Rozdział 17

154 5 0
                                    

Leżymy bez słowa parę minut. Staram się zasnąć, ale chodzi mi po głowie ciągle jaki tu jest bałagan. Wychodzę z objęć chłopaka i widzę, że zerka na mnie co robię. 

-Przepraszam, że Cię obudziłam.- Mówię i siadam, biorąc w dłoń butelkę pepsi, by się napić.

-Nie spałem. A tobie co się stało?- Siada i pomimo ciemności widzę jego błyszczące oczy. 

-Nie lubię spać w bałaganie. Muszę posprzątać.- Chłopak śmieje się po cichu i dodaje:

-Jesteś niemożliwa.

-A ty co robisz?- Pytam gdy on wstaje i łapie plecak Johna.

-Pomagam Ci. Szybciej nam pójdzie jak zrobimy to razem.- Spoglądam znów na niego a na jego słowa pojawia mi się gęsia skórka. Jak jego słowa na mnie działają...Zaraz...Jak on cały na mnie działa. 

Przez cały moment jak sprzątaliśmy czułam, że mnie obserwuje i się nie myliłam. Miałam taki mętlik w głowie, że nie potrafiłam skupić się na niczym innym. 

-No i to chyba wszystko.-Siada i rozgląda się dookoła. Siadam obok niego i podkulam nogi, przykrywając się kołdrą, która wcześniej była wyciągnięta z kanapy. -Zimno ci?-Pyta.

-Trochę tak. Zgasło w kominku.- Pokazuje palcem w jego stronę. 

-Zaraz w nim rozpalę.- Gdy widzę jak chłopak układa w środku drewno  przyglądam się jemu intensywnie. Dodaje ogień i momentalnie pokój wypełnia pomarańczowe światło.  Idealnie widzę chłopaka imponujące ciało. Gdy się odwraca o mało się nie krztuszę. -Ślinka Ci chyba trochę poleciała.- Śmieje się i wraca na swoje miejsce. Pokazuje mu środkowego palca i siadam w drugim końcu sofy. Wlepiamy swoje spojrzenie w płomień i nic nie mówimy. Wiedziałam, że cisza długo nie nastanie, ale cieszyłam się chwilą. 

-Byłaś kiedyś zakochana?- Zapytał chłopak, jakby nigdy nic. 

-Nie.- Opuszczam lekko głowę.-A ty?

-Tylko raz.

-Opowiesz mi o tym?-Pytam i uśmiecham się lekko. 

-Jasne. To może być bardzo głupie, ale miałem wtedy 5 lat.-Zaśmiałam się razem z chłopakiem. Myślałam, że wyskoczy mi z jakimś poważnym związkiem a tu proszę. Uspokajam się i słucham dalej.- Miała jaśniutkie blond włosy. Jej oczu nie widziałem,  bo miała śmieszne okulary przeciwsłoneczne. Były one różowe i wyglądała w nich tak słodko. Spotkałem ją we wakacje. Ja byłem z rodzicami i ona również. Do dziś pamiętam wyrazy twarzy naszych rodziców jak na pożegnanie dałem jej buziaka w usta a ona się uśmiechała z jednym ząbkiem.- Znów wybuchamy śmiechem.- Obiecaliśmy sobie, że kiedyś się spotkamy. Nawet się sobie nie przedstawiliśmy. Mówiłem, że chce by została moją żoną, że właśnie taką dziewczynę jak ona chce. Do dziś pamiętam ją całą i jej piskliwy głosik. Budowaliśmy zamek w piasku i udawaliśmy, że tam razem mieszkamy. Płakałem gdy dowiedziałem się, że wyjechała już a ja nic o niej nie wiedziałem. To była miłość od pierwszego wejrzenia. 

-To bardzo urocze.-Powstrzymuje się od śmiania co chłopak zauważa i daje mi kuksańca lekkiego w ramię.- A to za co?- Pytam naburmuszona.

-Za darmo.- Śmieje się chłopak razem ze mną. 

-Myślisz, że spotkasz ją jeszcze? - Pytam i poprawiam kocyk, bo przez kominek zrobiło mi się gorąco. 

-Myślę, że jeśli jest mi to przeznaczone to tak właśnie będzie a jeśli nie to trudno. Mam tylko nadzieje, że poznam kobietę życia.

-Też mam taką nadzieje.- Uśmiecham się lekko i wlepiam oczy w kominek. 

-A ty nie masz jakieś historyjki rodzinnej?- Pyta i spogląda na mnie.

Kochaj mnie! [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz