18

198 11 6
                                    

Cała drużyna powoli zaczęła wychodzić z szatni. Teraz został już tylko Tomlinson i Styles. Louis właśnie zakładał pierwszego buta, a Harry już wiązał drugiego.

-Stresujesz się?

-Jak diabli. Wiesz, że na tym meczu będzie pół szkoły?

-Wiem - westchnął kręconowłosy - nie przejmuj się, jesteś mistrzem. Nie ważne ile osób patrzy, twoje umiejętności wciąż będą takie same.

-Masz rację - po tych słowach wstał i pociągnął wyższego do pocałunku - a teraz zapierdalaj na boisko, musimy się rozgrzać - klepnął przyjaciela w pośladek na co ten pisnął, ale mimo wszystko wybiegł z pomieszczenia. Szatyn z cwaniackim uśmiechem wziął bidon i poszedł w ślady reszty. Podczas rozgrzewki Louis myślał nad kolejnymi ćwiczeniami oraz nad zagrywkami które mogą zadziałać na drużynę przeciwną. Pierwsza kwarta zakończyła się przewagą dziecięciu punktów dla gości. Tomlinson nie tak planował początek tego meczu. Drużyna chłopaka zdemotywowała się już na początku co nie wpłynęło pozytywnie na resztę rozgrywki. Niebieskooki stwierdził, że weźmie sprawy w swoje ręce. Cała hala skandowała jego imię, lecz on nie osiadał na laurach i na początku ostatniej kwarty zdobywał dwudziesty punkt. Oddał czysty rzut za trzy punkty. Każda para oczu śledziła piłkę. Tommo właśnie bronił zawodnika który w tym momencie atakował na kosz. Minął i trafił. Chłopak pomyślał, że nie zostawi tego w ten sposób.

-Horan, kurwa mać, odegraj - warknął cicho do przebiegającego obok blondyna na co pospiesznie dostał podanie - Szeroko! Ustawcie się na trójce! - wszyscy na ten rozkaz wyszli najdalej jak się tylko dało. Louis minął swojego zawodnika na co podbiegło dwóch do pomocy, lecz chłopak niczym w amoku nie zwracał uwagi na przewagę i zrobił eurostep. Mijał ich jak pierdolone pachołki. Trafił z haka w ostatniej sekundzie akcji. Krzyk na hali. Trener woła zmianę, więc cała piątka biegnie na ławkę. Gdy siadają, a trener każdemu daje uwagę Harry przysuwa się powoli do przyjaciela i go całuje. Tomlinson odrywa się z mlaskiem i spanikowany rozgląda się czy nikt nie patrzy. Mają zajebiste szczęście. Wygrali, a endorfiny jakby wiszą w powietrzu razem z potem i parą w szatni. Następnego dnia Styles decyduje się założyć spódnicę do szkoły.

-Skąd ty ją do chuja masz?

-Kupiłem jakiś czas temu...

-To nie jest już coming out?

-Ja pewno nie, za wcześnie na to. Można to uznać za bojkot - odparł po chwili zastanowienia na co mniejszy prychnął śmiechem i pokręcił głową.

-Mimo wszystko pasuje ci - odpowiedział na co twarz chłopaka pokryła się szkarłatem. Gdy szli przez hol wejściowy szkoły, każda para oczu ich skanowała. Nagle podbiegł Zayn i zdyszany orzekł:

-Ja pierdole, patrzcie co się wczoraj nagrało.

Louis na początku nie mógł zrozumieć co jest nie tak we wczorajszym meczu, aż kamera przybliżyła się na ich ławkę. Pocałowali się, a to jest nagrane.

-Dlatego każdy tak patrzy - odpowiedział Malik jakby czytając im w myślach.

-Kurwakurwakurwa, nie mogę teraz wyjść z szafy. Nie jestem gotowy - zaczął panikować na co Tomlinson ścisnął lekko jego ramię.

-Załóż spodnie, ja pogadam z Billim o usunięciu tego fragmentu z nagrania. Dzisiaj nie lepimy się do siebie, ale nie możemy być niezręcznie zdystansowani.

Zee w zdumieniu obserwował ten krótki słowotok, a kręconowłosy tylko potakiwał cicho. Zaraz Zayn i brunet poszli do toalet, a Louis w przeciwnym kierunku.

you are too obvious | larry stylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz