Rozdział 19

165 2 0
                                    

Budzę się rano w poniedziałek i znów czuje się jakby mnie tir potrącił. Ubieram się w dresy i bluzę i podkręcam tylko lekko rzęsy. Dziś mam na prawdę straszny dzień w dodatku zaczęły mi się właśnie te dni a wtedy bywam bardziej upierdliwa niż zawsze. 

Wręcz staczam się po schodach a w kuchni wita mnie Mama i Miki swoimi uśmiechami. 

-Cześć słoneczko. Co ty taka naburmuszona?- Pyta rodzicielka na co patrzę na nią z pod byka.- Ah okres...- Sięga po torbę i wyciąga leki, które mi podaje.- Może chcesz zostać w domu?- Dziwi mnie jej miły ton w stosunku do mnie. Nigdy taka dla mnie nie była i wciąż zastanawiam się co się z nią stało. Owszem była zawsze kochana, ale jeśli chodziło o szkołę to miała hopla na jej punkcie.

-Nie było mnie miesiąc w szkole a ty pozwalasz mi zostać w domu?- Unoszę jedną brew w górę i stoję zamurowana. 

-To tylko propozycja. - Uśmiecha się i zbiera rzeczy z blatu i wkłada do zlewu, które po chwili myje.- Jedziesz dziś w takim razie ze mną?

-Tak.- Wiem, że zaraz zapyta, dlaczego nie jadę z Michelem, wiec mówię, że ma wolne w pracy ten tydzień i nie chce by specjalnie mnie zawoził.

Kiedy siedzimy już w samochodzie postanawiam poruszyć z mama temat imprezy u mnie. Jest dziś taka pozytywna, że uważam, iż się zgodzi.

-Mamo, może chciałabyś zniknąć z domu tak w sobotę razem z Mikim i wrócić kolejnego dnia?- Uśmiecham się od ucha do ucha pokazując swoje białe ząbki i robię maślane oczy. Wiem, że kątem oka widzi moją minę, bo jej kąciki ust lekko się unoszą

-A mogę wiedzieć co planujesz?- Pyta nie odrywając wzroku od ulicy. 

-Chciałam, by wpadła do mnie Ash na noc i dwóch znajomych.- Mama milczy, więc ciągnę dalej.- Ostatnio często ja nocowałam u niej i wpadłam na pomysł, że fajnie, by było tym razem zrobić coś w domu.- Kobieta wciąż się nie odzywa, dlatego wtapiam się w fotel i wyglądam za okno podziwiając naturę. 

-Odebrać Cię o 15 jak zawsze?- Pyta gdy już stoimy na parkinu. Lekko kiwam głową jako znak potwierdzenia i gdy już mam wychodzić słyszę jeszcze głos.- A o imprezie pogadamy przy kolacji. Kocham Cię córuś.- Czyli nie wszystko stracone. Macham bratu i mamie i idę w kierunku wejścia do szkoły. Po drodze spotykam Larre i rozmawiam z nią na różne tematy. Jest zabawna i widzę, że bardziej się otworzyła przede mną z czego się bardzo cieszę. Przez ostatni czas miałam z nią też średni kontakt. Muszę bardziej dbać o osoby, którym na mnie zależy i na którym mi zależy. Zauważam Luca idącego w moim kierunku i od razu przyśpiesza mi serce. Pocą mi się ręce i stoję niespokojnie z dziewczyną.  Luca im jest coraz bliżej tym bardziej się czerwienie. Gdy jest już obok uśmiecha się szeroko, daje mi buziaka w polik.

-Hej Ana i witam nieznajomą.- Podaje rękę dziewczynie i znów wlepia we mnie swoje spojrzenie. Nigdy nie przyszedł i nie przywitał się sam z siebie. Zawsze to ja podchodziłam.- Ładnie dziś wyglądasz.- Parskam śmiechem, bo to jedyny dzień, kiedy czuje się jak gówno. - Chciałem zapytać czy zostałabyś w piątek po lekcjach na moim meczu.- Pyta i wlepia we mnie swoje spojrzenie.

- Ym jasne, czemu by nie.- Uśmiecham się i widzę jak źrenice bruneta się powiększają. 

-Super.

-Tak super.- Zapada niezręczna cisza. Przyglądam się każdemu szczegółowi jego twarzy, ale to na wzroku zawsze się zatrzymuje.

-To ja będę już...No wiesz.- Patrzę i unoszę brew do góry.- Muszę iść na trening. Do później.- Chłopak odchodzi a razem z nim całe uczucie, które pojawia się gdy jest blisko. Z myśli wyrywa mnie słodki głosik.

Kochaj mnie! [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz