•••Jenna pożegnała się z Jimmym i ruszyła w stronę Hexa.
— Dokąd idziesz? — Zawołał za nią mężczyzna.
— Pomóc przyjaciółce.
— Nie możesz tam wejść.
Jenna spojrzała na niego z wysoko uniesionymi brwiami i zapytała:
— Myślisz, że nie dałabym rady?
Jimmy podbiegł do niej i zaczął szybko tłumaczyć:
— Jestem przekonany, że poradzisz sobie, jednakże byłoby to ryzykowane.
— A to dlaczego?
— Hex ma dziwną i ciężką do zrozumienia konstrukcję. To wyjątkowo potężne pole energetyczne, które w połączeniu z twoimi mocami mogłoby źle się skończyć dla wszystkich w pobliżu.
— Czyli mam tutaj bezczynnie czekać aż ponownie się otworzy? — Zapytała Jenna zrezygnowanym głosem.
— Przykro mi ale tak. Nie możemy ryzykować.
•••
Jenna i Jimmy stali przed namiotami wojskowymi i oczekiwali na dogodny moment by przedostać się do miasta.
W tym czasie mężczyzna opowiedział Jennie o Wandzie i jej życiu w Westview.
— To było niczym oglądanie starego serialu, z tą różnicą, że głowni bohaterzy mieli niezwykłe zdolności. Wanda i Vision byli małżeństwem, on pracował, ona zajmowała się domem. — Opowiadał Jimmy — A potem pojawiły się te urocze dzieciaki, które tak szybko rosły.
— Opowiedz mi o nich — Wtrąciła Jenna smutno.
— Nazywają się Billy i Tommy, bliźniaki.
Kobieta poczuła samotną łzę spływającą po jej twarzy.
— Tak jak Wanda i Pietro — Szepnęła.
Kobieta zamyśliła się na chwilę.
— Jak wielki ból i poczucie straty musiały ją nękać, że postanowiła wykraść ciało Visiona...
— Nie zdobiła tego — Wtrącił Jimmy — Dowiedziałem się, że taka sytuacja nie miała miejsca. Hayward okłamał nas wszystkich. On nie jest dobrym człowiekiem. Uważa, że superbohaterowie nie powinni istnieć. Uważa, że stanowicie zagrożenie.
Jenna pomyślała, że w pewnym stopniu ma rację, wszak sama straciła nad sobą kontrolę i wyrządziła wiele zła.
Jimmy spojrzał na nią po czym dodał:
— Może to, co zrobiła Wanda, wydaje się być czymś szalonym ale była naprawdę szczęśliwa.
Jenna otarła łzy odczuwając wielkie współczucie dla przyjaciółki, kiedy nagle Hex ponownie zaczął się rozwierać.
— Dzięki, Jimmy. Miło było ciebie poznać — Rzekła po czym wystrzeliła w powietrze i ruszyła do miasta na spotkanie z przyjaciółką.
•••
Wszystko wróciło do normy. Westview w niczym nie przypominał miasta z opowieści Jimmy'ego.
Jenna krążyła nad miastem w poszukiwaniu Wandy. Dostrzegła, że Hayward został aresztowany, a jego żołnierze obezwładnieni.
I wtedy ją zobaczyła.
Wanda stała samotnie pośrodku pustej działki mieszkalnej. Jenna domyśliła się, iż jeszcze kilka minut temu właśnie tam znajdował się jej dom.
Powoli opuściła się na ziemię i stanęła u boku przyjaciółki, która, z oczami pełnymi łez, wpatrywała się przed siebie.
— Wanda? — Zapytała niepewnie.
Kobieta spojrzała na nią z nieobecnym wyrazem twarzy. Twarzy, na której Jenna dostrzegła wielki żal i smutek.
Bez słowa podeszła do przyjaciółki i tuląc ją do siebie, szepnęła:
— Tak mi przykro.
Wanda bez słowa tkwiła w ramionach Jenny, pozwalając łzą płynąć po twarzy.
— Miałam wszystko — Szepnęła po chwili — Wszystko czego pragnęłam.
Obie kobiety obejmowały się przez dłuższą chwilę po czym Jenna oznajmiła:
— Udaj się ze mną do Louisiany. Chciałabym być przy tobie. Pomogę ci...
Wanda uścisnęła dłoń Jenny i oznajmiła smutno:
— Dziękuję ale chciałabym pobyć teraz sama.
— I dokąd się udasz?
— Jeszcze nie wiem. Znajdę jakieś odosobnione i ciche miejsce. Chciałabym przemyśleć tę całą sytuację i samotnie poradzić sobie z tym wszystkim.
Jenna niechętnie się na to zgodziła. Przytuliła przyjaciółkę raz jeszcze po czym rzekła na pożegnanie:
— Zawsze możesz na mnie liczyć, Wando.
•••
CZYTASZ
Element; Dziedzictwo • Avengers / Marvel •
FanfictionCzwarta, a zarazem ostatnia część przygód Jenny oraz Avengersów. Światu ponownie zagraża wielkie niebezpieczeństwo, a wielu superbohaterów odeszło. Jenna będzie musiała poświęcić najwyższą cenę by zagwarantować bezpieczeństwo swoim bliskim. Nadszedł...