Rozdział 22

180 4 0
                                    


Więcej nie musiałam mówić, bo w końcu dostałam to czego chciałam. Złączył nasze usta w pełnym pożądania pocałunku. Nawet nie wiem kiedy objęłam nogami chłopaka w pasie a swoje ręce trzymałam na jego włosach, bawiąc się nimi i przerzucając pomiędzy palcami. Byliśmy znów wygłodniali. Nie wiem jak on to robi, ale wkłada w to całe swoje starania przez co ja szaleje. Nie potrafię się normalnie zachowywać. Chce mieć go przy sobie. Zawsze i na zawsze. Zszedł ustami na moją szyję a ja ułatwiając mu odchyliłam głowę w tył. Nawet nie wiem czemu a z moich ust wydobyło się coś podobnego do jęknięcia. Byłam na prawdę podniecona chociaż tak na prawdę nigdy nie zaznałam tego uczucia. Alkohol i Luca to zdecydowanie gorsze połączenie niż mieszanka różnych rodzajów alkoholu w jeden wieczór. Całował tak intensywnie. Przysięgam, że za nim weszłabym nie tylko w ogień, ale też poszła na koniec świata. Weszłabym do psychiatryka, gdy było by to potrzebne, chociaż kiepskie porównanie to ogromne jest to poświęcenie. Nie wiem ile czasu tak Luca stał i mnie całował.  Jedną ręką złapał za pośladek a drugą trzymał mnie za bok włosów. Odleciałam cała i chyba byłam zakochana. TAK! Byłam zakochana w Collinsie tak bardzo, że nie widziałam świata poza nim. Dopiero teraz to do mnie dotarło, kiedy byłam po alkoholu. Ale przecież nikt nie pytał. Ważne jest tu i teraz. Zdrowy rozsądek przypomniał o sobie wtedy, kiedy mocny wiatr nas dotknął. Lucasa ręce pomimo, że rozpalały mnie do czerwoności wiedziałam, że skończy się to przeziębieniem. Byliśmy w zwykłych odpiętych bluzach w grudniową noc. To po prostu nie był odpowiedni moment na takie czułości. Odciągnęłam swoje usta od jego ust i dałam mu buziaki jeszcze po całej twarzy, by za chwile oddzielić się od niego na długi czas, bo przecież przy znajomych to na przytulaniu się zatrzymało. Spojrzałam w jego lśniące oczy i po prostu nie potrafiłam. To było silniejsze ode mnie. Znów go pocałowałam z taką zachłannością. Ja oszaleje! Co on ze mną do cholery wyprawia. Gdy znów zrobiłam próbę oddzielenia się spojrzałam na jego usta. Były zaróżowione i takie lekko powiększone od naszych pocałunków. Byłam pewna, że moje wyglądają tak samo. 

-Powinniśmy wracać. Przeziębimy się a tego raczej nie chce.- Mówię, próbując złapać oddech. Chłopak puścił mnie delikatnie a ja wciąż nie mogłam uwierzyć w to co się działo. Alkohol wyparował a jego zastąpiło pożądanie. Pomimo, że chciałabym zrobić z nim wszystko to nie wiem czy rozsądne było by z mojej strony, by pójść o parę kroków dalej. To nie w moim stylu. Wchodzimy po cichu do salonu i widzimy rozmawiającą parę. 

-A co się z wami stało?-Spytała Ash i doskonale wiedziałam o co jej chodzi. Nasze usta były czerwone wręcz i wypełnione. Nasze twarze promieniały a nasze włosy. Brak słów. Każdy w innym kierunku. 

-Nic.-Odpowiedziałam i chciałam powiedzieć więcej, ale Ash mi przerwała.

-Jasne nic.- Zadrwiła.

-No nic.-Powtórzyłam a kiedy spojrzałam na chłopaka zobaczyłam w nim beznamiętność. Już nie miał uśmiechu na twarzy, którego tak uwielbiałam. 

-Właśnie, NIC.- Podkreślił ostatnie słowo.- Ja już pójdę do domu.-Zabrał swoją kurtkę i rzeczy i patrzyłam na niego z nie do wierzeniem. Usłyszałam trzask drzwi i nie mogłam tego tak zostawić. Przyjaciółka spojrzała na mnie ze współczuciem, ale tak na prawdę nie wiedziała, dlaczego się tak zachował. Mogła się tylko domyślać. Nawet ja do końca tego nie wiedziałam. Wybiegłam za chłopakiem, ale nigdzie go nie widziałam. Wyszłam dalej na chodnik i zobaczyłam czarną postać idącą w kierunku domu chłopaka. Pobiegłam tam ile sił w nogach.

-Lucas!! Lucas!!! Zaczekaj do kurwy nędzy.- Krzyknęłam jak najgłośniej potrafiłam na co chłopak się zatrzymał i odwrócił w moją stronę. Nic nie mówił. Milczał a na mnie działał zwykły jego wzrok. Tylko teraz był on bez emocji.- Ja...Nie wiedziałam co innego odpowiedzieć.

Kochaj mnie! [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz