•••Jenna pragnęła porozmawiać ze Stephenem Strangem na osobności, toteż James i Freya udali się do innego pokoju.
Kiedy zniknęli, mężczyzna westchnął cicho i zapytał:
— Dlaczego dopiero teraz?
Jenna opadła ciężko na fotel i zakrywając twarz dłońmi, odparła:
— Musiałam mieć pewność. To dzieje się od...
— Od ponad sześciu lat. Odkąd na świat przyszła Freya — Dokończył za nią Strange.
Kobieta kiwnęła jedynie głową, na co ten rzekł:
— Jesteś osłabiona i z każdym rokiem jest coraz gorzej. Wniosek jest prosty, Jenno.
— Doprawdy?
— Twoja córka czerpie z ciebie moc. Czym jest starsza, tym więcej jej potrzebuje. Nie mów mi, że nigdy nie zastanawiałaś się czy Freya nie pozyska jakiś niezwykłych zdolności.
— Cóż... — Zaczęła Jenna z lekkim niepokojem — Faktycznie jeszcze przed jej narodzinami takie myśli krążyły mi po głowie.
Strange usiadł na fotelu naprzeciwko, oparł się wygodnie i rzekł:
— Twoja córka czerpie z ciebie moc, Jenno. Problem w tym, że nie potrafi jej okiełznać. Ty wychowałaś się w Asgardzie pod czujnym okiem Odyna i Friggi, dzięki którym udało ci się opanować drzemiącą w tobie siłę. Od najmłodszych lat żywiłaś się jedzeniem bogów oraz ich trunkami. Przebywałaś w ich towarzystwie, dorastałaś tam, dzięki czemu twój organizm stał się bardziej boski, aniżeli ludzki. Swoją odporność zawdzięczasz właśnie temu. Przystosowałaś się, Jenno. Mimo, iż pochodzisz z Ziemii bardziej bardziej przypominasz Boga, niż zwykłego człowieka.
— Co będzie z Freyą? — Zapytała Jenna z obawą.
— Jej organizm jest za słaby by okiełznać tak potężny dar. Coś co tobie dało życie... Ją zabija.
•••
![](https://img.wattpad.com/cover/186032189-288-k110162.jpg)
CZYTASZ
Element; Dziedzictwo • Avengers / Marvel •
FanfictionCzwarta, a zarazem ostatnia część przygód Jenny oraz Avengersów. Światu ponownie zagraża wielkie niebezpieczeństwo, a wielu superbohaterów odeszło. Jenna będzie musiała poświęcić najwyższą cenę by zagwarantować bezpieczeństwo swoim bliskim. Nadszedł...