przy tym ślinę. Szybko ją od niej odebrałam i zaczęłam czytać.

Witajcie, Oskarżone. Na wstępie muszę przyznać, że trochę mi dziwnie z tym, że zostaniecie skazane za moją zbrodnię,

Ściągnęłam brwi i spojrzałam na przyjaciółki.

- To was tak wystraszyło? – spytałam i z irytacją rozejrzałam się wokół. – Jakiś idiota robi sobie z nas żarty.

Aitana i Juliet wciąż wyglądały na wystraszone, co oznaczało, że potraktowały liścik zupełnie poważnie. Zbyt poważnie, jeśli wziąć pod uwagę fakt, że miałyśmy wokół siebie rzeszę niedojrzałych nastolatków.

- Nawet nie ogarnia interpunkcji - prychnęłam, po czym zgniotłam kartkę. - Jakiemuś żartownisiowi mocno się spieszyło, skoro pomylił kropkę z przecinkiem.

Dziewczyny nawet się nie uśmiechnęły.

- A co, jeśli tam miał być przecinek? - powiedziała w końcu Aitana. - Chyba powinnyście sprawdzić swoje szafki.

OskarżoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz