Rozmawiali ze sobą, tematy się nie kończyły, a każdy z chłopców był w przednim humorze.
-Boo, muszę jechać do szpitala na noc. Połóż dziewczynki - powiedziała w pędzie i cmoknęła syna w policzek - Cześć chłopcy! - krzyknęła wychodząc.
-Do widzenia, pani! - odpowiedzieli chórem.
-Nie pamiętasz co ci mówiła? - szepnął Louis na ucho Harry'emu. Zauważył gęsią skórkę na karku starszego na ten mały gest. Usatysfakcjonowała go ta reakcja. No może trochę za bardzo, bo zaraz po tym nadgrzł płatek ucha na co Styles zczerwieniał i spuścił wzrok.
-Jesteście obrzydliwi, znajdźcie sobie pokój - wypluł Niall.
-Mówisz tak, bo zazdrościsz. A tak po za tym to nawet nic nie robimy, więc nie rób z siebie takiej dziewicy - L zachichotał na te słowa i wtulił się w ramię H jakby teraz nagle nie miał nic za uszami.
-W każdym bądź razie, mamy cały salon. Chcecie zostać na noc?
-Nie wiem czy to nie jest przypadkiem niebezpieczne - zarechotał Horan poruszając brwiami - i nie wiem czy Barb nie chce się spotkać pod wieczór. Chociaż nie mam ochoty na użeranie się z nią - westchnął cierpiętniczo.
-Więc zostajesz z nami lol - powiedział Zee. Po tych słowach Niall napisał do swojej, jeszcze, dziewczyny, że jest zajęty dzisiaj. Jakiś czas później stwierdzili, że koniecznie trzeba obejrzeć nowy odcinek ulubionego serialu Liama i Zayna. Reszta nie protestowała, zresztą jak oni się na coś uprą to nie ma przebacz. Louisa nie zbyt zainteresowała fabuła, także skupił się na pięknym chłopcu obok. Wpadł na pomysł, że trzeba trochę sprowokować lokowanego. Lekko położył swoją malutką dłoń na kolanie starszego. Ostatni raz się obejrzał po przyjaciołach, wszystkie oczy wlepione były w telewizor, także Tomlinson powoli zaczął sunąć w górę uda. Harry zaczął się wiercić pod dotykiem przyjaciela. Szatyn bez większego zastanowienia ścisnął kroczę kędzierzawego. Ten w odpowiedzi wypuścił drżący, świszczący oddech. Gdy niebieskooki ponowił czynność, drugi zerwał się na równe nogi. Zauważając swoje wybrzuszenie w spodniach zakrył je dłońmi i powiedział, że idzie do toalety, ale żeby tylko nie zatrzymywali serialu. Wszyscy wymownie spojrzeli na Louisa.
-No co?! - podirytowany zapytał - dobra, już skończcie, pójdę do niego.
Chcąc, nie chcąc (w tym momencie bardzo, bardzo chcąc) Tomlinson był zmuszony udać się do łazienki, by sprawdzić co się dzieje ze Stylesem. Zapukał wpierw dwa razy, a gdy odpowiedziała mu głucha cisza wszedł powoli do pomieszczenia.
Nagle duże dłonie złapały go mocno za biodra i posadziły na umywalce. Na pewno pozostaną w tych miejscach siniaki, ale w tym momencie nie miało to żadnego znaczenia. Zielonooki ustawił się pomiędzy nogami mniejszego będąc zaledwie kilka centymetrów od jego twarzy.-Myślisz, że możesz tak bezkarnie ze mną pogrywać? - warknął Harry po czym napadł na wargi mniejszego. Louis od razu wplątał palce w czekoladowe loki pociągając za końcówki. Starszemu to chyba się spodobało, bo jęknął prosto w usta szatyna. Tomlinson wykorzystał okazję i włączył języki w tą małą walkę o dominację. Gdy w końcu zadyszani oderwali się od siebie sczerzyli się jak głupi. W zielonych oczach szalały wesołe ogniki. Żaden nie był gotowy przerwać tej chwili. Czuli się jakby czas się zatrzymał dla nich. Nawet przyjaciele w pokoju obok nie mieli teraz znaczenia.
-Wszystko dobrze Loulou? - zapytała cichutko Fizzy. No może teraz znaczenie miała jego młodsza siostra która nie powinna wiedzieć tego co widziała.
-Oczywiście skarbie, musiałem pogadać z Harrym, ale wszystko jest w porządku.
-Ja tak z nikim nie rozmawiam - odparła dziewczynka na co Styles prychnął śmiechem, lecz opamiętał się pod czujnym wzrokiem przyjaciela.
-Wracaj do siebie, my też już wychodzimy - westchnął Louis po czym cała trójka wyszła z łazienki.
CZYTASZ
you are too obvious | larry stylinson
FanficLouis i Harry trafiają do jednej klasy. Chłopak zatonął w głębi tych szmaragdowych oczu. Czy jest to jednostronne uczucie? Czy Louisowi minie? Dlaczego Harry tak się zachowuje będąc jedynie przyjacielem dla drugiego? Co ukrywa niebieskooki? Zbyt...