~ 37 ~

541 61 8
                                    


•••

James przyglądał się twarzom wyświetlanym na monitorach, a jego myśli były pełne nienawiści.

Usłyszał jak Sam klnie cicho pod nosem po czym zwraca się do Marii Hill:

— Gdzie ich znaleźć?

Maria wzruszyła ramionami i odparła:

— Jeszcze ich nie namierzyliśmy dlatego zalecam wam ostrożność.

James zacisnął pięści i uderzył z całej siły w pobliską ścianę.

Kilka dni temu Freya opowiedziała mu, że kiedy bawiła się z dziećmi w parku, dwóch mężczyzn obserwowało ją z daleka. Podobna sytuacja miała miejsce w przedszkolu, na zakupach oraz w lesie. Za każdym razem byli to ci sami mężczyźni.

James postanowił interweniować w tej sprawie i od tamtej rozmowy wszędzie towarzyszył córce. Ku jego niezadowoleniu nie dostrzegł żadnych, podejrzanie wyglądających osób.

Dwa dni temu skontaktowała się z nim Maria Hill, która przekazała mu niepokojące wieści o tym, iż pewna grupa przestępcza dowiedziała się o zdolnościach Freyi i za wszelką cenę chcą ją dopaść.

— Uważam, że owa grupa jest pozostałością po tej, która przed laty uprowadziła Jennę i wykorzystywała do własnych celów. Jenna jest dla nich za silna, ale Freya... — Maria pokręciła głową z dezaprobatą — Musicie na nią uważać.

Barnes początkowo nie powiedział o tej sytuacji Jennie. Nie chciał jeszcze bardziej jej martwić, wszak od momentu spotkania ze Strangem, stała się dziwnie milcząca. Martwiło to Jamesa, jednakże kiedy zapytał ukochaną o powód jej zmartwień, ta jedynie odparła:

— Wszystko w porządku. Zajmę się tym.

Lecz kiedy opowiedział jej o podejrzanych prześladowcach Freyi, Jenna się wściekła, a następnie udała do pokoju córki, z którego nie wychodziła do końca dnia.

Stojąc pod drzwiami słyszał jak mówiła:

— Mama zawsze będzie przy tobie, Rey. Zapewnię tobie i tacie bezpieczeństwo.

James nie wiedział co o tym wszystkim myśleć. Dręczyły go ponure wizje i sprzeczne uczucia.

Pewnego wieczoru, kiedy wrócił do domu, Freya już spała, toteż udał się do ogrodu, gdzie Jenna siedziała samotnie na hamaku i wpatrywała się ponuro w las.

— Musimy porozmawiać, Jenn. Nie możesz unikać tej rozmowy w nieskończoność. Wyjaśnisz mi w końcu co cię tak trapi czy mam czekać na to wiele lat?

— Nie wiem czy mamy tyle czasu... — Odparła cicho kobieta.

Drżenie jej głosu i wyraźny smutek w oczach wywołały w jego sercu niepokój. W ciszy usiadł u jej boku, chwycił jej dłoń i zapytał:

— Co się dzieje? Co takiego powiedział ci Strange?

— Wszystko skończy się tam, gdzie się zaczęło.

— Przestań — Warknął James — Nie czas na zagadki i złowrogie przepowiednie.

— Całe moje życie to podążanie według usłyszanej w młodości przepowiedni — Jenna spojrzała na twarz ukochanego, a w jej oczach dało się dostrzec łzy — Owa przepowiedni niemalże się ziściła. Zostało nam tak niewiele.

— Niewiele czego? — Zapytał wyraźnie zdezorientowany James.

— Czasu.

•••

Element; Dziedzictwo • Avengers / Marvel •Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz