~ 34 ~

592 60 21
                                    


•••

~ Rok później ~

Jenna spacerowała po Nowojorskim parku wraz z Freyą. James zatrzymał się przy budce z lodami, by wziąć jeden dla córki.

Obserwował z daleka jak Jenna i Freya dokarmiają kaczki w stawie, a uśmiech nie schodził z jego twarzy.

Jednak czym dłużej przyglądał się Jennie, tym bardziej zaczynał się niepokoić. Jego żona przez ostatni rok nieco podupadła na zdrowiu. Bywały dni, kiedy nie miała siły wstać z łóżka. Jej cera była wyjątkowo blada, a pod oczami miała cienie.

James zastanawiał się co jest tego przyczyną. Czyżby macierzyństwo tak ją wyczerpało?

W tym czasie Jenna spoglądała na Freyę, która nuciła pod nosem piosenkę i rzucała kaczkom chleb.

— Spójrz, mamo — Zawołała dziewczynka z wyraźnym wyrzutem w głosie — Ta duża kaczka nie chce się podzielić z tymi mniejszymi.

Kobieta zerknęła na owe kaczki, kiedy momentalnie zalała ją fala niepokoju. Powoli spojrzała na wodę, a następnie na ziemię. Zmarszczyła brwi, czując ogarniający ją chłód.

— Rey... — Rzekła ostrożnie, gdy ziemia pod ich stopami zatrzęsła się niebezpiecznie.

W ułamku sekundy doskoczyła do córki, która wciąż gniewnie łypała na skąpą kaczkę.

Kilku spacerowiczów poczuło trzęsienie ziemii, toteż natychmiast rzucili się do ucieczki, wywołując przy tym panikę.

— Co się dzieje, mamo? — Zapytała Freya.

Trzęsienie ziemii po chwili ustało.

Jenna podniosła głowę i zauważyła Jamesa, który biegł w ich stronę.

— Co to było, Jenn? — Zapytał.

Kobieta nie znała odpowiedzi na to pytanie. Wiedziała jednak co powinna uczynić. Wzięła Freyę za rękę i oznajmiła poważnie:

— Musimy udać się do starego znajomego.

Pół godziny później cała trójka stała przed dużymi, drewnianymi drzwiami, które natychmiast stanęły przed nimi otworem.

— Zastanawiałem się, kiedy się w końcu zjawisz, Jenno — Rzekł Doctor Strange i wpuścił ich do środka.

•••

Element; Dziedzictwo • Avengers / Marvel •Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz