11.

35 4 0
                                    

- Jeszcze tydzień spokoju. - Juliet rozsiadła się wygodnie na krześle i wystawiła twarz ku słońcu. - Co ja zrobię z tym wolnym czasem.

Aitana posłała jej karcące spojrzenie.

- Spokoju to za dużo powiedziane - odparła i wzięła do ręki menu. Zupełnie tak, jakby nie zamierzała wziąć tego co zwykle. – Nieoskarżony naprawdę zrobił rezerwację na twoje nazwisko? – spojrzała na mnie, a ja tylko skinęłam głową.

Godzinę wcześniej dzwoniłam do Restauracji Strony i Smaki, która była ulubionym miejscem Meghan i w której zamierzała urządzić swoje osiemnaste urodziny. Może i restauracja połączona z księgarnią nie była idealnym miejscem dla większości nastolatków, ale Meghan, która nie lubiła typowych imprez, uważała, że jest idealne. Zamierzała wynająć całą restaurację, przygotować mnóstwo książkowych gier i bawić się do hitów z jej książkowej playlisty.

- Chciałam zarezerwować stolik na osiemnastą – zaczęłam. Już poprzedniego dnia całkowicie wykluczyłyśmy szóstą rano. W końcu Strony i Smaki otwierano dopiero o dwunastej. – Ale powiedzieli, że przecież już mam rezerwację. Dla czterech osób – przełknęłam ślinę.

Juliet wypuściła telefon z dłoni, a on uderzył o betonową posadzkę.

- Cholera – syknęła i od razu po niego sięgnęła. – Może nie jestem najlepsza z matmy, ale jestem prawie pewna, że jest nas trzy.

- Czterech osób? – szepnęła Aitana.

- Tak. Dla czterech – potwierdziłam. - Pewnie w ten sposób sobie z nas kpi. Przecież nie zamierza się tam z nami spotkać.

Aitana pokiwała głową bez przekonania.

- Masz rację. Przez chwilę pomyślałam, że zamierza się tam zjawić – zaśmiała się nerwowo.

- To byłoby zbyt proste – mruknęła Julie, dokładnie oglądając telefon.

- Do czwartego marca mamy jeszcze trochę czasu. Musimy go dobrze wykorzystać - odparłam.

- A mój odpoczynek? - Na twarzy blondynki pojawił się grymas.

- Nie wiemy, ile rund tej popapranej gry trzeba zagrać, żeby dotrzeć do momentu, kiedy Nieoskarżony oczyszcza nas z zarzutów. O ile w ogóle zamierza to zrobić. Dlatego musimy wziąć sprawy w swoje ręce i zacząć trochę oszukiwać. - Obie dziewczyny zmarszczyły czoła, jednak żadna niczego nie powiedziała. - Musimy zacząć go szukać na własną rękę. Poza grą - wytłumaczyłam.

- Niby jak? - Juliet nie zdawała się być przekonana.

- Można dowiedzieć się, gdzie w ostatnim czasie jeździł Jasper i zawęzić pole poszukiwań do tych, gdzie nie ma kamer - zaproponowała Aitana.

Miała rację. Nieoskarżony na pewno wybrał miejsce bez monitoringu. Problem polegał jednak na tym, że takich w mieście było zbyt wiele.

- Mógł to zrobić właściwie wszędzie - podzieliłam się swoją myślą. - Nawet pod waszym domem, Aitana. Tam przecież też nie ma ka... - urwałam w momencie, w którym w oddali zobaczyłam Jaspera. - Zaraz wracam. - Poderwałam się z miejsca i pobiegłam w stronę chłopaka. Nie rozmawiałam z nim, odkąd pożegnaliśmy się w piątek wieczorem po niezbyt udanym zakończeniu naszego spotkania. Przez cały weekend zastanawiałam się, co mogłabym mu napisać, ale nic nie przychodziło mi do głowy.

- Hej, Jasper! - przywitałam się nieśmiało.

- Hej. – Chłopak uśmiechnął się delikatnie.

Wiedziałam, że jest zły, albo że co najmniej jest mu przykro. Miał do tego pełne prawo, bo z jego perspektywy zachowałam się okropnie. Jasper był jednak cholernie wkurzająco miłym człowiekiem i nie lubił pokazywać swojej niechęci.

OskarżoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz