W leśnej kryjówce Robin Hooda panował gwar. Kupiec Wasilij postanowił chwycić się ostatniej deski ratunku i poprosić banitów, postrzeganych w okolicy jako bohaterów, o pomoc. Usiłował spokojnie opowiedzieć przywódcy, co strasznego przytrafiło się jemu i jego przyjaciołom kilka dni wcześniej.
- Podła kreatura – syknął ze złością Robin, czując wzrastające obrzydzenie na sam dźwięk imienia Guy’a.
- Pomóż nam, panie, odzyskać nasze dzieci.
- Wasilij, nie mogę nic obiecać, ale zrobię wszystko, by twoja córka, i córki twoich przyjaciół wróciły cało do domu.
- Ale jak chcesz tego dokonać? – zwątpił Much – Czy zamierzasz po prostu wejść do zamku i porwać wszystkie służące?
- Jeśli będzie trzeba, to tak! Wyzwolę je wszystkie spod jarzma szeryfa!
- Idę z tobą! – zaoferował się Mały John, obracając w dłoniach swój długi, ciężki kij – Rozwalę im łby!
- Robin, może jednak pomyślmy – westchnął Will – Przecież to nie takie łatwe.
- Pomogę tym biednym ludziom, a wiesz, dlaczego? Bo jestem Robin Hood, i nie godzę się na bandyckie porwania niewinnych ludzi przez Gisborne’a i szeryfa!
- Dziękujemy ci, sir Robinie – powiedział Wasilij – Po stokroć dziękujemy. Kiedy tylko Nastya wróci do nas, uciekniemy stąd daleko, gdzie nie sięgnie nas okrutna władza Nottingham!
Nagle do kryjówki wpadła zdyszana Marian. Robin dopadł do niej z tęsknotą i przytulił ją czule.
- Marian, moja ukochana! Co się stało?
- Robin, najdroższy, król…
Dziewczę złapało jego ramię; zdawała się być bardzo słaba. Much podał jej wodę i podsunął stołek, by na nim usiadła. Robin klęknął przy niej i z troską wpatrywał się w twarz swojej ukochanej.
- Król wraca – szepnęła, wyczerpana – Biegłam do was… Podsłuchałam, jak szeryf mówił do Gisborne’a, że król Ryszard jutro o świcie będzie w Grimsby. Guy ma tam na niego czekać z wojskiem, by…
- Boże! Nie możemy do tego dopuścić! Marian, powiedz, słyszałaś coś jeszcze!?
- Nie, kochany, przechodziłam obok komnaty szeryfa i słyszałam tylko ten urywek zdania, że król będzie o świcie w Grimsby, a Gisborne ma już tam być z wojskiem.
- Co możemy zrobić? – zdenerwował się Much – Nie damy rady…
- MY nie damy rady? MY!? – wrzasnął Robin – Zbierajcie się! Musimy ruszać teraz, by do świtu być na miejscu!
- Robin! Myśl! – Will zirytował się lekkomyślnością przywódcy – Jest nas MAŁO! Razem jest nas szóstka! Chcesz w sześciu iść na wojsko Gisborne’a?
- Choćbym miał umrzeć, pójdę! Chodzi o króla, o honor! Nie pozwolę, by dłużej się panoszyli w Nottingham, król wróci, sprowadzę go tu i zrobi z tymi podłymi kreaturami porządek! Poczekamy na powrót Djaq i Alana, i ruszamy.
- Gdzie oni są? – zapytała Marian.
- Poszli na przeszpiegi do Nottingham, mieli pokręcić się tam i posłuchać, co ludzie mówią. Zaraz powinni być.
Rzeczywiście, Alan i Djaq, przebrani za żebraków, wbiegli do kryjówki bardzo rozemocjonowani.
- Król wraca – oznajmili radośnie – O świcie w…
- To samo powiedziała nam Marian. Gisborne będzie tam ze swoim wojskiem, ale my musimy być pierwsi. Przygotujcie się, zaraz ruszamy!
- Sir Robinie – odezwał się stojący z boku Wasilij – A co z moją córeczką? Co z Nastenką?
CZYTASZ
Czarny Anioł
FanfictionOpowieść oparta na motywach serialu BBC "Robin Hood", gdzie w roli Guy'a of Gisborne - o którym traktuje tenże fanfik - występuje Richard Armitage. Opowieść nie ma na celu naruszenia praw autorskich. Powieść, mimo iż osadzona jest w realiach średnio...