Rozdział 5

252 4 0
                                        




Wstaję rano i od razu czuję, że ból zmalał. Cieszę się, bo głupio by było tak kulać drugiego dnia szkoły. Ubieram szare jeansy i czarną koszulkę. Do tego białe conversy. Dziś włosy zostawiam naturalne, czyli lekko falowane. Szybki makijaż i kiedy wszystko już zrobiłam mam nawet czas na śniadanie. Mam nadzieję, że dzisiejszy dzień na prawdę będzie w porządku.

-Mamo podwieziesz mnie?- Mówię, zakładając skórzaną kurtkę.

-Jeśli mam cię podwieźć to teraz, bo już jestem spóźniona do pracy.- Przytakuje mamie, biorę torbę i wychodzę przed dom. Tak na prawdę mogłabym jechać sama autem, ale niestety nie stać nas na drugi samochód. Liczę, że mój bogaty ojciec pomyśli o tym i na 18 urodziny mi kupi. Prawka nie robiłam ale od kiedy pamiętam mój wujek zabierał mnie i jeździliśmy w różne miejsca. Oczywiście ja kierowałam. Stare czasy. Teraz widuje go tylko jak jestem u ojca. Z myśli wyrywa mnie wibrowanie telefonu. To tata. O wilku mowa. Rozłączam się i piszę krótkiego SMS, że zaraz oddzwonię. Gdy tylko wychodzę z auta i żegnam się z mamą, dzwonię do taty.

-Halo. Coś się stało?- Mówię, rozmyślając o tym czego może ode mnie chcieć.

-Hej Anuś.-Anuś? On sobie chyba żartuje totalnie z tym przezwiskiem.- Słuchaj o której w piątek po ciebie i po Mikiego być?- Całkiem zapomniałam, że w weekend wracam do taty. Co z imprezą?.- Halo córuś jesteś?

-Ym tak jestem. A nie mógłbyś przyjechać po nas w sobotę rano?-Pytam z nadzieją.

-No dobrze a z jakiej racji?-Nie powinno go to interesować. Teraz muszę na szybko znaleźć głupią wymówkę.

-Idę na korepetycję po szkole a później nocuję u Ash. Umawiałam się z nią od kiedy wróciłam. Nie chce jej wystawić.-Mój głos lekko drży.

-Wiesz dobrze co sądzę o tej twojej całej Ash. Ona cię sprowadzi na złe tory, ale już dobrze. Jeśli mama ci pozwoliła i wie o tym to będę w sobotę rano o 8. Pa córuś.-Nie zdążyłam nawet nic odpowiedzieć, gdyż mój tata się rozłączył. Nie mam w ogóle ochoty do niego jechać. Ani na weekend ani nawet na godzinę. Jak tylko przypomni mi się ta jego ,,kobieta,, mam odruch wymiotny.

Lekcje w szkole minęły mi bardzo szybko. Właśnie wyszłam ze szkoły i szukam Ash. Gdy mój wzrok dociera na ulicę zauważam ją stojącą obok dwóch chłopaków, którzy stoją do mnie tyłem. Dobra ryzykuje. Podchodzę bliżej i niepewnym krokiem podchodzę do niej.

-Idziemy?- Pytam nawet nie patrząc na chłopaków. Umówiłyśmy się z Ash po szkole na piwo a w moim wypadku sok. Obok zaraz jest nasz ulubiony ,,Bar u Billego,, to właśnie tam się poznałyśmy. Nasze mamy uwielbiały tam chodzić i przesiadywały tam całe nasze dzieciństwo. Ostatnio rzadziej się ze sobą kontaktują, bo obie pracują, ale jeśli potrzebują pomocy zawsze mogą na siebie liczyć.

-Tak zaraz. Ana poznaj Johna i Lucasa.-Pokazuje na chłopaków.Ona doskonale wie, że Lucas to ten z centrum, ale udaje jakby nic nie wiedziała. Natomiast Harry jest wysokim brunetem i na prawdę przystojnym. Nic dziwnego, że podoba się mojej przyjaciółce.

-Miło mi Cię poznać John.-Podaję rękę i uśmiecham się. Spoglądam na Lucasa i widzę jak szczerzy zęby. - Ciebie również miło poznać.- Mówię ironicznie i również pokazuję swoje białe zęby. Wszyscy zaczęli się śmiać tylko ja patrzyłam na nich hmm może zbyt poważnie.

-Nie będziesz miała nic przeciwko jak chłopaki pójdą z nami?- Ona na prawdę żartuje? Mam siedzieć przy jednym stoliku z nim?

-Właściwie to..-Chce dokończyć ale Lucas podchodzi bliżej i przerywa mi.

-Tym razem nie powiesz, że źle się czujesz by wymigać się od spotkania.- Spogląda na Johna, który rozkłada ręce jako nie winny i podchodzi obok Ash.

Kochaj mnie! [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz