23

191 10 24
                                    

Jeśli państwu się podoba, bądź nie, liczę na komentarz :)))
Miłego dnia

***

Nagle Tomlinson usłyszał pukanie przez co podskoczył i krzyknął:

-Daj mi chwilę mamo! - przypominając sobie o brunecie zaraz obok niego dodał ściszonym głosem - a ty zapierdalaj się przebrać - i uciekł do łazienki, a zaraz potem w stronę drzwi wejściowych. Wpuszczając Jay uśmiechnął się półgębkiem.

-A wy nie powinniście być jeszcze na treningu? - uniosła brew patrząc za syna, na co ten odwrócił się. Zobaczył Harry'ego który miał na szczęście już zmienione spodnie na co odetchnął.

-Stwierdziliśmy, że lepiej się pouczyć. Mamy niedługo ważny test - wyjaśnił lokowany chłopiec podchodząc do mniejszego i zakładając rękę na jego ramię.

-W takim razie wspaniale chłopcy. Jesteście głodni? Pewnie dawno temu mieliście cokolwiek na języku.

-Nie zupełnie, musimy dokończyć dział także... - po tych dwuznacznych wyjaśnieniach Styles zaczął ciągnąć przyjaciela do pokoju zanim ten jeszcze bardziej pogrążył, by ich dwójkę.

-Ja pierdolę - westchnął Harry opierając się o zamknięte drzwi.

-Już tak nie panikuj - zaśmiał się Louis i szybko przyciągnął wyższego chłopca do siebie, tak, że teraz opierali się czołami.

-Teraz mnie pocałuj, ty głupku - zaśmiał się. Zatem szatyn nie czekając, ani sekundy dłużej, wpił się w malinowe wargi chłopca. Pocałunek ten wyrażał, jak bardzo potrzebują siebie nawzajem. Nigdzie im się nie spieszyło, aż matka jednego z nich nie krzyknęła, że zaraz musi wychodzić wraz z synem.

-Kurwa, mam wizytę.

-Wizytę?

-Z psychologiem - wytłumaczył.

-Mogę pójść z wami? - na to pytanie mniejszy zaczął się wiercić. Wstydził się siebie i tego jaki jest. Z jego bliskich tylko Niall i matka wiedzieli. No i teraz jeszcze Styles. Czy może mu zaufać? Oczywiście. Ale ważniejsze jest, czy jego prawdziwa natura nie odepchnie od siebie przyjaciela i nie tylko.

-Jeśli chcesz - uśmiechnął się blado. Wyszedł z, w tym momencie, dusznego pokoju i powiedział, że Harry wie i chce pójść razem z nimi.

-Kiedy mu powiedziałeś? A zresztą nieważne - powiedziała jakby do siebie - Jesteście pewni? - szukała potwierdzenia.

-Tak mamo - westchnął cierpiętniczo - HARRY - wydarł się - musimy wychodzić za chwilę, zbieraj się!

Po tych słowach chłopak w podskokach wrócił do Tomlinsonów z bananem na twarzy przez co automatycznie każdemu poprawił się humor. Nawet Louis który nie był tak przychylny pomysłowi zielonookiego stwierdził, że choć ten jeden raz będzie z kimś szczery w 100%. On jest tego warty. Ta relacja jest tego warta. Jechali w komfortowej ciszy z Jay za kółkiem. Tomlinson i Styles stykali się kolanami jakby każdy jeden dotyk był dla nich niezbędny. I taki był. W powietrzu wisiało wiele niewypowiedzianych słów, z tym, że szatyn już niedługo zamierzał otworzyć się całkowicie przed jego miłością. Dobrym początkiem będzie towarzystwo Harry'ego na wizycie.

-Wiesz, że będziesz musiał poczekać z mamą przed gabinetem?

-To w porządku.

-Na pewno? Nie będzie ci się nudzić?

-Nie martw się - zachichotał - jestem w końcu starszy, dam sobie radę Boo - Louis od razu spojrzał w przednie lusterko licząc na brak jakiejkolwiek reakcji na to jak określił go chłopak. I tak rzeczywiście było. Może jest przewrażliwiony? Zapewne. W końcu nawet przyjaciele mogą się zachowywać tak jak oni w tej chwili.

Gdy tylko wyszli z auta skierowali się do szarego budynku, a zaraz potem szli wzdłuż korytarza. Zaraz znaleźli się pod salą z numerem 28 na drzwiach. Jay usiadła na krzesełku, za to Harry wziął chłopaka pod ramię kierując się za najbliższy skręt.

-Pamiętaj, że czekam tu na ciebie i nigdzie się nie ruszam - powiedział kędzierzawy i cmoknął chłopaka z wyczuwalnym uczuciem. Po chwili wyłonili się zza zakrętu. Louis od razu, gdy stanął pod drzwiami uśmiechnął się do rodzicielki, po czym puścił oczko chłopakowi obok, tak by ta tego nie dostrzegła.

you are too obvious | larry stylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz