28

152 10 11
                                    

Louis słysząc znienawidzony dzwonek sięgnął pospiesznie po swój telefon, by tylko nie obudzić tym jakże nieznośnym dźwiękiem Harry'ego. Wyłączając alarm zobaczył, że jest już 7³⁰, więc w podskokach udał się do kuchni w celu zrobienia jedzenia dla jego samego i przyjaciela. Mama już dawno wyszła, a siostry będą najpewniej spały do południa. Po zrobieniu śniadania poszedł się ubrać i uczesać.

-Która jest godzina? - zapytał sennie zachrypnięty głos z łóżka.

-Całkiem wcześnie. Weź sobie kanapki z kuchni, ja zaraz przyjdę tylko ogarnę to pierdolone siano na mojej głowie - stęknął. Po chwili chłopak wygramolił się półnagi spod pościeli, a gdy już przechodził obok, poczochrał mniejszego tworząc jeszcze większy bałagan.

-Ej! - szepnął złowieszczo nie chcąc obudzić rodzeństwa. Starszy zaśmiał się pod nosem i szybko przemknął przez całą długość pokoju kierując się zapewne po śniadanie.

Godzinę później chłopcy już stali na parkingu czekając na Hemmingsa. Louis denerwował się czy na pewno wszystko pójdzie po jego myśli. Czy Harry zgodzi się na związek? Czy leki wystarczą przez te trzy dni? Stres był olbrzymi, na szczęście z tych trudnych myśli wybudziło go trąbnięcie, więc wziął w jedną rękę torbę, a w drugą dłoń Harry'ego. Chłopak w odpowiedzi pogładził kciukiem tą jego dzięki czemu szatyn minimalnie odetchnął w duchu. Przecież nie będzie tak źle.

-Witam panów, proszę wsiadać. Wycieczka czeka - przywitał się najwyższy z całej trójki. Po chwili już jechali rozmawiając na bezpieczne i lekkie tematy. W ciągu dwóch godzin już byli na miejscu.

-Na pewno nie chcesz wejść na chwilę? Trochę drogi jeszcze cię czeka - dopytywał Louis.

-Jest w porządku - uśmiechnął się - Jestem umówiony na 13³⁰ więc serio muszę lecieć - uścisnął obu żegnając się po czym odjechał z piskiem opon. Chłopcy nie spiesząc się zaczęli kierować się do domku w ciszy. Chatka była zjawiskowa. Drewniane ściany z zewnątrz otoczene pięknym, zielonym ogrodem. Różnokolorowe tulipany jedynie dodawały klimatu. To wszystko wyglądało jak z obrazu. Widok od wewnątrz również zapierał dech w piersiach. Louis po przejściu przez frontowe drzwi wypuścił ciche westchnienie. Jak to możliwe, że Niall nigdy im nie powiedział, że jego rodzina posiada takie cudowne mieszkanko?!

-Okej, nie wiem co mam powiedzieć - odparł powoli Harry.

-Spokojnie, ja również. Przerosło to moje najśmielsze oczekiwania.

Louis już w samochodzie wpadł na pomysł, że o zachodzie pójdzie nad jeziorko o którym Niall mu mówił, by porozmawiać z chłopakiem o jego uczuciach. Niestety z każdą kolejną godziną miał coraz mniej pewności czy to dobry pomysł. Gdy ujrzał pierwsze złociste promienie wpadające przez okno wziął się w garść, przełknął gulę w gardle i podszedł do bruneta.

-H, przejdziemy się m-może na spa-spacerek?

-Och, ty romantyku - zaśmiał się radośnie po czym skierował się pod machoniowe drzwi - Na co czekasz? Bierz klucze i idziemy.

Louis momentalnie się ocknął i wykonał polecenie otaczając ramieniem talię chłopaka. Podziwiając okolicę dopiero po chwili zorientowali się, że doszli na drewniany pomost na który zdecydowali się wejść. Ich twarze owiewały ciepłe, letnie podmuchy wiatru. Kto by pomyślał, że w ciągu jednego roku szkolnego powstanie coś takiego? Powstanie Harry i Louis. Louis i Harry.

-Mam do ciebie pytanie - zaczął wybudzając się z zamyślenia. Chłopak kiwnął głową na znak, że może kontynuować - Chciałbyśzemnąbyć?

-Kochanie, proszę cię, powtórz. Nic nie zrozumiałem - zaśmiał się wyższy łapiąc go za obie dłonie w geście dodania odwagi. A przynajmniej tak wydawało się Louisowi.

-Mógłbym być twoim chłopakiem? - spojrzał mu w oczy szukając jakichkolwiek negatywnych emocji, lecz był w stanie wyczytać jedynie zdziwienie i radość. Wielką, wszechogarniającą radość. I się nie pomylił, już po sekundzie jego wargi zostały zaatakowane przez te drugie. Pocałunek był niechlujny, spontaniczny, a może nawet niesmaczny. Ale to był ich pocałunek i nic nie było w stanie tego zniszczyć.

-Tak - wyszeptał między kolejnym, szybkim dziobnięm warg Louisa.

you are too obvious | larry stylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz