Rozdział 25

152 2 0
                                        

Obudziłam się w domu przyjaciółki cała obolała. Pamiętam wszystko do momentu, kiedy uciekaliśmy z imprezy. Głowa mi wręcz pękała. Denerwował mnie nawet oddech Ashly obok mnie. Byłam jej wdzięczna, że zabrała mnie do siebie. Wstałam ledwo z łóżka i przeciągnęłam się tak, że strzelały mi wszystkie kości.

-Możesz tak nie robić z samego rana?- Zasapała Ash, nawet nie, otwierając oczu. Wzięłam poduszkę i rzuciłam w nią na co pisnęła.-Jakbym miała siłę to już byś leżała na podłodze. 

-Grozisz czy obiecujesz?- Pytam, rozglądając się po pokoju.

-I to i to.-Rzuca.- A jak się czujesz? Nieźle wczoraj byłaś pijana.-Zaśmiała się i wpatrywała we mnie. W pokoju był straszny bałagan.

-Czuje się fatalnie i nie pamiętam kompletnie nic od kiedy wyjechaliśmy z tamtej imprezy. Zrobiłam coś? Czemu tu jest taki bałagan?-Spojrzałam na to co miałam na sobie i zauważyłam, że mam koszulkę, którą Luca miał na imprezie.- Matko dlaczego ja jestem w to ubrana?- Wstałam szybko i spojrzałam w stronę lustra, które wisiało na ścianie.

-Oj nie wiem czy chcesz wiedzieć.- Uniosła głowę w dół. -Najpierw ogarnijmy trochę tutaj i siebie i jak zrobię coś do jedzenia to ci wszystko opowiem.

-Wątpię, że coś dziś przełknę, ale jeśli dzięki temu się dowiem to się poświęcę.


Siedzimy już wykąpane i przebrane w kuchni Ash. Przyjaciółka zrobiła jajecznice z bekonem co uwielbiam, dlatego zmusiłam się do jedzenia.

-A teraz mów co się działo.- Mówię, przełykając danie. 

-Nie wiem od czego zacząć nawet.- Jeździła widelcem po talerzu i myślała jak obrać to w słowa.- Zanim coś powiesz to uwierz mi, że próbowałam Cię i chłopaków powstrzymać, ale w końcu odpuściłam. Każdy się dobrze bawił a ty...-Zamilkła na chwilę.- A ty wręcz niesamowicie. 

-Do sedna.- Oparłam brodę o dłoń.

-Robiłaś striptiz na stole. Później chłopaki wrzucili cię do wody, dlatego miałaś koszulkę Luca, bo on ci ją dał. Raz na niego krzyczałaś. Raz przytulałaś a raz nawet płakałaś, wyzywając go. Później zaproponowałaś prawda lub wyznanie i ciągle mówiłaś to samo, śmiejąc się.

-Co mówiłam?- Zakrywam twarz dłońmi i czuje jak policzki się czerwienią.

-Mówiłaś, że nigdy nie byłaś zakochana i zawsze czekałaś na tego jedynego a kiedy myślałaś, że się pojawił to on po prostu uciekł i Cię zostawił.

-Jak mi wstyd.-Krzyknęłam i uderzałam się lekko w czoło.-Głupia, głupia, głupia. Nigdy więcej nie pije. 

-Jeszcze zobaczymy.-Zaśmiała sie i rzuciła mi chytre spojrzenie.- Już się nie mogę doczekać jak w końcu wyjedziemy w te góry. Kupiłaś już rzeczy?

-Właściwie nawet nie wiem co. Na narty nawet nie myśl, że wejdę.- Parskam śmiechem.

-Oj ja też nie umiem jeździć, ale zamierzam wypożyczyć sprzęt i spróbować. Ty też powinnaś. A jeśli chodzi o rzeczy potrzebne to mogę zrobić ci listę, albo razem pojedziemy.- Uśmiecha się od ucha do ucha. 

-Stoi a teraz zwijam do domu. Dziękuje za wszystko.- Całuje dziewczynę w polik i idę w kierunku mojej posesji. 



Nawet nie wiem kiedy a minęły święta, które spędziłam z Mikim i mamą u mojego ojca. Atmosfera była lekko gęsta, ale dobrze się dogadywaliśmy. Nie było żadnych sporów czy niechcianych słów. Przez ten czas spadło sporo śniegu. W jeden dzień był problem nawet by wyjechać samochodem. Dostałam parę upominków, które zapełniły moją toaletkę i szafę. Przed wyjazdem zostawiłam Ash prezent u niej. Kupiłam jej złotą bransoletkę z cytatem ,,Od zawsze...Na zawsze.." i ze złotym breloczkiem puzzla. Sobie kupiłam identyczną. Części się łączą jak nasze dusze. Ja od Ash dostałam ogromną poduszkę z naszymi zdjęciami. Nawet z dzieciństwa. Całe dnie spędzałam razem z rodziną. Napisałam życzenia do wszystkich znajomych. Nawet do Luca. Co prawda odpisał zwykle ,,wzajemnie" bez jakiejkolwiek emotki. Nie mogę od niego wymagać niczego, więc po prostu staram się nie przejmować. Następne dni po powrocie do domu spędzałam z Ash i Michele i Johnym. Zapoznałam ich ze sobą i od razu się polubili. Nawet bardzo. Teraz wychodzimy w trójkę i rozmawiamy o tym co nam przyniesie ślina na język. Lucas podobno wyjechał do dalekiej rodziny i ma wrócić po sylwestrze. Brakuje mi jego widoku. Jego ciemnych oczu i jego całego ciała. Ciepła, które mi dawał. Nie chciałam się zakochiwać, ale z uczuciami się nie wygra. W sylwestra postanowiłam zostać sama w domu. Ostatnia impreza prawie trzy tygodnie temu zakończyła się nie przyjemnie. i nie chciałam tego powtarzać. Pragnęłam w głębi duszy, by zobaczyć się z Luca. Powiedzieć mu co czuje, ale wiedziałam, że to nie możliwe. Położyłam się w salonie na kanapie i okryłam kocem po same uszy. Włączyłam jakiś romans, by wylać łzy w poduszkę. Nie wiem ile tak leżałam, ale wiem, że długo. Nawet nie patrzyłam w wyświetlacz. Zasnęłam prawdopodobnie jeszcze przed 22 godziną.  Obudziło mnie światło w oknie czyjegoś samochodu. Postanowiłam to zlekceważyć i iść dalej spać, ale usłyszałam trąbienie. Usiadłam na sofie i przetarłam oczy. Nie zdążyłam wstać a tym razem po całym domu rozniósł się dźwięk domofonu. 

Kochaj mnie! [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz