27

250 8 7
                                    

- Jak minęła noc? – zadowolony Guy zmierzał ku swej dawnej komnacie, którą rozkazał poprzedniego dnia przygotować dla swojej ukochanej.

- Spokojnie, panie. Lady Anastazja przespała w spokoju całą noc – strażnik skłonił się nisko.

- A mój syn? Płakał?

- Nie, panie.

- Wspaniale. Otwórz.

Strażnik posłusznie uchylił wrota. Gisborne zajrzał do środka i uśmiechnął się sam do siebie. Jego narzeczona i syn wyglądali przesłodko, śpiąc na wielkim łożu. Jak mógł żyć bez nich do tej pory... Jak funkcjonował, nie widząc ich co rano tak przytulonych? Serce mu rosło, kiedy wpatrywał się w nieskażoną troskami twarz narzeczonej i lekki uśmiech syna. Po cichu podszedł do łoża, a wtedy Michaił otworzył oczy. Przez chwilę wpatrywał się w przybysza ze zdziwieniem, ale nagle wyciągnął do niego rączki i zakwilił. Guy nie zwykł zajmować się małymi dziećmi, nie wiedział, jak go wziąć na ręce, jak trzymać, nie był pewien czy nie zrobi mu krzywdy... Wsunął jednak dłonie pod jego plecy i najdelikatniej, jak umiał, uniósł go, po czym przytulił do siebie. Ogarnęła go niespotykana błogość i niesamowicie rozpierające uczucie radości. Syn objął jego szyję swoimi maleńkimi rączkami i wtulił się w ramię ojca.

- Mój synku – szepnął z niedowierzaniem Guy – Mój mały sir Michaił Gisborne...

Spojrzał na niego z rozczuleniem. Chłopiec ziewnął i przeciągnął się, po czym obdarował ojca uśmiechem. Gisborne ucałował syna.

- Nauczę cię wszystkiego. Będziesz zwalczał takie szkodniki, jak Hood, będziesz strzelał z łuku, walczył mieczem, będziesz kiedyś kimś wielkim. Będziesz tak mądry i odważny, jak twoja mama, i tak silny i twardy jak ja.

Usłyszał podniesione głosy na korytarzu. Ktoś krzyczał imię jego narzeczonej... Kto śmiał zakłócać ich spokój o tak wczesnej porze? Musiał to osobiście sprawdzić. Otworzył wrota i zobaczył rodziców Rusinki.

- Gdzie moja córka? – krzyczał Wasilij – I mój wnuk!? Oddajcie mi ich!

Guy ze złością zamknął drzwi i stanął naprzeciwko kupców. Matka Anastazji ruszyła ku niemu, została jednak zatrzymana przez strażników.

- Michaił, dziecko! – płakała – Oddaj mi go, szatanie!

- Wasilij, uspokój swoją kobietę – warknął szeryf – Inaczej stracę cierpliwość!

- Nie płacz, nic tym nie zdziałasz – westchnął kupiec, po czym podszedł do Guy'a – Gdzie Anastazja? Oddaj nam córkę!

- Dlaczego mam oddawać ci MOJE dziecko i MOJĄ narzeczoną? Upadłeś na głowę? Dość już wycierpiałem, nie próbuj wyrywać ich ode mnie, bo gorzko tego pożałujesz.

- Dlaczego to robisz?

- Wasilij, słyszysz siebie? TO – wskazał na niepewnie rozglądającego się Michaiła – TO moja jedyna rodzina. Mój syn, rozumiesz to? Moja krew. W imię czego miałbym ci go oddawać? Żeby zginął w tym waszym zgniłym lesie, nie znając ojca?! Nie pozwolę na takie życie dla jedynych osób na świecie, które kocham. Przyjmij do wiadomości, że Anastazja i Michaił należą do mnie, tak jak i ja do nich. Nic ani nikt nas już nigdy nie rozdzieli, rozumiesz to?

- Czy Anastazja tego chce?

- Anastazja mnie kocha! Myślisz, że przyszłaby tu, gdyby tego nie chciała? Przecież nikt jej nie zmuszał. Sam byłem zdziwiony, widząc ją w Nottingham, ale sama tego chciała. Widzisz? – uchylił lekko drzwi, by mogli ujrzeć śpiącą córkę – Jest szczęśliwa i spokojna. Nie burz tego, bo poznasz mój gniew.

Czarny AniołOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz