~ 22 ~

864 73 80
                                    


•••

James odwiesił kurtkę na wieszak i krzyknął z przedpokoju:

— Wróciłem! Jesteś w domu?

Mężczyzna usłyszał ruch w sąsiadującym pokoju, a chwilę później pojawiła się Jenna, mówiąc:

— Dobrze, że wróciłeś. Obiad gotowy.

— Jakże miałbym nie wrócić skoro czekała tu na mnie piękna i zadziorna superbohaterka.

— Nikt taki na ciebie nie czekał, a teraz idź umyj ręce i chodź do kuchni.

James uśmiechnął się pod nosem po czym ruszył do łazienki.

•••

Para spędziła miłe popołudnie w ogrodzie, gdzie zjedli przygotowany przez Jennę obiad, a następnie siedzieli na hamaku popijając zimne piwo.

— Kto by pomyślał... — Zaczął mężczyzna — Kilka lat temu, kiedy ciebie poznałem, nie sądziłem, że będziemy wspólnie przesiadywać w twoim ogrodzie, rozkoszując się pięknym dniem i ciesząc się swoim towarzystwem.

— Kto by pomyślał, że się w tobie zakocham — Dodała Jenna po czym oparła głowę na ramieniu Jamesa.

— Wiesz jakie jest moje pierwsze wspomnienie z tobą? — Zapytał Barnes, na co kobieta zaprzeczyła — Obserwowałem ciebie. Jako Zimowy Żołnierz. Miałem zneutralizować Nicka Fury'ego. Dostałem informację, że ty i Romanoff będziecie go chronić. On był jednak moim priorytetem. Tamte wspomnienia pamiętam niczym przez mgłę, ale zapamiętałem twoją twarz. Twarz pełną zdeterminowania i skupienia na ochronie Fury'ego, wtedy, kiedy zaatakowano wasz pojazd.

— Pamiętam ten dzień... — Szepnęła Jenna — Dowiedziałam się wtedy, że T.A.R.C.Z.A. została zinfiltrowana. Nie wiedziałam komu mogę ufać. Czułam się nieco zagubiona. Na szczęście miałam Steve'a.

— Cieszę się, że to właśnie ciebie wysłał do Rumunii by pomóc mi uciec po ataku na króla Wakandy. Było to bardzo ryzykowne. Dlaczego się na to zgodziłaś? — Zapytał James.

— Już mówiłam — Odparła Jenna — Ufałam Steve'owi bardziej niż samej sobie. Skoro on wierzył, że nie odpowiadałeś za atak we Wiedniu to ja również.

— Często wspominam ten dzień... — Kontynuował mężczyzna — Kiedy weszłaś do mojego mieszkania w Bukareszcie. Pamiętałem ciebie wyraźnie. Stoczyliśmy walkę, w skutek której wielka platforma powietrzna eksplodowała, a ja chwyciłem ciebie i rzuciłem się do wody. Nie wiem dlaczego to zrobiłem. A wtedy w Rumunii... Stałaś na środku mojego mieszkania i próbowałaś mnie przekonać, że przybyłaś w pokojowych zamiarach. Ciężko było mi w to uwierzyć, jednakże pamiętałem jak zaciekle walczyłaś u boku Steve'a. Postanowiłem zaryzykować i ci zaufać.

— Opłaciło się? — Zapytała Jenna z zadziornym uśmieszkiem na twarzy.

— Opłaciło — Odparł mężczyzna i pocałował ukochaną.

Oboje siedzieli przez chwilę w zupełnej ciszy i wpatrywali się w las za domem. Ową ciszę przerwała Jenna, mówiąc:

— Potem wszystko się pokomplikowało... To porwanie, wykorzystywanie mnie jako broń do siania terroru i chaosu. Dzięki temu bardziej zrozumiałam co musiałeś czuć na przestrzeni tych wszystkich lat. A potem Wakanda...

— Dobrze wspominam ten czas — Oznajmił James, z czym Jenna zgodziła się z myślach — Uświadomiłem sobie wtedy, że nie jesteś mi obojętna. Z każdym dniem lubiłem cię coraz bardziej, bywałem o ciebie zazdrosny, cieszyłem się każdą, wspólnie spędzoną chwilą. Nigdy wcześniej nie czułem czegoś takiego, Jenn. Zrozumiałem wtedy, że jeśli mam kiedykolwiek być szczęśliwy to tylko u twego boku.

Kobietę poruszyły owe słowa, toteż mocniej wtuliła się w Jamesa i rzekła:

— Kocham Cię, Barnes.

— Ja ciebie również, Hawkins.

Słońce chyliło się ku zachodowi, a ta dwójka wciąż siedziała wtulona w siebie na hamaku i wspominała minione lata.

— Po tym jak Thanos unicestwił połowę ludzkości kompletnie się załamałam — Oznajmiła Jenna — Były to najgorsze lata mojego życia. Codziennie winiłam siebie za to, że nie byłam w stanie go powstrzymać. Całkowicie straciłam nadzieję. Nadzieję na lepsze jutro, na szczęśliwą przyszłość, na miłość ukochanego mi mężczyzny... Czułam się kompletnie zdruzgotana.

— Na szczęście ponownie udało wam się uratować świat, a nawet i cały wszechświat — Wtrącił James, któremu ciężko było sobie nawet wyobrazić, jak trudne musiały to być lata.

Wnet uświadomił sobie coś istotnego. Starał się postawić siebie w sytuacji Jenny, wyobrazić sobie, że to ją stracił na długie lata i żyć z poczuciem klęski i porażki.

Mężczyzna wstał z hamaka po czym zaczął się nerwowo przechadzać po ogrodzie.

Jenna zmarszczyła brwi i zapytała:

— Wszystko w porządku?

James zatrzymał się, spojrzał na twarz ukochanej po czym wypalił na jednym oddechu:

— Wyjdź za mnie.

Kobieta aż zachłysnęła się powietrzem na te słowa. Również wstała na nogi i przyglądała się jego twarzy, na której widniało wyraźne zdecydowanie i oczekiwanie na odpowiedź.

Jenna bez słowa podeszła do niego i położyła dłoń na jego ramieniu, szepcząc przy tym:

— Tak.

James poderwał ją z ziemii po czym czule pocałował, mówiąc:

— Kocham cię, Jenno Hawkins i nic nie jest w stanie tego zmienić.

•••

Dwa tygodnie później Jenna stała naprzeciwko ukochanego mężczyzny, gdzie oboje składali sobie przysięgi małżeńskie.

Towarzyszyli im jedynie Sam, Sarah oraz jej synowie. Była to mała, kameralna uroczystość zaślubin, po której udali się domu Jenny by świętować owy dzień.

Ah, gdybyście mogli teraz tutaj być... — Pomyślała Jenna, kiedy w długiej, białej, aczkolwiek skromnej, sukni stała w ogrodzie i wtulając się w Jamesa, spoglądała w niebo.

Była pewna, że jej bliscy obserwują ją teraz i uśmiechają się do niej z góry.

•••

Element; Dziedzictwo • Avengers / Marvel •Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz