~ 16 ~

788 72 56
                                    


•••

James obserwował Jennę, która samotnie przechadzała się nad brzegiem rzeki.

Zebrał się na odwagę i niepewnie ruszył w jej kierunku. Kobieta od razu wyczuła jego obecność. Westchnęła cicho i zapytała:

— Sam gniewa się na mnie?

— Nie.

Jenna kiwnęła lekko głową i wbiła wzrok w płynącą, u jej stóp, rzekę.

James stanął przy niej i oznajmił smutno:

— Nie sądziłem, że tak wiele czasu spędzałaś na cmentarzu. Gdybym wiedział, że nie radzisz sobie z...

— Nie radzę sobie, to prawda. — Przyznała Jenna z wyraźnym żalem w głosie — Wiesz co mnie boli najbardziej? Że go już nie ma. Był przy mnie w trudnych momentach, zawsze służył mi radą. Nigdy się mnie nie wyparł. Był pierwszą osobą, która wyciągnęła do mnie pomocną dłoń, kiedy przybyłam na Ziemię. Zaopiekował się mną, wspierał mnie. Pamiętam, że kiedy znalazłam się na tej planecie, nie wiedziałam co uczynić. Byłam strasznie głodna i poszłam do cukierni. Chciałam zapłacić Asgardzkimi monetami, przez co sprzedawczyni o mało nie wyrzuciła mnie ze sklepu. Wtedy pojawił się Steve, zapłacił za moje jedzenie i wziął mnie pod swoje skrzydła.

Jenna zamyśliła się na chwilę po czym usiadła na trawie, objęła rękoma kolana i kontynuowała:

— Polecał mi wiele, starych książek. Nigdy nie miałam wystarczająco dużo czasu by je przeczytać. Wiesz co robiłam przez ostatnie pół roku? Czytałam te książki, a potem, jak ostatnia idiotka, szłam na cmentarz, siadałam na ławce przy jego grobie i dzieliłam się swoimi spostrzeżeniami na ich temat. Podobnie było w przypadku filmów. W ten sposób czułam się, jakby on wciąż przy mnie był.

Kobieta spojrzała na Jamesa, który był wyraźnie poruszony jej słowami. Wzięła głęboki oddech i oznajmiła:

— Ostatnim, o co mnie poprosił przed odejściem, była prośba o to, bym pomogła ci wrócić do normalności, zaaklimatyzować się w tym nowym świecie. Ty jednak stchórzyłeś... Nie boli mnie to, że odszedłeś po tym jak Steve powiedział nam o dziecku. Bardziej bolało mnie to, że nie mogłam wypełnić ostatniej woli mojego przyjaciela.

— Jenn, przepraszam...

— Daruj sobie, James. Nawet nie wiesz jak bardzo mi go brakuje. Szczególnie, kiedy ty postanowiłeś odejść. Często, w ciężkich chwilach, pytam samą siebie... „Co zrobiłby Steve w takiej sytuacji?". Prócz Sama nie mam już nikogo! Nat nie żyje, Tony również, Vision...Wanda odeszła. Thor jest gdzieś w kosmosie. A ja? Wciąż tutaj tkwię. Nie wiem gdzie jest moje miejsce, nie wiem co dalej robić. Myślałam, że Ty... po tym co powiedział Steve. Nieważne. Powinnam już wracać.

Jenna podniosła się z ziemii, otrzepała spodnie od trawy i zrobiła krok do przodu, kiedy zatrzymała się i dodała:

— Wiesz co? Czasami nienawidzę go za to, że wybrał Peggy. Że wybrał przeszłość, zamiast przyszłości. Tak często powtarzał mi, że powinnam pozostawić przeszłość za sobą, a on sam nie potrafił tego uczynić. Pieprzony hipokryta! — Tu kobieta spojrzała w górę, a słońce oświeciło jej mokrą od łez twarz — Nienawidzę Cię, Steve! Słyszysz mnie? Nienawidzę ci, ty podły egoisto!

Jenna zaniosła się głośnym szlochem. James bez zastanowienia podszedł do niej po czym pochwycił w stalowy uścisk, pozwalając się jej wypłakać. Brakowało mu tego uczucia. Brakowało mu jej obecności. Oparł brodę na jej głowie i zamknął oczy, szepcząc:

— Przepraszam, Jenn. Tak bardzo ciebie przepraszam.

Kobieta uniosła głowę i uważnie przyjrzała się jego twarzy, jakby próbowała odgadnąć powód jego odejścia. James pogładził ją delikatnie po policzku i rzekł:

— Mi również jest ciężko pogodzić się z jego śmiercią. Kiedy nareszcie odzyskałem wolność, a świat ponownie stał się bezpieczny, mieliśmy w końcu czas by nadrobić stracone lata. Nie tylko ciebie porzucił. — Tu zrobił krótką pauzę — Nie odszedłem dlatego, że Steve powiedział o naszej córce. Odszedłem, ponieważ bałem się, że to dla ciebie zbyt wiele. Że ty tego nie pragniesz.

— Dlaczego tak uważałeś? Mogłeś mnie po prostu zapytać.

— Przez cały ten czas myślałem, że ty i Steve... Że to coś więcej. Sądzę, że on również, w głębi serca, tak myślał. A gdy zdał sobie sprawę, że ruszyłaś naprzód, kiedy zobaczył jak ciebie pocałowałem, to postanowił wybrać Peggy.

Jenna zmarszczyła brwi. Była szczerze zaskoczona owymi słowami.

— Steve był dla mnie niczym brat. Kochałem go. Był jedyną osobą, na której mi zależało... — Tu James delikatnie chwycił dłoń Jenny — A potem pojawiłaś się ty. Początek naszej znajomości nie był idealny, wszak próbowałem ciebie zabić, ale ostatecznie...

Mężczyzna spojrzał Jennie głęboko w oczy, kiedy rzekł cicho:

— Ale ostatecznie ciebie również pokochałem.

Kobieta odetchnęła głośno, a na jej twarzy pojawiła się wyraźna ulga. Opuściła głowę i zapytała:

— To dlaczego odszedłeś?

— Obawiałem się, że ty nie czujesz tego co ja. Że nie chcesz by słowa Steve'a się ziściły. To by mnie zdruzgotało. Mam za sobą ciężką przeszłość, której się wstydzę. Musiałem się z tym uporać. Chodziłem na terapię, pragnąłem stać się lepszym człowiekiem dla ciebie i dla naszej... — James nie dokończył tego zdania. Zamiast tego oznajmił — Każdego dnia, po moim odejściu, myślałem o tobie. Wpatrywałem się w ekran telefonu, pragnąc zadzwonić by chociaż na sekundę usłyszeć twój głos. Nawet nie wiesz jak było mi ciężko ze świadomością, że ciebie zawiodłem.

Jenna bez słowa wtuliła się w mężczyznę. Poczuła jak jego ramiona mocna ją obejmują. Po raz pierwszy, od bardzo dawna, oboje zaznali spokoju ducha. Byli we właściwym miejscu, z właściwą osobą.

Po chwili James zebrał się na odwagę i wyznał jej swoje uczucia:

— Nawet nie wiesz, jak bardzo pragnę by słowa Steve'a się ziściły. Już dawno straciłem nadzieję na normalne, rodzinne życie, o którym rozmawialiśmy, przed laty, w Wakandzie.

— Ja również tego pragnę — Oznajmiła pewnie kobieta, uśmiechając się delikatnie.

— Chyba byłaś mi pisana, skoro musiałem dożyć ponad stu lat by ciebie odnaleźć.

— Ty również byłeś mi pisany. Dosłownie.

James nie wnikał w dosłowność tego zdania. Objął ukochaną ramieniem i wspólnie ruszyli przed siebie, ciesząc się pojednaniem.

— Ja też często chodziłem na grób Steve'a — Oznajmił po chwili Barnes.

— Tak myślałam, że te brzydkie żonkile były od ciebie...

•••

Element; Dziedzictwo • Avengers / Marvel •Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz