Guy wpadł do zamku niczym burza. Dawno nie był już tak szczęśliwy. Marian w końcu uległa mu i zgodziła się na ślub, nie czekając na powrót króla! Coś w niej pękło i w końcu musiała przyznać, że kocha go i nie potrafi bez niego żyć. Jej oczy... widział, że bała się, ale nie oczekiwał innej reakcji - wszak była cnotliwą panienką i miała prawo obawiać się małżeństwa i pierwszej wspólnej nocy. Zaślepiony euforią nie dostrzegał w niej odrazy, buntu, fałszu, z którym wymawiała te piękne słowa...
- Kocham cię - szepnął, przypominając sobie jej wyznanie - Moja Marian...
Od razu poszedł do Joan. Przecież tak ważna sprawa, jak wesele, nie mogła czekać! Mieli tylko tydzień, musieli już zacząć przygotowania!
- Joan! - krzyknął radośnie - Joan, gdzie jesteś?
- Witaj, panie - kobieta wyłoniła się z zacienionego rogu kuchni - Czym mogę służyć?
- Joan, żenię się! - chwycił ją za ramiona - Zaczynaj przygotowania!
Służki zwróciły się w jego stronę, uważnie obserwując i nasłuchując. Jak to? Sir Guy żeni się tak nagle? Po kuchni przeszedł szept zdziwienia.
- Mój panie, to wspaniała wiadomość! Lady Marian zgodziła się?
- Joan, ślub odbędzie się za tydzień.
- To cudownie! - ucieszyła się kobieta, jednak kątem oka dostrzegła kogoś, kto wydawał się być niezbyt zadowolony z nowiny.
- Niech wszyscy wiedzą - zarządził Guy - Ogłoś to wszystkim! Za tydzień lady Marian w końcu zostanie lady Gisborne!
Joan nie słuchała rycerza; zerkała na Anastazję, która stała tuż za nim z otwartymi w niedowierzaniu ustami, kręciła głową, jakby nie wierzyła. W sekundzie z jej oczu popłynęły łzy.
- Panie... - szepnęła Joan, delikatnie wskazując głową na postać stojącą z tyłu.
Kiedy Guy obrócił się, Anastazja wybiegała właśnie z kuchni. Biegła korytarzem, nie mogąc złapać tchu. Niemal nic nie widziała... Łzy i żal przesłoniły jej wszystko. Prawdę mówiąc pogubiła się już w rozległych korytarzach i nie wiedziała, gdzie jest. Wpadła na kogoś.
- Hej, co robisz?
To był Alan. Trzymał ją i patrzył na nią, zmartwiony.
- Anastazja, dlaczego płaczesz?
- Alan, zrób coś - łkała - Guy żeni się...
- Nie chcę być zabawny, ale żeni się dopiero kiedy wróci król. Nie spodziewałbym się, że zobaczymy go prędzej niż za pół roku...
- On żeni się za tydzień.
- Co ty mówisz!? Przecież Marian...
- Podobno ta kłamliwa żmija zgodziła się! Alan, musimy zrobić wszystko, żeby do tego nie dopuścić... Błagam, pomóż!
- Spokojnie - pogłaskał ją po głowie - Nie płacz. Marian nie zgodziłaby się ot tak. Robin na pewno ma jakiś plan...
- A jeśli nie ma? - wyrwała mu się ze złością - Albo jeśli zawiedzie i nie zdąży na czas, a Guy poślubi tą...
- Zrobię, co w mojej mocy. Isabella zresztą też nie chce dopuścić do tego małżeństwa.
- Isabella...? - Rusinka spojrzała na Alana z nadzieją.
- Tak. Gdyby szeryf miał ochotę, też na pewno odwiódłby go od tego związku... Podobno od dawna próbuje odsunąć Marian od Guy'a, ale bezskutecznie. Ale w zniszczenie im ślubu nie będzie chciał się bawić. To podła kanalia, będzie brylował na weselu, a potem zatruje Gisborne'om życie.
CZYTASZ
Czarny Anioł
FanfictionOpowieść oparta na motywach serialu BBC "Robin Hood", gdzie w roli Guy'a of Gisborne - o którym traktuje tenże fanfik - występuje Richard Armitage. Opowieść nie ma na celu naruszenia praw autorskich. Powieść, mimo iż osadzona jest w realiach średnio...