Rozdział 24

147 2 0
                                    




-Możesz mi powiedzieć, dlaczego kazałaś mi do szkoły przyjść wcześniej?- Pyta Ash, patrząc na mnie z naburmuszoną miną.

-Zakochałam się.- Powiedziałam prosto z mostu.

-Cz-Czekaj co?- Ash otworzyła szerzej oczy.

-Tak. Zakochałam się. Jedziemy w góry.

-I mówisz to tak po prostu?- Podchodzi i przykłada rękę do mojego czoła.- Chora jesteś? Źle się czujesz?

-Ashly uspokój się. Dobrze się czuje. Pamiętasz nasz zakład chyba. Zależy mi na nim, ale to bez sensu, bo sama wiesz co powiedział.- Rozmawiam z nią codziennie na różne tematy. Każda chwila z Luca była poznana przez dziewczynę a dziś postanowiłam powiedzieć już zupełną prawdę.

-Oh słońce... Przykro mi, że ten dureń się tak zachował.- Uśmiecham się do niej a ona robi zdziwioną minę.

-Nie przejmuje się. Wczoraj postanowiłam się zmienić, dlatego jadę na ferie, by korzystać z życia. Nawet mama mi tak poleciła.- Dziewczyna bierze e-papierosa i zaciąga się nim jakby szukała w tym ulgi od zaskoczenia.- Oh przestań być taka zdziwiona.- Zaśmiałam się.-Co masz zalane?

-Mięta z truskawką.- Patrzy wciąż w szoku. Biorę od niej to urządzenie i zaciągam się nim.

-Mmm dobre, ale trochę mocne. Przywyknę. -Dziewczyna nie może wyjść z podziwu i wcale się jej nie dziwie. Sama siebie nie poznaje. Po chwili podchodzi do nas John, witając się ze mną buziakiem w polik a z przyjaciółką w usta. Rozmawiamy chwilę, aż wchodzi temat imprezy.

-U kogo jest impreza?-Pytam chłopaka.

-U Denisa z naszej szkoły. Jest bardzo dziany i podobno robi imprezę życia.- Zaśmiał się a mi po głowie już chodził pewien plan.

-Idźmy na nią.-Mówię znów, biorąc bucha z elektrycznego papierosa.

-Ona pali?-Pyta John i po chwili dodaje.- Ona chodzi na imprezy?- Spogląda w kierunku Ashly.

-Tak sama się dziwie.- Uśmiecha się.

-Kto ci złamał serce dziewczynko.- John zadał pytanie retoryczne, bo nie wie chyba nic co się stało pomiędzy mną i jego przyjacielem. Wiedział, że się z nim wtedy pokłóciłam, ale nie znał szczegółów. Po moim aktualnym zachowaniu mógł domyślić się, że mogło się już pomiędzy nami ułożyć.

-Lucas.- Odpowiadam szybko. Oboje robią ogromne oczy. -Wracając, to co z tą imprezą? Ja bym chętnie poszła.

-Yeah!-Krzyczy Ash i skaczę z radości.- Ja jestem za.- John rozkłada ręce jako nie winny, ale obie wiemy, że to John będzie kierowcą. Zdał prawo jazdy jakiś czas temu, ale samochodu swojego jeszcze nie ma. Mam nadzieję, że jego mama użyczy auta na ten wieczór.

-A teraz chodź zapisać się do sekretariatu na te góry!-Pisnęłam i złapałam ją za rękę, by pobiec i się zapisać.

Czekałyśmy chwilę, aż Pani znajdzie listę. Gdy już ją dostałyśmy przeleciałam wzrokiem wszystkie imiona i nazwiska i kilka znałam a resztę tylko kojarzyłam. Znalazłam zapisanego Johna, ale Lucasa nie było nigdzie. Odwróciłam kartkę na drugą stronę, by się upewnić, że jest tylko po jednej stronie i właśnie tak było. Lucas się jeszcze nie zapisał lub nie miał nawet takiego zamiaru co było by chyba dla mnie lepszym rozwiązaniem. Napisałam starannie swoje dane kontaktowe i poszłam z przyjaciółką na lekcje. Od rana byłam podekscytowana wszystkim co się dzieje do momentu kiedy, wychodząc ze szkoły zobaczyłam Lucasa. Stał obok Ash i Johnego. Myślałam, że go dziś nie było w szkole a tu się okazuje, że był tylko się ukrywał. Postanowiłam pokazać, że nie boli mnie jego widok. Do autobusu miałam 10 minut, więc po woli podeszłam do nich i ucałowałam Johna i Ashly w poliki, uśmiechając się od ucha do ucha.

Kochaj mnie! [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz